[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kach? Co zrobić, żeby nikt nie był zagrożony, a jednocześnie
dowiedzieć się, co się naprawdę dzieje?
- Już zostawiłem wiadomość obu ludziom prowadzącym
śledztwo, żeby skontaktowali się ze mną jak najszybciej. Ka-
żę im się wycofać. Powtórzę Rickowi Johnsonowi, co się sta-
ło i uprzedzę, że moi ludzie już nie wrócą do doków.
S
R
Chrissy odstawiła kubek po kawie na stolik, podwinęła
jedną nogę pod siebie, oparła brodę na pięściach i wbiła w
Natea skupiony, ufny wzrok. Ewidentnie wierzyła, że on zna
odpowiedzi i wie, co robić.
- Musimy rozwikłać tę sprawę, dopóki tego nie zrobimy,
nie będziesz bezpieczny.
On? A co z nią? Czy o sobie nie myślała? Wzruszyło go,
że tak się o niego troszczyła. Miał ochotę wstać, wziąć ją na
ręce, zanieść do sypialni i kochać się z nią na tym jej wąskim
łóżku.
- Bardziej martwię się o ciebie. Chrissy ściągnęła brwi.
- Chyba nie znalazłeś się pod kabaretem przypadkiem?
Szukałeś mnie? Czemu?
Bo wiedziałem od twojej siostry, że poszłaś z kimś na
randkę i miałem ochotę zabić drania, pomyślał.
- %7łeby powtórzyć ci rozmowę z Henrym. Pojechałem do
niego, nie wygląda najlepiej. Cieszy się z powrotu do domu,
ale jest zły, że Margaret znowu wyjechała. Poruszyłem temat
jego odejścia na emeryturę.
- Nie rozumiem, dlaczego tak się przy tym uparłeś - zi-
rytowała się.
- A ja myślę, że rozumiesz, tylko nie chcesz pogodzić się z
faktami.
Wstał i popatrzył na nią, a wtedy Chrissy również po-
derwała się z fotela i zmierzyła go gniewnym wzrokiem.
- Doskonale wiesz, z jakiego powodu na to nalegam -
ciągnął Nate. - Albo Henry zwalnia tempo i ma szanse jesz-
S
R
cze nacieszyć się życiem, albo wraca do firmy, znowu pracu-
je pełną parą i za parę miesięcy urządzamy mu pogrzeb.
Zbladła, usta jej zadrżały, więc zagryzła dolną wargę i w
milczeniu wpatrywała się w Natea przez długi, długi czas.
Wreszcie westchnęła ciężko.
- Masz rację. Próbowałam żyć złudzeniem.
- Po prostu chciałaś, żeby Henry wrócił do dawnej formy,
żeby nic się nie zmieniło. - On zresztą chciałby tego samego,
nie tylko ze względu na dobro dziadka, ale i na poważne
komplikacje, jakie ta sytuacja niosła dla niego samego. - Za
wcześnie poruszyłem z nim ten temat, to mogło jeszcze tro-
chę poczekać. Powinienem był lepiej przemyśleć, jak mu to
powiedzieć.
- Jak zareagował na twoje słowa?
- Zapewnił, że niedługo wróci do pracy i stanowczo od-
mówił dalszej dyskusji na ten temat.
- Mam nadzieję, że się nie zdenerwował i nie zaszkodziło
mu to? - spytała z niepokojem.
- Nie, na pewno nie skoczyło mu ciśnienie ani nic. -
Uśmiechnął się krzywo. - Za to ja ciągle jestem mocno ze-
stresowany po tej rozmowie.
- Powinnam była wcześniej zrozumieć twój punkt wi-
dzenia, ale... Odejście Henryego będzie końcem pewnej epo-
ki. Odkąd skończyłam szkołę, pracowałam w Montbank
Shipping, nie znam nic innego. Henry zawsze był dla mnie
bardzo dobry.
- Ależ ja cię wcale nie winię za to, że nie chcesz, by to ule-
gło zmianie.
S
R
Jak w ogóle mógłby ją winić za cokolwiek? To ona była
podporą dla jego dziadka, podczas gdy on mieszkał daleko,
tłumacząc sobie, że nie zamierza zapuszczać nigdzie korzeni
i tak jest dobrze. Nagle przestało mu być z tym dobrze.
- Hej, lepiej uważaj - rzekła z lekką przekorą w głosie i
spontanicznie wzięła go za ręce. - Bo jak nie zaczniesz uwa-
żać, to zrobisz się naprawdę miły i bardzo słodki. I co wtedy?
- Nie, oczywiście nie możemy do tego dopuścić - odparł,
koncentrując się na jej dotyku.
To, co miało być zwykłym przyjaznym gestem, nagle stało
się czymś więcej, a Nate poczuł, jak dobrze mieć przy sobie
Chrissy, gdy wszystko dookoła szło zle. Zajrzał w jej piękne
oczy, gdyż na szczęście nie włożyła tych swoich wielkich
okularów, za którymi miała zwyczaj się chronić.
Z życzliwością uścisnęła jego dłonie.
- Henry cię kocha. Prędzej czy pózniej zrozumie, że miałeś
na względzie wyłącznie jego dobro, znajdując kogoś na jego
miejsce. I nie będzie czuł do ciebie żalu, zobaczysz - przeko-
nywała.
Przez moment zastanawiał się, czy nie chciała, żeby jak
najszybciej wyjechał. Ale nie, w jej oczach widniał smutek,
więc po prostu starała się być dzielna ze względu na dobro
Henryego, zaakceptowała nieuniknione. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl