[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uratować Gustawa. Muszę mu dowieść, że Lu Laxner jest osobą lekkich obycza-
jów i zupełnie odbiega od idealnego obrazu synowej, który sobie stworzyłem."
Postanowił niezwłocznie spotkać się ze znajomym, którego widział pewnego
wieczoru wychodzącego wraz z Lu z podejrzanego lokaliku. Zatelefonował do
niego. Telefon przyjął służący.
 Czy mogę mówić z panem Kernerem?  zapytał starszy pan.
 Mój pan wyjechał.
 Dokąd, jeśli wolno wiedzieć?
 Niestety, nie wiem.
 Kiedy wraca?
 Za dziesięć lub dwanaście dni.
 Dziękuję. Jak wróci, bardzo proszę, żeby do mnie natychmiast zatelefono-
wał, ponieważ sprawa, jaką mam do niego, jest bardzo pilna.
R
L
T
 Ależ oczywiście, proszę szanownego pana. Pan Warnek położył słuchawkę
na widełki.
Niespokojnie zaczął przechadzać się po pokoju rozmyślając, co mógłby jesz-
cze zrobić. Nie chciał swoich dowodów opierać tylko na Kernerze, zwłaszcza że
jego nieobecność odwlekała sprawę, a on nie mógł pozostawać bezczynny.
Potem zawołał swojego sekretarza i polecił mu, żeby w możliwie jak najkrót-
szym czasie zebrał informacje dotyczące prywatnego życia Lu Laxner oraz
wszystko o jej pochodzeniu. Wiedział, że to wymagać będzie czasu, a dla niego
ważny był każdy dzień.
Nie przemknęło mu to nawet przez myśl, że jego syn, opuszczając budynek
biura, uda się bezpośrednio do magistratu, aby wyznaczyć termin swojego ślubu
z Lu. Gdyby to przewidział, na pewno zacząłby działać inaczej. Sądził, że w nie-
długim czasie Gustaw podejmie na nowo próbę uzyskania jego zezwolenia na
małżeństwo, ale do tego czasu on będzie mieć już w ręku dowody, że ta  dama"
jest bardzo nieciekawą osóbką.
W porze obiadowej ojciec i syn spotkali się w domu. Kasia patrzyła na nich lę-
kliwie i badawczo, ale z ich twarzy nie mogła niczego wyczytać. Spostrzegła tyl-
ko, że obydwaj panowie odnoszą się do siebie z wielką rezerwą  dużo większą
niż poprzednio. Domyśliła się więc, że nastąpiło między nimi jakieś duże spięcie.
Starała się, jak tylko umiała najlepiej, prowadzić jakąś obojętną rozmowę. Po
obiedzie starszy pan zniknął w swoim pokoju i Kasia mogła swobodnie podejść
do Gustawa:
- Czy rozmawiałeś już z ojcem?
 Tak, Kasiu, rozmawiałem. Powiedziałem mu, że ani ty, ani ja nie zamierza-
my się pobrać.
Zobaczył, jak bardzo zbladła w tym momencie. Musiał sam sobie zadać pyta-
nie: czy rzeczywiście jest jej obojętny? A może Kasia podkochuje się w nim? Za-
raz jednak skarcił się za te podejrzenia, uznając, że ma teraz ważniejsze sprawy
na głowie.
R
L
T
W tym momencie Kasia zapytała:
 Czy powiedziałeś także ojcu, kogo wybrałeś?
Skinął głową.
 On już wie, nie zgadza się na tę kobietę, nawet mi zagroził, że mnie wydziedzi-
czy.
Drżąc powiedziała:
 Jakie to straszne...
Roześmiał się sarkastycznie:
 Takimi rzeczami można straszyć małe dzieci, Kasiu, a nie mężczyznę, który
jest pełnoletni i może utrzymać rodzinę. Sądzę, że przekonam ojca, iż moja na-
rzeczona jest wartościową osobą i może być chlubą każdej rodziny. Zrozumie
wtedy, że jego zarzut, iż poślubiam osobę niemoralną, straci swój sens.
 Mój Boże, no i cóż ty zrobisz, Gustawie? Odgarnął włosy z czoła i powie-
dział gorzko:
 Zrobię to, co muszę. Ojciec nie zostawia mi żadnego wyboru. Jak zwykle
jest koszmarnie uparty.
Zebrała się na odwagę i powiedziała:
 A jeżeli on inaczej nie potrafi, ponieważ cię kocha i martwi się o ciebie?
Wierz mi, Gustawie, on mi to sam powiedział.
Roześmiał się drwiąco:
 Jeżeli mnie kocha  jak mówisz  to dlaczego obraża moją narzeczoną?
Nie, na pewno nie, on po prostu znowu próbuje swojej władzy nade mną. Nie
mogę i nie chcę więcej poddawać się jego woli. Tu nie chodzi o to, że ja jestem
synem, a on ojcem. To jest walka dwóch nieustępliwych mężczyzn.
Kasia głęboko westchnęła i powiedziała z naciskiem:
 Och, wiele dałabym za to, żeby móc ci pomóc. Spojrzał na nią z pewnym
zdziwieniem:
R
L
T
 Czy naprawdę tak bardzo chciałabyś mi pomóc?
 Naprawdę, jak kocham Boga.
 Jak mam to rozumieć? Chcesz pomóc mnie czy memu ojcu?
 Wam obu.
 A więc i mnie?
 Oczywiście, że tobie też.
 Nie bardzo rozumiem, Kasiu, dlaczego tak pragniesz mi pomóc, dlaczego
nie jest ci obojętne, jaki obrót przybiorą moje sprawy?
Poczuła, jak krew uderza jej do twarzy, ale opanowała się szybko i odpowie-
działa:
 Ponieważ boję się zarówno o ciebie, jak i o twego ojca. W sytuacji, jaka za-
istniała, powstanie głęboka przepaść między wami i obaj będziecie cierpieć.
Coś go poruszyło w sposobie, w jaki to powiedziała.
 Wydaje mi się, że niepotrzebnie się tak boisz. Ojciec tylko droczy się ze
mną, jak zwykle zresztą. Dotychczas musiałem mu zawsze ustępować, co nie
przychodziło mi łatwo...
 Obawiam się, iż zapowiedz, że cię wydziedziczy, nie pozostanie tylko po-
gróżką!
 Wcześniej jednak dowiodę ojcu, że jego opinia o moralności mojej narze-
czonej jest niesłuszna i krzywdząca.
Przestraszona spojrzała na niego i już chciała zapytać:  A co stanie się, jeżeli
ojciec nie zgodzi się, żeby twoja narzeczona nosiła nazwisko Warnek, a ty już się
z nią zwiążesz?", ale te słowa nie mogły jej jakoś przejść przez gardło. Była bar-
dzo blada i zdenerwowana. Wydobyła z siebie tylko:
 Czy rzeczywiście chcesz mimo sprzeciwu ojca związać się z tą osobą?
Gustaw jednak, żeby nie wydać się niezręcznym, nie odkrył do końca swych
kart przed Kasią. Odpowiedział tylko:
R
L
T
 To się okaże, Kasiu. Nie zawracaj sobie tym głowy. Jadę teraz do fabryki,
gdzie czeka na mnie praca. Do zobaczenia!
Mówiąc to wyszedł.
Gdyby wiedział, co działo się w jej sercu! Nie była w stanie opanować kosz-
marnych myśli...
R
L
T
IV
Przez następne dni ojciec i syn starali się schodzić sobie z drogi  unikali się
wzajemnie.
Starszy pan oczekiwał niecierpliwie na powrót Kernera i możliwość otrzyma-
nia poufnych wiadomości dotyczących życia Lu Laxner. Niestety, nieobecność
Kernera przedłużała się, więc pan Warnek nie dysponował jeszcze żadnymi kon-
kretnymi informacjami, które pozwoliłyby otworzyć oczy zaślepionemu synowi.
Tymczasem Gustaw czynił skrycie wszelkie przygotowania do ślubu. Odebrał
paszporty dla Lu i dla siebie na podróż do Szwajcarii, ale kiedy już je miał, Lu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl