[ Pobierz całość w formacie PDF ]

113
czymś. Powiedziała, że nie chce zawracać sobie głowy lunchem. Kupi coś i zje w biu-
rze.
 Więc zamierzała wrócić?
 Och tak, naturalnie. Wszystkie wiedziałyśmy, że wracamy.
 Zauważyłyście ostatnio jakąś zmianę u Edny? Może była niespokojna, zmartwio-
na? Może mówiła o tym? Jeśli wiecie coś, proszę mi powiedzieć.
Patrzyły na siebie, ale nie konspiracyjnie. Raczej usiłowały myśleć.
 Ona zawsze martwiła się czymś. Myliła się, robiła błędy. Myślała trochę za wolno.
 Zdarzały się jej różne przygody  wtrąciła chichotka.  Pamiętacie, jak kiedyś
odpadł jej obcas? Właśnie takie rzeczy przytrafiały się Ednie.
 Pamiętam  rzekł Hardcastle.
Przypomniał sobie, jak dziewczyna stała smutno z bucikiem w ręce.
 Wie pan, czułam, że Ednie przydarzyło się coś strasznego, kiedy nie przyszła dziś
po południu  oświadczyła Janet. Skinęła uroczyście głową.
Hardcastle spojrzał na nią z niechęcią. Nie lubił ludzi mądrych po fakcie. Był pewien,
że we właściwej chwili dziewczyna niczego nie przewidziała. Raczej powiedziała:  Edna
oberwie od Rudej, jak przyjdzie .
 Kiedy usłyszałyście, co się stało?  powtórzył pytanie.
Patrzyły jedna na drugą. Zmieszka zaczerwieniła się w poczuciu winy. Strzeliła
oczami w stronę gabinetu panny Martindale.
 Ja& ee& wymknęłam się na moment  powiedziała.  Chciałam kupić do
domu trochę ciastek, a wiedziałam, że do czasu naszego wyjścia już ich nie będzie.
Kiedy przyszłam do sklepu za rogiem  znają mnie tam dobrze  sprzedawczyni za-
pytała:  Ona chyba pracowała z tobą, co, skarbie? a ja zdziwiłam się  Kto taki? a ona:
 Ta dziewczyna, którą znalezli nieżywą w budce telefonicznej . Myślałam, że zemdleję.
Popędziłam z powrotem i powiedziałam innym i w końcu uznałyśmy, że trzeba zawia-
domić pannę Martindale, i właśnie wtedy wypadła jak bomba ze swego gabinetu, mó-
wiąc:  No co się dzieje? Ani jedna maszyna nie pracuje .
Jasnowłosa podjęła relację.
 Powiedziałam:  Naprawdę to nie nasza wina. Usłyszałyśmy okropne wiadomości
o Ednie .
 I co zrobiła panna Martindale?
 Najpierw nie uwierzyła nam  odparła brunetka.  Zawołała  Nonsens.
Przyniosłyście jakieś głupie ploty ze sklepu. Musi chodzić o inną dziewczynę. Dlaczego
miałaby to być Edna? Wróciła do siebie i zadzwoniła na policję, a tam powiedzieli jej,
że to prawda,
 Nie rozumiem jednak  zastanowiła się Janet  nie rozumiem, z jakiego po-
wodu ktoś chciał zabić Ednę.
114
 Nie miała nawet chłopaka  zauważyła brunetka.
Wszystkie trzy patrzyły na inspektora z nadzieją, jakby mógł rozstrzygnąć ten pro-
blem. Hardcastle westchnął. Nic tu po nim. Może któraś z pozostałych dziewcząt pomo-
że. No i była jeszcze Sheila Webb.
 Czy Sheila Webb i Edna bardzo się przyjazniły?
Popatrzyły na siebie niepewnie.
 Chyba nie.
 Nawiasem mówiąc, gdzie jest panna Webb?
Powiedziano mu, że w hotelu  Curlew pracuje dla profesora Purdy ego.
Rozdział dziewiętnasty
Głos profesora Purdy ego pobrzmiewał irytacją, kiedy przerwał dyktowanie, aby
odebrać telefon.
 Kto? Co? Chce pan powiedzieć, że jest tutaj w tej chwili? Proszę go spytać czy
jutro& Och dobrze, dobrze& Proszę mu powiedzieć, żeby wszedł.
 Zawsze coś się zdarza  rzekł ze złością.  Jak można pracować poważnie, kiedy
wciąż przeszkadzają.  Spojrzał z łagodną irytacją na Sheilę Webb.  Gdzie jesteśmy,
moja droga?
Sheila nie odpowiedziała, gdyż rozległo się pukanie do drzwi. Profesor Purdy ode-
rwał się z trudem od kłopotów z chronologią przed trzema tysiącami lat.
 Słucham?  zapytał gniewnie.  Proszę wejść, co się stało? Mówiłem wyraznie,
żeby dziś po południu mi nie przeszkadzać.
 Ogromnie mi przykro, sir, naprawdę ogromnie przykro, ale to jest konieczne.
Dobry wieczór, panno Webb.
Sheila podniosła się, odkładając notatnik. Inspektor zastanawiał się, czy w jej oczach
naprawdę pojawił się nagły lęk.
 No, o co chodzi?  spytał znów szorstko profesor.
 Jestem inspektor Hardcastle, co panna Webb może potwierdzić.
 Dobrze  rzekł profesor.  Dobrze.
 Chciałbym zamienić parę słów z panną Webb.
 Nie może pan poczekać? To naprawdę bardzo niefortunny moment. Fatalny.
Byliśmy właśnie w krytycznym punkcie. Panna Webb będzie wolna za kwadrans  no,
może za pół godziny. Coś koło tego. Och, już jest szósta?
 Bardzo mi przykro, profesorze  inspektor był stanowczy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl