[ Pobierz całość w formacie PDF ]

właśnie przed nią ukrywa? Czy biznes, o którym nigdy
nie chciał rozmawiać, wiąże się z obcowaniem z takimi
ludzmi jak ten... ten potwór obok?
202 Ingrid Weaver
Ten człowiek nie był bandytą, który wybrał jej dom
na chybił trafił. On znał Dela. I to Del wciągnął go w jej
życie.
Dlaczego? Jak? Czy Del jest członkiem jakiegoś
kryminalnego gangu? A może jest gliną? Ale jeśli jest po
stronie policji, czy nie powinien mieć odznaki i broni?
Czy nie mógł jej o tym powiedzieć? A kim jest ten
Jonasz?
Oby nigdy nie spotkała na swojej drodze Dela Roger-
sa! I nie zakochała się w nim. Wiedziała, że mogą być
z nim kłopoty, ale w najgorszych koszmarach nie śniła, że
może być aż tak zle. W jej bezpieczeństwo, w jej zwykłe,
codzienne życie nagle wtargnęła broń, przemoc i grozba
śmierci. Za to co się stało, powinna go znienawidzić.
Ale nie potrafiła. Kochała go. Próbował jej bronić.
Proponował, że zajmie jej miejsce jako zakładnik. Obie-
cał, że wszystko będzie w porządku.
Ale jest ranny. Ledwie stoi na nogach. Widziała
ciemną plamę krwi na temblaku. Gdyby nie trzymała go
tak długo w holu...
Ale gdyby go nie wpuściła, nie ściągnęłaby na siebie
i na dziecko tego wszystkiego.
Nie powinna teraz myśleć o Delu. Powinna po-
wstrzymać się od obwiniania siebie czy jego, od zadawa-
nie sobie pytań, na które nie ma odpowiedzi. Jedyne, co
musi, to przeżyć.
 Zatrzymaj tutaj  poinstruował mężczyzna, poka-
zując na pogrążona w ciemności aptekę.
Zrobiła, co kazał. Nie dyskutowała z nim. Widziała, co
zrobił z niewinnym kierowcą tej taksówki. Zatrzymał się
chyba dlatego, że zobaczył Maggie i Delilę, ale skończył
Tajny agent Kopciuszka 203
w jakimś zaułku, nieprzytomny i krwawiący po uderze-
niu kolbą rewolweru.
Ten człowiek o imieniu Simon jest bezlitosny. Nic go
nie powstrzyma.
Co, na Boga, Del może mieć z nim wspólnego?
 Chodz ze mną  powiedział.
Maggie nie miała wyboru. Poszła z nim.
Apteka była zamknięta, drzwi zaryglowane, ale Simo-
nowi nie robiło to różnicy. Lufą wybił szybę, otworzył
drzwi, popchnął Maggie do środka i wmaszerował za nią.
Idąc, uważnie przyglądała się półkom, szukając czegoś,
czegokolwiek, co mogłoby posłużyć za broń. Czy jeśli mu
pryśnie w twarz lakierem do włosów, oślepi go? Gdyby
mieli tu cichy alarm, ściągnąłby policję, ale czy zatrzyma
go na tyle długo, żeby doczekać się pomocy?
A gdyby nawet znalazła broń, gdyby przyjechała
policja, jaki byłby z tego pożytek? Przecież ten potwór
nadal trzyma jej dziecko
 Czego pan szuka?  zapytała.  Lekarstw? Czy
dlatego...
 Zamknij się  mruknął. Zatrzymał się przy środ-
kach przeciw bólowi głowy, zgarnął do kieszeni kilka
opakowań, po czym poprowadził ją z powrotem do
skradzionej taksówki. Tam wyjął cztery aspiryny i wsa-
dził je do ust. Przełknął je z trudem i kazał Maggie jechać
dalej.
Aspiryna?  pomyślała. Włamał się do apteki z powo-
du bólu głowy?
Delilah zapłakała, a Maggie wstrzymała oddech. Na
szczęście dotychczas dziecko było grzeczne. Jaka będzie
reakcja tego potwora, gdy mała rozpłacze się na dobre?
204 Ingrid Weaver
Zdjęła nogę z gazu.
 Proszę mi ją pozwolić potrzymać. Przecież nie
ucieknę...
 Prowadz  powiedział, nie zwracając uwagi na coraz
głośniejszy szloch dziecka. Zaklął pod nosem, po czym
przełożył Delilę na drugie ramię, pohuśtał ją i powoli
uspokoił.
Aatwość, z jaką to zrobił, zdumiała Maggie. Jak taki
potwór może uspokoić marudzące dziecko? Czyżby miał
w sobie choć odrobinę człowieczeństwa? Gdyby dotarła
do niego, może by coś wskórała? Popatrzyła z ukosa.
 Dziękuję.
 Za co?
 Za uspokojenie mojego dziecka. Musiał pan już
wcześniej to robić.
 Zgadza się  odpowiedział i popatrzył na nią.
Jego wzrok był tak zimny i martwy, że aż zadrżała.
Chyba oszalała, licząc, że dotrze do niego, ale musi
próbować.
 Ma pan dzieci, panie Simonie?
 Tak.
W porządku, pomyślała, biorąc wyrównujący oddech.
To dobrze. Prowadzą prawie normalną rozmowę.
 Chłopca czy dziewczynkę?  zapytała, starając się
nadać głosowi naturalny ton, pomimo potwornego bicia
serca.
Nadal patrzył na nią tym swoim niezgłębionym
wzrokiem.
 Córkę.
Wstąpiła w nią nowa nadzieja.
 A więc mamy coś wspólnego. Przecież tak napraw-
Tajny agent Kopciuszka 205
dę nie skrzywdziłby pan mojego dziecka, prawda?
 Dlaczego nie?  zapytał obojętnym tonem.
Poczuła skurcz żołądka. Znów miała ochotę krzyczeć.
Opanowała się jednak.
 Pomyślałby pan o własnej córce.
Obrzucił ją takim spojrzeniem, jak wąż swoją ofiarę.
Postanowiła drążyć.
 Jest pan rodzicem. Jakby się pan poczuł, gdyby ktoś
strzelał...
Roześmiał się. Dzwięk zawierał w sobie tyle zła
i niegodziwości, że zaszczękała zębami.
 Nie doceniasz mojej determinacji, Maggie  po-
wiedział wreszcie.  Chyba się nie pomyliłem, nazywając
cię Maggie, tak?
Zacisnęła szczęki i skinęła głową.
 Bardzo dobrze wiem, jak bym się czuł, gdyby ktoś
strzelał do mojej córki.  Posłał jej uśmiech, któremu
daleko było do normalności.  Bo widzisz, sam ją
zastrzeliłem.
Przerażenie, nieporównywalne z niczym, co znała
z życia, poraziło jej serce.
Och, Del, pomyślała. Obiecałeś, że wszystko będzie
dobrze. Proszę, proszę, niech to tylko nie będzie jeszcze
jedno z twoich kłamstw.
Rozdział dwunasty
Dokładnie po godzinie i dwunastu sekundach od
wyprowadzenia przez Simona w głuchą noc wszystkiego,
co najbardziej w świecie ukochał Del, zadzwonił telefon
Maggie.
Pomieszczenie, zwykle zawalone dziecięcymi uten-
syliami  które jeszcze przed paroma godzinami wypeł-
niały zapalone świece i dzwięki miłej dla ucha muzyki
 zajęli pochłonięci swoją pracą mężczyzni i kobiety.
Kliknął magnetofon. Ekran komputera, podłączonego
do telefonu, był gotowy do pracy. Agent SPEAR, który
monitorował sprzęt w poprzednim punkcie obserwacyj-
nym, przycisnął słuchawki do uszu i mruknął coś do
mikrofonu. Bill skinął głową i dał znak Delowi.
Del natychmiast złapał słuchawkę telefonu.
 Tu Rogers  powiedział.
Simon nie tracił czasu na zbędną rozmowę.
 Będziesz mi mógł dostarczyć Jonasza?  zapytał.
 Tak  odpowiedział Del.  Jest w drodze do
Nowego Jorku.
Tajny agent Kopciuszka 207
Del nie przestawał być zdumiony faktem, że to co
mówi, nie jest kłamstwem. Jeszcze nie tak dawno,
z jedną sprawną ręką, czy bez, gotów był udać się do
Waszyngtonu i rozebrać kamień po kamieniu główną
siedzibę SPEAR, byle znalezć Jonasza. Zamierzał zrobić
wszystko, żeby przekonać szefa SPEAR do podjęcia gry
z Simonem w celu przedłużenia życia Maggie. Przynaj-
mniej przez następną godzinę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl