[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Tak, zupełnie jak ściganie kotów. Jedi zaśmiał się.
Zciganie kotów w wojsku było obowiązkowe i Matt  Jedi Clark był
takim właśnie kotem. Zakończył trening z instruktorem. To była dziewiąta misja
operacyjna Jediego jako oficera Zbrojeniowych Systemów Informacyjnych na
terytorium nieprzyjaciela, z Jastrzębiem jako pilotem.
Rurik Wilder był najlepszym pilotem w Siłach Powietrznych. Każdy to
wiedział. Każdy też wiedział, że Jedi był szczęśliwcem, który miał szansę zająć
miejsce Rurika w hierarchii wojskowej.
Jedi był dobry. Naprawdę dobry. Odważny, silny i wierny. To dlatego
nazywano go Jedi.
Chłopak bez wątpienia był Lukiem Skywalkerem.
Ale to Rurik był Jastrzębiem. W wieku dwudziestu ośmiu lat odpierał
najezdzców w służbie własnego kraju, zyskując szacunek zarówno państw
sojuszniczych, jak i agresorów. Do tej pory nikt nie zbliżył się nawet do
poziomu jego umiejętności. %7ładen z tych chłopców tego nie potrafił, bo żaden
nie był w stanie.
Spojrzał we wsteczne lusterko, na czaszę spadochronu.
Z drugiej strony, Jedi był od niego ładniejszy. Miał brązowe oczy, rude
włosy, wyćwiczone ciało i, jak wielu innych pilotów, zadzierał nosa i miał
świadomość własnej atrakcyjności.
Rurik roześmiał się.
Dziewczyny uwielbiały Jediego.
Kobiety uwielbiały Rurika.
Poza tym Jedi był szybki, bystry i miał dryg do latania. Mógł zajść
daleko.
- Daj mi widok na góry - poprosił Jedi.
Rurik opuścił lewe skrzydło.
Pod nimi drgało gęste, gorące powietrze, co poważnie ograniczało
Rurikowi widoczność. Co tam mogło być? Teren był brązowy i płaski, dalej
brązowy i ostry, wznosząc się szybko w kierunku nieba, a powietrze ciągle
mocno drgało... Co, do diabła, działo się na dole?
- Trzęsienie ziemi. - W głosie Jediego rosło podniecenie. - Trzęsienie
ziemi!
Głazy zsuwały się kaskadami po stoku góry. Powietrze trzęsło się tak
samo mocno jak ziemia. Tam, w dole, w dolinie pomiędzy górami, Rurik
zobaczył, jak otwiera się ziemia.
Nie, to nie była ziemia.
Podniósł osłonę przeciwsłoneczną kasku i spojrzał jeszcze raz.
Rozrywał się materiał, materiał maskujący. To coś, czego szukali, było
tam w dole, coś odsłonięte przez podstęp natury. To było to, po co wysłało ich
dowództwo - wroga instalacja zbrojeniowa...
- Ja pierdolę - wyszeptał Rurik.
- Co to jest, Jastrzębiu?
- A jak myślisz? - Rurikowi wydawało się, że wiedział. Wiedział też, że
musi być absolutnie pewny.
- Myślę, że to... Myślę, że to jakiś rodzaj bazy wojskowej albo... - w
głosie Jediego brzmiało napięcie.
- Musi przestać się trząść i muszę zobaczyć to z bliska. Możesz podlecieć
bliżej?
- Nie mogę. Nie chcemy, by przyjrzeli się lepiej naszemu cudeńku. - Miał
na myśli samolot, nową zabawkę Sil Powietrznych.
Zresztą, Rurik miał alternatywę. Miał tylko nadzieję, że żółtodziób
wytrzyma jego szkolenie pod presją.
- Ja jestem z przodu i będę wszystko widział. Ty przejmij stery.
- Chcesz, żebym przejął stery Blackshadow?
- Wykonaj.
- Tak jest - w głosie Jedi brzmiało kamienne opanowanie. Jastrząb poczuł,
jak przejmuje drążek sterowy. Dobry chłopak. Rurik wiedział, że nawet gdy on
pilotował, Jedi musiał panować nad całością - hamulcami, sterami i nad tym, że
Jastrząb pozwolił mu pilotować nowy samolot...
- Skup się na prowadzeniu. Trzymaj prosto i stabilnie.
- Zrozumiałem, Jastrzębiu, wykonam.
Rurik wciąż czekał, obserwując Jediego we wstecznym lusterku.
Chłopak naprawdę był tak dobry, za jakiego go uważał.
Rurik wziął głęboki oddech. Przez sekundę odprężył się i zamknął oczy.
Głęboko w sobie poczuł to. Zmiana, pośpiech połączony z radosnym
podnieceniem... poczucie przewagi.
Minęło tyle czasu, odkąd pozwolił sobie na zmianę. I zapomniał...
zapomniał o ciszy, świszczący szept w jego głowie podpowiadał mu, że miał
moc. Mógł zdobyć kobietę. Mógł pomóc dziecku. Mógł zmiażdżyć człowieka.
Był bogiem.
Potem, jak klepnięcie, usłyszał w swoim umyśle głębszy, sroższy głos.
To nie był bóg. To demon.
Otwierając oczy, ponownie spojrzał na Jediego. Chłopak patrzył na
przyrządy. Rurik skupił wzrok na bazie, daleko pod nimi. Coraz bliżej i bliżej, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl