[ Pobierz całość w formacie PDF ]

policzki były ciut zarumienione, a jego spojrzenie trzymało słaby, gorący
błysk, gdy patrzył w jej stronę.  Biorą ludzi. Krew i ciała  Wzruszył
ramionami.  Doszedłem do wniosku, że jeśli sprawdzę pobliskie pokoje
znajdę skurwiela, albo jego ślad.
Zmrużyła oczy.
- Więc to robiłeś każdej nocy?
Szybko skinął.
Uch. Słyszała jak się wykradał przez ostatnie dwie noce, tylko po to żeby
wrócić godziny pózniej. Nie zostawiał jej samej. Och, nie. Santiago zawsze zostawał w domu,
zwykle, gdy przekradała się w dół korytarza, znajdowała
do śpiącego na sofie.
Cóż, świetnie.
- I te wampiry w tych pokojach  Ze sposoby, w jaki to opisywał brzmiało
to dla niej jak wampirzy bar.  Uch, co sądzą o zmiennym wchodzącym na
ich terytorium?
Ostry śmiech wyrwał się Santiagu.
- Nienawidzą, gdy przychodzi się bawić.
Och, mogła się o to założyć.
~ 73 ~
Grzeszne szlaki
Translate by Mikka
- Myślisz, ze chodzenie do tych pokoi, samemu, jest dobrym pomysłem? 
%7ładna zdrowa na umyśle osoba by tak nie pomyślała. Czy on miał jakiegoś
rodzaju życzenie śmierci? Po prostu wchodząc do legowiska wampirów?
Szalony.
- Wiesz, że poluję  powiedział jej, głosem bez emocji.
Tak i lubiła to jego polowanie coraz mniej.
- Jest inne miejsce w Miami, które możemy dziś przetestować. Pokój
karmienia przy plaży.
Blisko do domu z jej nowego profilu.
- Idę z tobą.
Zacisnął szczękę.
- Jasne, do diabła.
- Wampiry nic ci nie powiedzą&
- Zaufaj mi, dziecino, mam całkiem niezłe metody perswazji  Cofnął
wargi w uśmiechu, ukazując ostre zęby.
- Mi powiedzą więcej  Człowiek, kobieta, nigdy nie pomyślą, że im
zagraża.  Wejdę tam, powiem, że szukam kochanka.  Poruszyła nogami,
ignorując lekki ból między udami.
Warkot, który wyrwał się Cainowi uniósł włoski na jej karku, ale nie
odpuściła.
- Mogę zdobyć więcej informacji tą historyjką niż ty grożąc wampirom 
Tak, okej, perspektywa wchodzenie do wampirzego pokoju karmienia
sprawiała, że wysychało jej w ustach, ale było to lepsze niż nie robienie
niczego.
- Wchodząc tam, możesz się zabić.
Uniosła brew.
- Cóż, zgaduję, że będziesz musiał wykonać niezłą robotę pilnując mojego
tyłka, prawda?
Zacisnął zęby.
- Dziecino, pilnowanie twojego tyłka już jest jednym z moich priorytetów.
Co doskonale udowodnił parę minut temu. Przeniosła wzrok na
Santiaga. Czy wiedział&
~ 74 ~
Grzeszne szlaki
Translate by Mikka
- Co, do diabła?  Rozległ się niezadowolony głos Sama, gdy przepchnął
się obok agenta.  Kto powiedział, że możecie sobie robić jakieś cholerne
przyjęcie w moim biurze?
Technicznie rzecz biorąc, to nie było jego biuro, ale Miranda nie
wspomniała tego oczywistego faktu. Sam miał pozycję szeryfa na oku i
pewnie prędzej czy pózniej to będzie jego biuro.
- I co, do cholery, stało się mojemu biurku?  Przesunął dłonią po
głębokich śladach pazurów Caina.  Wygląda jakby jakiś palant bawił się tu nożem  Przeklął pod
nosem.  McMillan będzie wkurzony.
Miranda odwróciła spojrzenie i miała nadzieję, że jej policzki nie płoną za bardzo.
Krzesło zaskrzypiało, gdy Sam na nie opadł.
- Co to za gówno? Mirando.
W końcu spojrzała w jego stronę, żeby zobaczyć, że wpatrywał się w
ekran monitora.
- Niech to szlag  dodał.
Cain zrobił krok naprzód.
- Właściwie nie doszliśmy do tego, co tu robiłaś.
Sam spojrzał w górę, uniósł brwi.
- Powiem ci, co robiła, Lawson. Ustawiała pułapkę na Robertsa, ze sobą,
jako przynętą.
Gorąco spojrzenia Caina zdawało się zdzierać z niej skórę.
- Nie, nie robiła tego.
- Uch, właściwie& - Miranda oczyściła gardło.  Robiłam  wykazała
kciukiem w stronę Santiaga.  FBI zabrało mój komputer, więc musiałam
użyć Sama. Zrobiłam profil, gwarantujący przyciągnięcie uwagi Paula 
Jeśli ciągle polował na tej stronie i przeczucie jej mówiło, że tak było. Już wybrał trzy kobiety na
tych stronach.
- Próbowaliśmy już tworzyć profile& - To oświadczył agent.  Gość nie
ugryzie&
- Ugryzł mnie  Na stroni i w rzeczywistości.  I mogę go skłonić, żeby
wziął kolejnego gryza. Po prostu dajcie mi czas.
- Nie podoba mi się ten plan  powiedział Sam bardzo wyraznie.
~ 75 ~
Grzeszne szlaki
Translate by Mikka
Tak, ale co było w tym nowego? Jeśli była jakaś szansa, że groziło jej
niebezpieczeństwo, Samowi nigdy się taki pomysł nie spodoba.
Ale to nie on tu podejmował decyzje. Miranda wytrzymała spojrzenie
Caina i czekała.
Po chwili powoli skinął głową.
- Będziesz miała swój czas, Mirando.
- Co?  burknął Santiago.  Ale&
- Miranda ma rację, Santiago. Jeśli nie wytropimy go w pokojach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl