[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- zapytała, stając z nim twarzą w twarz.
- Nie - odparł zaskoczony. To chyba jasne, że nikt mu
nie będzie dyktował, co ma robić.
- W takim razie odczep siÄ™ ode mnie, bo i tak zrobiÄ™
swoje.
PrzechodzÄ…cy obok robotnicy uÅ›miechnÄ™li siÄ™ porozu­
miewawczo do Willa.
- Szefowa nie da sobie w kaszę dmuchać, co? - rzucił
jeden z nich.
- Cóż to za zamieszanie?
Wszyscy odwrócili się i ujrzeli Miriam Hardison, która
stÄ…paÅ‚a po rumowisku w eleganckim kostiumie i panto­
flach na wysokich obcasach. Kate, nie zważając na wizytę
przyszłej teściowej, zagoniła robotników do pracy. Sama
także znalazła sobie zajęcie. Wytworna dama podeszła do
syna.
WYJDy ZA MNIE, KATE
86
- Czemu twoje Å›liczne dziewczÄ™ krÄ™ci siÄ™ wÅ›ród tam­
tych prostaków? To nie jest odpowiednie towarzystwo dla
młodej panny. Każ jej tu podejść.
- Kate - zawołał Will - moja matka chciałaby z tobą
porozmawiać.
Zniecierpliwiona panna O'Connor podbiegła do Hardi-
sonów.
- Słucham? - rzuciła niechętnie.
- Młoda damo, nie wypada się tak zachowywać.
- Jak?
- Bratać siÄ™ z pospólstwem. Harujesz tu jak nie przy­
mierzajÄ…c niewolnica.
Kate popatrzyła na Willa umęczonym wzrokiem.
- Powiedz matce, że nie powinno jej to obchodzić.
- WrÄ™cz przeciwnie - stwierdziÅ‚a, nie zrażona jej uwa­
gą Miriam. - Dziś wybierzemy suknię ślubną.
- Nie mam czasu na zakupy. - Kate energicznie po­
krÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…. - Szkoda, że pani wczeÅ›niej nie zadzwoni­
ła. Mniejsza z tym. Wezmę ślub w niebieskim kostiumie.
- Co? - pisnęła wstrząśnięta Miriam. - Wykluczone!
To bÄ™dzie wielka uroczystość. Musisz wÅ‚ożyć odpowied­
niÄ… kreacjÄ™.
- Dobra. Włożę tę, którą wczoraj kupiliśmy z Willem
- oznajmiła Kate i już zamierzała wrócić do pracy przy
rozbieraniu baraku, ale pani Hardison chwyciła ją za rękę.
- Czy to biała suknia?
Kate westchnęła ciężko i ponownie stanęła twarzą
w twarz z przyszłą teściową.
- Granatowa. Moi drodzy, idzcie stÄ…d wreszcie. Robota
czeka. Nie mam czasu na pogaduszki. W trakcie remontu
WYJDy ZA MNIE, KATE 87
będę mieszkała u siostry. Wolałabym nie nadużywać jej
gościnności. Dlatego powinnam jak najszybciej uporać się
z przebudowÄ….
- Nie bÄ™dziesz korzystać z uprzejmoÅ›ci rodziny - po­
wiedział nagłe Will.
- Co to ma znaczyć? Chcesz za mnie podejmować
decyzje? - dopytywała się z irytacją.
- OczywiÅ›cie. Zamiast przenosić siÄ™ do siostry, zamie­
szkasz u mnie. Pamiętaj o zasadzie mniejszego wysiłku.
- Hardison wiedział, jakie argumenty trafiają dziewczynie
do przekonania. - BÄ™dziesz miaÅ‚a znacznie bliżej do ja­
dłodajni. Poza tym za miesiąc i tak przeprowadzisz się do
mnie. W ten sposób upieczesz dwie pieczenie przy jednym
ogniu.
Will z tryumfem uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do obu paÅ„, wpatrzo­
nych w niego z wyrazem zdumienia na twarzach.
ROZDZIAA ÓSMY
- Co? Czyś ty postradał zmysły?! - wykrzyknęła Mi-
riam. - Chcesz, by wszyscy w Kansas wzięli cię na języki?
Kate z rozbawieniem obserwowała narzeczonego.
W jego ciemnych oczach widziała zadowolenie; udało mu
siÄ™ wyprowadzić matkÄ™ z równowagi. Pewność siebie, ma­
lujÄ…ca siÄ™ na urodziwej twarzy milionera, czyniÅ‚a go jesz­
cze bardziej pociÄ…gajÄ…cym.
- Ależ, mamo - przerwał tyradę starszej pani Will.
- Nie chciałbym uczynić nic, co naraziłoby na szwank
twojÄ…... naszÄ… pozycjÄ™ w towarzystwie, ale nie mogÄ™ zo­
stawić Kate samej.
Czule objął narzeczoną, która starała się wyglądać na
zagubionÄ… i potrzebujÄ…cÄ… pomocy.
- Williamie, działasz pochopnie. Mogę umieścić twoją
narzeczoną u mnie. Dom jest wystarczająco duży dla nas
obu. Dzięki temu nie uchybimy dobrym obyczajom.
- Myślę, że Kate woli zamieszkać ze mną, prawda?
Dziewczyna spojrzaÅ‚a siÄ™ na niego jak zakochana na­
stolatka. Położyła mu głowę na ramieniu i powiedziała:
- DziÄ™kujÄ™ za propozycjÄ™, pani Hardison, ale zmuszo­
na jestem odmówić. Dom Willa jest niedaleko jadłodajni.
Będę miała bliżej do pracy.
Kate myślała o skomplikowanej sytuacji, w jakiej się
WYJDy ZA MNIE, KATE
89
znalazła. Starannie rozważyła wszystkie za i przeciw.
W zasadzie nie miała powodów do niepokoju. Z drugiej
strony jednak wydawało jej się, że Hardison ma jakiś
ukryty plan.
- Postanowione - rzekł Will. - Idz spakować swoje
rzeczy, a ja siÄ™ zajmÄ™ resztÄ….
- Ależ kochanie, przenoszę się do ciebie tylko na kilka
dni. Nie muszÄ™.
- Już tu nie wrócisz. Po co miałabyś się ponownie
wprowadzać, jeśli i tak za kilka tygodni wrócisz do mnie?
OszczÄ™dność wysiÅ‚ku. - Will uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ porozumie­
wawczo. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl