[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mi, że zachowasz się odpowiedzialnie. Dobrze?
- Dobrze.
Tej nocy Jack spał spokojnie, zanurzony w miłosiernych ciem-
nościach. Obudził się wcześnie, o siwym brzasku, popatrzył, jak
deszcz spłukuje miasto, i pomyślał, że wszystko mu się przyśniło.
Na miękkich nogach poszedł do Janet. Spała. Jest równie piękna,
kiedy śpi, pomyślał, zanim wyszeptał:
- Janet, ja muszę to wiedzieć. Czy to się naprawdę stało?
- Głuptas - powiedziała. - Nagrałam całą rozmowę. Wystarczy
odsłuchać. A jeśli będziesz mnie znowu budził, to nie pokazuj się bez
dużej kawy.
Opowieść Eriki
27
- JESTEM BKARTEM. Matka umarła przy porodzie i chociaż nikt
tego nie powiedział wprost, myślę, że wszystkim ulżyło.
W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia Erika i Katarina znalazły
czas na zaplanowaną wcześniej rozmowę. Elisabeth, Olof i dzieci
siedzieli w kinie.
Katarina właśnie rozpalała ogień w kaflowym piecu i tak się
przejęła, że z wrażenia upuściła zapałkę.
- Nikt nie może się cieszyć z powodu śmierci młodej mamy!
- No tak, może jestem zbyt surowa. Ale wstyd pozostał. Podobno tak
się darłam, że słyszała mnie cała wieś.
- Urodziłaś się na początku lat siedemdziesiątych. Wtedy nie było
już bękartów.
- Były, były, ciągle się o tym plotkowało. Wierz mi. I nie rób takiej
przerażonej miny, bo ja na tym bardzo dobrze wyszłam. Odesłano
mnie do babci, w góry. Do czarownicy, która umiała tamować krew i
której wszyscy się bali. Jak ją, u licha, opisać? Miała na imię Laila. -
Erika zamilkła, musiała pomyśleć. - Ludzie z wioski mówili, że to
lapońskie imię. Płynęła w niej lapońska krew. Kilka razy w roku
zjawiał się z wizytą Lapończyk, no
wiesz, elegancko ubrany, nieco uroczysty i niezwykle czuły.
Któregoś dnia dowiedziałam się, że to mój ojciec. Ale jak opisać
babcię? Była twarda jak skała, ale w odróżnieniu od granitu nie miała
świecidełek. Nie hodowała kwiatów, dbała za to o swój warzywnik. Na
początek nauczyła mnie, żeby się zanadto nie wsłuchiwać w słowa,
tylko czytać z twarzy. W jej chacie zawsze było dużo ludzi,
przychodzili z bolącymi nogami, skrofułami, krwotokami. Podobno
ich leczyła. Ale jej zdaniem wracali do zdrowia dzięki wierze w jej
zdolności. Po ich wyjściu ćwiczyła mnie w zapamiętywaniu ich
twarzy, w tym, jak mimika współgra ze słowami. Uważała, że tego
typu ćwiczenia są dla mnie ważne. Według niej za często się
uśmiechałam. Była bardzo zła, mówiła, że wie, dlaczego. Zwymyślała
ciocię Elin, która mnie do niej przyprowadziła. Powiedziała jej przez
zaciśnięte zęby: Gdybym miała cielaka tak chudego jak ta
dziewczynina, to nie wiedziałabym, gdzie podziać oczy ze wstydu".
Ciocia Elin odwarknęła: Sama się przekonasz, jakie to proste zmusić
ją do jedzenia. Dziewuszysko jest rozpieszczone". A ja przekrzywiłam
głowę i uśmiechnęłam się. Idz już sobie", powiedziała babcia do cioci.
Potem dostałam jajko rozbełtane ze śmietaną. Każdego dnia długo
rozmawiałyśmy o tym, co będziemy jadły na śniadanie i na obiad. W
trakcie tych rozmów miałam w ustach pełno śliny. Mówiłam, co lubię,
a ona słuchała. Potem zaczęła mnie uczyć, czego potrzebuje organizm,
żeby rósł i był silny. Nie potrzebuje solonych śledzi", mówiła, a ja
oddychałam z ulgą. Po solonych śledziach zbierało mi się na wymioty.
Ale, rzecz jasna, będziemy jadły ryby. Muszą być jednak
świeżuteńkie". I nauczyłam się łowić ryby. To było fajne. Kiedy brały,
wybuchałam śmiechem i babcia mówiła, że tak właśnie trzeba się
śmiać. Nocami chodziła we śnie, po jakimś czasie chodziłam i ja.
Bywało, że spotykałyśmy się w świetle księżyca w zapuszczonym
ogrodzie. Nigdy jednak ze sobą nie rozmawiałyśmy. Wcale mnie to nie
dziwiło. Każda była przecież w swoim śnie. Miałyśmy kury,
nauczyłam się liczyć, szukając jaj i sprawdzając, czy wszystkie
gdaczące ptaki są w kurniku, zanim zamknęłam je na noc. Babcia
mówiła, że po północy przychodzi lis. Nauczyła mnie czytać,
powiedziała, że muszę to umieć, bo z jej oczami jest coraz gorzej.
Zazwyczaj nie okazywała mi żadnych uczuć, zdarzało się jednak, że jej
tkliwość musiała
znalezć jakieś ujście i czasami mnie przytulała. Bywało, że mówiła
rzeczy kompletnie niezrozumiałe, na przykład: Nareszcie moja
córka". Kochałyśmy się, ale nigdy sobie tego nie powiedziałyśmy.
Laila była religijna. Nie w powszechnym tego słowa znaczeniu.
%7ładnych modlitw, psalmów czy wizyt w kościele. I nie w czysto
powierzchownych reakcjach. No wiesz, jak to ludzie mówią, kiedy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]