[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Drażni mnie jak żadna inna.
- Czemu jej na to pozwalasz?
- Słucham?
Janine wzruszyła ramionami.
- Ona jest twoją byłą, Max. Dlaczego się przejmujesz tym, co zrobi albo powie?
- Wcale się tym nie przejmuję. - Oczywiście był taki czas, kiedy wiele myślał o
Elizabeth. Chociaż nie kochał jej już Wtedy, pociągała go i nadal potrafiła
wyprowadzić z równowagi. - Mówiąc w przenośni, jest niczym sól na moją otwartą
ranę - stwierdził poirytowany.
- A więc dlaczego w ogóle się z nią ożeniłeś?
Nalał sobie kolejnego drinka, po czym otworzył butelkę schłodzonego
chardonnay i nalał Janine lampkę.
- Z wielu powodów. Po pierwsze i jej rodzina, i moja popierały ten związek.
- Czyżby małżeństwo z rozsądku? A już myślałam, że jesteś Anglikiem. Nie
sądziłam, że wyznajesz poglądy z czasów średniowiecza.
- Jest takie powiedzenie: Im bardziej rzeczy się zmieniają, tym bardziej pozostają
takie same. Powiedzmy, że w Anglii niektóre zwyczaje trudno jest wykorzenić. Nawet
dzisiaj w pewnych kręgach małżeństwo to raczej kwestia rozsądku niż miłości.
- To straszne.
- Zgadzam się.
- Dlaczego więc Lizzie nie znajdzie sobie kogoś innego z rozsądku? Dlaczego tak
się uparła, żeby ciebie odzyskać?
Podniósł na nią wzrok.
39
S
R
- Elizabeth nie lubi przegrywać tak samo jak ja. Jej duma wystarczająco
ucierpiała w trakcie rozwodu.
- I naprawdę sądzisz, że kobieta jej pokroju po prostu się podda i wyjedzie tylko
dlatego, że masz nową żonę?
- Dokładnie tak. - Wstał, ruszając w kierunku drzwi prowadzących na taras. - Bo
zamierzam wszędzie się z tobą pokazywać.
- Ale ze mnie szczęściara.
- Pamiętaj, sama się na ten układ zgodziłaś.
Podniosła do góry jedną rękę na znak poddania się.
- Wiem, na co się zgodziłam. Nie próbuję się z niczego wykręcić.
- To dobrze. - Obrócił się plecami do drzwi prowadzących na taras. Słońce
zanurzało się powoli w toni morza, nadając niebu złotofioletowy odcień.
- Nie ma mowy o żadnym wykręcaniu się. Oboje tkwimy w tym na dobre. A
kiedy skończymy, Elizabeth będzie tylko bladym wspomnieniem.
Westchnęła. Max domyślał się, nad czym się teraz zastanawia. Przypuszczał, że
żałuje, że w ogóle się w ten układ wpakowała. Ale to były tylko pobożne życzenia i
najlepiej dla nich obojga będzie, jeżeli Janine zrozumie, że ma pewne zadanie do
wykonania, z którego nie zamierza jej zwolnić.
Odwrócił się od okna z zapierającym dech w piersiach widokiem i spojrzał na
Janine.
- W przeciągu najbliższych trzech tygodni będziesz udawała moją żonę. To
znaczy, że przy każdej okazji będziesz się zachowywała w określony sposób. Koniec z
umawianiem się na drinka z przyjaciółkami wieczorem lub bawieniem się w klubach
do białego rana, chyba że...
- Chyba się zagalopowałeś. Zgodziłam się na ten układ, ale...
- Nie ma żadnych  ale" - przerwał jej, dopijając szkocką. - Od tej chwili osoba,
którą byłaś, nie istnieje. Nie jesteś już panną na wakacjach z przyjaciółkami. Jesteś
moją żoną. I będziesz robić to, co ci każę.
Splotła ramiona na piersiach, nie spuszczając z niego wzroku.
- Wiesz co, Max? Jeśli w ten sposób postępowałeś z Elizabeth, to nie mogę
pojąć, dlaczego ona chce cię z powrotem.
Przyciągnął ją do siebie i zaczął namiętnie całować, aż poczuł, że mu ulega.
Dopiero wtedy się odsunął i spojrzał na nią, pytając:
- Jesteś pewna?
40
S
R
- Wiedziałam, że będę tego żałować - ciskała się Janine. Ale nie przypuszczałam,
że będę miała ochotę go udusić!
- Kochanie - powiedziała Debbie - prędzej czy pózniej każda z nas ma na to
ochotę.
- Ale spójrz na mnie! - Janine wskazała dłonią na fioletową jedwabną sukienkę z
głębokim dekoltem, którą miała na sobie, oraz naszyjnik i kolczyki z brylantami. Miała
perfekcyjnie zrobiony makijaż i nawet jej sterczące na wszystkie strony włosy udało
się poskromić w łagodnie opadające loki.
- Zrobił ze mnie kogoś, kim nie jestem. To nie ja! Ja nie noszę jedwabnych
sukienek, makijażu ani brylantów.
- Biedactwo. Jak mógł cię zmuszać, żebyś się wystroiła i włożyła biżuterię.
Powinien skończyć przed plutonem egzekucyjnym.
- Bardzo śmieszne. To nie jest do końca tak, że nie mam żadnego wyboru, ale
wiesz, Deb, nie znoszę się tak ubierać. Wolę koszulkę i dżinsy. Widziałaś mnie kiedyś
w brylantach? Ja nawet nie mam brylantów!
- Teraz już masz.
- Nie zamierzam niczego dla siebie zatrzymać. Nie chcę tych jego cholernych
brylantów. Gdzie niby miałabym je nosić? Wyobrażasz sobie mnie, całą w brylantach,
przygotowującą bukiety dla klientów?
- Właściwie to tak. Zawsze byłaś odważna. - Debbie od lat zazdrościła jej tej
pewności siebie.
- Dzięki, ale nie czułabym się sobą.
- Jeśli dzięki temu poczujesz się lepiej, to po prostu mu to oddaj. Naprawdę nie
mogę zrozumieć, dlaczego to cię tak wkurza. Większość kobiet nawet nie mrugnęłaby
okiem, gdyby facet wydał na nie fortunę.
Janine skrzywiła się.
- Wiesz, co mnie naprawdę wkurza? To, że Max się spodziewa, że mnie to będzie
cieszyć. %7łe jeśli weszłam w ten układ, to mu się wydaje, że może mnie kupić. To się w
ogóle kupy nie trzyma, nie sądzisz? Chociaż czekaj, może nie do końca. Czasem
przybiera taki dziwny wyraz twarzy...
- Jaki?
- Nie umiem tego wyjaśnić. Jakby był zmęczony i znudzony. Poszliśmy do tych
sklepów i wszystkie kobiety latały koło niego jak opętane, próbując mu wcisnąć
wszystko, co się da, zanim im się wymknie.
- I co w tym dziwnego?
41
S
R
- Wyglądał na zdziwionego, że mnie ten cały cyrk nie bawi. Jakby nie mógł
zrozumieć, dlaczego się nie ślinię na widok jego karty kredytowej.
- Po prostu cię nie zna. - Janine nigdy nie przywiązywała wagi do pieniędzy,
czego Debbie nie mogła zrozumieć.
Dla Janine najważniejszy był dom i praca, w której mogła się zajmować
ukochanymi kwiatami. Jedyny powód, dla którego przyjęła propozycję Maksa, to taki,
że dzięki tym pieniądzom będzie mogła wrócić do swojego starego życia i nie bać się,
że wszystko straci.
Dla Debbie pieniądze były o wiele ważniejsze. Ale nie dlatego, żeby je lubiła
wydawać lub kogoś nimi tyranizować. Po prostu lepiej się czuła, gdy wiedziała, że są,
że ma zabezpieczenie na czarną godzinę.
- Max w ogóle cię nie zna, koniec sprawy - ucięła.
Debbie nieznacznie wzruszyła ramionami, dając znaki kelnerowi, żeby doniósł
kolejne drinki. Szampan i sok pomarańczowy. Pomyślała, że ludzie nie powinni pić
niczego innego: szampan i sok wzbudziłyby w nich większą ochotę do życia. Jednak w
tej chwili Janine wydawała się odporna na ich działanie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl