[ Pobierz całość w formacie PDF ]

56 LEE WILKINSON
się ustatkował i zaczęła z apetytem jeść lunch. Gray
dołożył jej jeszcze karczochów i jednego sporego
bakłażana. Rzeczywiście, wszystko było tak pyszne,
że wygłodniałej Rebece aż trzęsły się uszy. Na deser
wcięła jeszcze duży kawałek wyśmienitego sernika.
Kiedy steward zabrał stolik na kółkach, przesiedli
się na kanapkę, aby tam wypić drugą filiżankę kawy.
 Jak się teraz czujesz?  zagadnął Gray.
 O wiele lepiej, dzięki.
 To nawet widać, wracają ci na twarz kolory. Coś
mi się wydaje, że już od dawna nie dojadałaś i nie
dosypiałaś. Naturalnie, przez Jasona.
 Nie, to nie jego wina  usiłowała go bronić
Rebeka.
 Więc czyja?
 Niczyja, tak naprawdę.
 Nawet nie Lisy?
 Nie udałoby się jej go zdobyć, gdyby on sam tego
nie chciał  odrzekła Rebeka spokojnie.
 A ja ci powiem, że Jason bywa czasem zadziwia-
jąco bezlitosny. Gdy chce dostać to, na czym mu
zależy, potrafi posunąć się bardzo daleko, czego do-
wodem jego poprzednie kilkakrotne zaręczyny.
 Nie rozumiem.
 Zdarzało się, że kiedy chciał koniecznie uwieść
jakąś damulkę, która mu się opierała, dawał jej pier-
ścionek zaręczynowy. A kiedy już się nią znużył,
z żalem wyznawał swojej ,,narzeczonej  , że niestety
popełnił błąd. A jeśli trudno mu było ją odprawić,
pozwalał jej zatrzymać pierścionek. Gdy przyjdzie
co do czego, większość kobiet godzi się na to, co
W SAOCCU KALIFORNII 57
jej mężczyzna gotów jest ofiarować  dodał Gray
cynicznie.
 Chcesz powiedzieć, że dla Jasona byłam jeszcze
jedną ,,damulką  ?  zapytała z oburzeniem Rebeka.
 A nie sądzisz, że tak?
 Nie, absolutnie nie!
Rebece ani się śniło w to uwierzyć!
 No cóż, wolno ci myśleć, co chcesz, ale za-
chowanie Jasona pozostawia wiele do życzenia. To
przecież jasne jak słońce, że głęboko cię zranił i przez
niego popadłaś w smutek.
 Ale to nie jego wina  upierała się.  Nagła
śmierć ojca była dla mnie wielkim wstrząsem, byłam
naprawdę w dołku, kiedy poznałam Jasona. Może
dlatego od razu wydał mi się kimś wyjątkowym i cudow-
nym. Kimś, u kogo szukałam pociechy po stracie ojca,
którego bardzo kochałam. To był jedyny człowiek,
który naprawdę darzył mnie miłością.
 Zmarł chyba przedwcześnie?
 Tak, na zawał, miał tylko czterdzieści pięć lat.
Ale od pewnego czasu przeżywał duży stres, popadł
w poważne tarapaty finansowe. Firma przynosiła co-
raz mniej zysków, a kiedy pewna duża transakcja
okazała się wielkim niewypałem, Bowman Ferris stra-
cił mnóstwo pieniędzy.
Rebeka przerwała na chwilę, stłumiła łzy cisnące
się jej do oczu i ciągnęła dalej lekko drżącym głosem:
 %7łeby przetrwać, ojciec musiał obciążyć hipotekę
Elmslee. Od tego czasu wszystko szło coraz gorzej.
Tata starał się ukrywać to przed nami, ale ja zdawałam
sobie sprawę z jego rozpaczliwej walki.
58 LEE WILKINSON
 I dlatego odmówił ci finansowej pomocy?
 Ja sama nie chciałam tej pomocy  powiedziała
Rebeka, stając w obronie ojca.  Utrzymanie Elmslee
nie było tanie. Poza tym Lisa uczyła się w bardzo
drogiej szkole, a Helen, przywykła do luksusu, nie
potrafiła ograniczyć swoich wydatków...
 I dlatego zaczęłaś pracować  wtrącił Gray.
 Ale ja tego c h c i a ł a m  upierała się.  Poszła-
bym do pracy nawet wtedy, gdybyśmy byli zamożni.
To naprawdę nie była wina mego ojca. Robił wszyst-
ko, co w jego mocy. Mimo że kiedy tata zmarł, firma
Bowman Ferris znalazła się na skraju bankructwa
i została potem przejęta przez Finance International,
zdążył jeszcze załatwić sprawy tak, by wystarczyło
pieniędzy na spłacanie długu hipotecznego i na skrom-
ne miesięczne dochody dla Helen. Jak widzisz, oj-
ciec zrobił wszystko, aby tylko zabezpieczyć rodzinę
i Elmslee.
 Ale taki niewielki dochód musiał się okazać za
skromny dla Helen, przywykłej do dużej swobody
finansowej  zauważył Gray z lekką ironią w głosie.
 Zapewne dlatego postanowiła sprzedać Elmslee. No
i pozwolę sobie zauważyć, że twój ojciec zakładał, że
Helen zadba o interesy Lisy, ale on sam nie zadbał
o zabezpieczenie twoich.
 Wiedziałeś o tym?
 Wiedziałem  odparł krótko.
No tak, będąc kimś ważnym w Finance Internatio-
nal, musiał to wiedzieć.
 I dlatego podejrzewałeś, że chcę wyjść za Jasona
dla jego pieniędzy!
W SAOCCU KALIFORNII 59
 Muszę przyznać, że z początku tak myślałem
 przyznał szczerze Gray.  Ale szybko zrozumiałem,
że byłem w błędzie. I jestem ci winien przeprosiny
 dodał łagodnym głosem.  Uwierz, jest mi bardzo
przykro i wstyd.
 W porządku, przeprosiny zostały przyjęte  po-
wiedziała Rebeka po krótkim wahaniu.
 No, to mi ulżyło  uśmiechnął się do niej Gray.
 A teraz powiedz mi, co chciałabyś robić?
 Robić?  zdziwiła się.
 Jest tu całkiem przyzwoita kolekcja dobrej mu-
zyki, książek i filmów. A może miałabyś ochotę złożyć
wizytę kapitanowi Connelly emu? Z kokpitu jest fan-
tastyczny widok, zupełnie jak z lotu ptaka. Co ty na to?
 Zwietny pomysł  odparła.
Kapitan John Connelly, przystojny, szpakowaty
mężczyzna z krzaczastymi brwiami, miło ich powitał.
Gray przedstawił mu Rebekę, mówiąc:
 To jest panna Ferris, która pracuje w naszym
londyńskim oddziale.
 Miło mi panią poznać  powiedział kapitan i za-
prosił ją, by usiadła obok niego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl