[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie oparł się jej wilgotnym, lekko drżącym ustom.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
Całowali się pospiesznie i nieporadnie, odczuwając na zmianę ból i zachwyt:
nad czymś, co gęstniało z sekundy na sekundę i nie mogło się dopełnić.
Oderwali się od siebie niemal jednocześnie.
- Boże - szepnął Justin - co ty ze mną robisz! Nie mogę skupić myśli na niczym
innym, rozumiesz? Ten obłęd mógł nas kosztować życie.
- Czy mam cię przeprosić? - Zmrużyła roześmiane oczy.
- Właśnie! Za to, że w ogóle jesteś. Nikt nie ma prawa być taki piękny. To
nienaturalne i powinno podlegać karze. - Justin przygładził włosy i wybiegł na
korytarz.
Melanie opadła na łóżko. Krew pulsowała jej w skroniach, a serce biło jak
oszalałe - z podniecenia i strachu jednocześnie. Nic się nie stanie, szeptała
bezgłośnie. Justin ich przechytrzy. Uratuje mnie i siebie. Nie możemy zginąć&
właśnie teraz.
Jeszcze raz wyjrzała przez okno. Godzinę temu, kiedy czekała na Justina, na
podwórze wjechało kilka ciężarówek. Jacyś mężczyzni zaczęli wyjmować z nich
różnej wielkości pudła, a potem nieśli je gdzieś w kierunku lasu, do miejsca
odległego od domu.
Justin, nie przekraczając progu sypialni, podał Melanie tacę ze śniadaniem.
Poprosił ją, żeby do jego powrotu nikomu, pod żadnym pozorem, nie otwierała.
Zjadła niewiele, wzięła z półki jakąś książkę, ale nie mogła skoncentrować się
na lekturze. Wciąż wyglądała przez okno. Przyjechało jeszcze kilka ciężarówek,
słyszała coraz głośniej wydawane komendy. W końcu odłożyła na stolik książkę
i usiadła przy oknie.
W polu jej widzenia pojawił się Justin z Victorem. Ten dragi energicznie
gestykulował, tłumaczył coś Justinowi, pokazując palcem ścieżkę, tę samą,
której używali tragarze. W końcu obaj ruszyli w stronę dżungli i wkrótce straciła
ich z oczu.
Melanie nie potrafiła siedzieć bezczynnie. Gdyby mogła się do czegoś przydać!
Przy takim ruchu na dziedzińcu& na pewno nikogo nie było w domu. Jedyna
szansa, zęby go zwiedzić. Zresztą, nawet jeśli się na kogoś natknie, powie, że
chce się napić wody i szuka kuchni.
Otworzywszy bezszelestnie drzwi, wychyliła głowę na korytarz. Ani żywej
duszy. Potem oceniła sytuację na parterze. Nikogo.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
Postanowiła zacząć od parteru. Myszkowanie na górze trudniej byłoby
wytłumaczyć. Z duszą na ramieniu zeszła po schodach& i, krok po kroczku, w
piętnaście minut obejrzała cały dom. Wydał jej się naprawdę piękny: cudownie
położony, ze stylowymi meblami, zupełnie nie pasował do Victora.
Zastanawiała się, od jak dawna ten potwór w nim mieszka.
Zaspokoiwszy ciekawość, chciała wracać na górę, ale przypomniała sobie o
jednym pokoju, do którego nie zajrzała. Przecież nie musiał być zamknięty na
klucz& Nasłuchiwała przez chwilę, za drzwiami panowała głucha cisza.
Poruszyła klamką - otwarte. Pokój był pusty. Westchnęła z ulgą i weszła do
środka.
Kiedyś musiał służyć za bibliotekę albo gabinet, ale z półek usunięto książki.
Biurko - z porysowanym barbarzyńsko blatem - na pewno nie służyło nikomu
do pracy.
Na jednej ze ścian wisiała kolekcja broni palnej. Nigdy w życiu nie oglądała tylu
rewolwerów i karabinów naraz. Niektóre do złudzenia przypominały pistolet, z
którego brat uczył ją strzelać.
Obejrzała się przez ramię. Nikt by nie zauważył, że pożyczyła taki jeden&
najmniejszy. A jeśli ją złapią& Chyba jednak warto zaryzykować&
Sprawdziła, czy w magazynku są naboje. Było ich pięć.
Upewniła się, czy na korytarzu nie słychać kroków, i bezszelestnie wymknęła
się z pokoju. Brakowało jej kilka metrów do końca schodów, kiedy w drzwiach
wejściowych pojawił się Victor ze swoimi ludzmi. Natychmiast ją zauważył.
Melanie przycisnęła do uda pistolet i nakryła go szczelnie dłonią.
- Szuka mnie pani, senora? - Uśmiechnął się obleśnie.
- Och nie, nie& Chciało mi się pić, pomyślałam, że na parterze znajdę
kuchnię&
- Więc dlaczego wchodzi pani na piętro?
- Ja& usłyszałam, że ktoś nadchodzi. Justin nie pozwolił mi opuszczać pokoju,
więc& - wykonała bezradny gest ręką.
- Ach, tak. Nie zawsze słucha pani męża, rozumiem - zaśmiał się krótko. - Miło
mi to słyszeć. Trafia mi się szansa, żeby lepiej panią poznać. Proszę zejść na
dół. Drake będzie dzisiaj długo zajęty. Mamy mnóstwo czasu dla siebie.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
Pozostali mężczyzni zniknęli w korytarzu. Melanie miała wrażenie, że pistolet
rośnie w jej dłoni. Dlaczego nie włożyła spódnicy z kieszeniami?
- Nie mogę. Wrócę do pokoju i poczekam na Justina.
Victor postawił nogę na pierwszym schodku, uśmiechając się do niej kusząco.
- Nie musisz się mnie bać, malutka. Za nic bym nie skrzywdził takiej pięknej
dziewczyny. Zejdz na dół, a ja poproszę Lupe'a, żeby zrobił nam coś do picia,
dobrze?
Melanie weszła tyłem o jeden schodek wyżej, potem jeszcze jeden, i dalej
posuwała się w ten sposób, cały czas patrząc Victorowi w oczy.
- Przykro mi, ale naprawdę nie mogę skorzystać z pańskiego zaproszenia -
powiedziała uprzejmym, chłodnym tonem.
- A może ja odwiedzę cię na górze? To chyba lepszy pomysł. Będzie nam tam o
wiele wygodniej.
Ostatni schodek - i była już na galerii. Nie wiedziała, ile kroków dzieli ją od
drzwi sypialni. Cofała się powoli, nie mając pojęcia, co robić dalej. Zamknąć się
w sypialni na zamek? Na pewno miał klucz. Skorzystał z niego rano. Ile czasu
będzie go szukał?
Czy w ogóle ma jakiś wybór? Jeśli ją zaatakuje, będzie musiała użyć broni&
Boże, nigdy w życiu nie strzelała do człowieka. Dystans między nimi malał. Nie
ulegało wątpliwości, że Degas wpadnie za nią do pokoju. Justin jest zbyt daleko,
żeby usłyszeć jej krzyk.
Boże, Justin, dlaczego cię nie posłuchałam!
Victor zatrzymał się na szczycie schodów. Melanie stała przy drzwiach, prawie
nie oddychając, z pistoletem gotowym do strzału.
Nagle dom zadrżał w posadach. Melanie straciła równowagę. Niewiele
brakowało, a nacisnęłaby cyngiel&
Victor w mgnieniu oka znalazł się na dole. Wrzeszcząc nieludzko, zaczął
wydawać rozkazy. Melanie wpadła do pokoju, przekręciła klucz w zamku i
spojrzała na pistolet. Co z tym zrobić? Niewiele myśląc, włożyła go pod
poduszkę. Rzuciła się do okna. Ludzie biegli ścieżką w stronę dżungli. Rano, na
tej samej drodze, widziała po raz ostatni Justina.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
Melanie poczuła dziwny ból między żebrami. Jeśli nie wypuści z płuc
powietrza, zemdleje& Zaczęła głęboko oddychać.
Myślała tylko o Justinie. Czy miał coś wspólnego z tym wybuchem?
Kilkaset metrów od domu kłębiły się ponad lasem czarne chmury dymu. Nigdy
nie widziała z bliska pożaru. Nie! Nie ma zamiaru zaspokajać swojej
ciekawości. Nie ruszy się z pokoju ani na krok.
Po chwili złowrogiej ciszy rozległa się seria wystrzałów. Serce podeszło jej do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl