[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niewiadomych przyczyn bardzo przypominały dinozaury, wdrapał się mamie na kolana.
Mamusiu, mo\e otworzymy teraz wasze prezenty? zaproponował.
Lepiej poczekajmy z tym do obiadu powiedziała Marisa, choć doskonale wiedziała, \e nie ma
mowy, aby Nicky tak długo wytrzymał.
Oj, mamo!
No dobrze, dobrze. Popchnęła go leciutko w stronę choinki. Przynieś je tutaj.
Dobra! Nicky w mgnieniu oka przyniósł im kilka przedziwnie zapakowanych paczuszek.
Najpierw twój, mamusiu. Otwórz ten ode mnie!
Mack i Marisa popatrzyli po sobie. To właśnie tego prezentu Nicky omal nie przypłacił \yciem.
Marisa powoli odwinęła folię, a potem wydała z siebie nie udawany okrzyk zachwytu.
To najpiękniejsze klipsy na świecie! Z całej siły przytuliła do siebie synka.
Zrobiliśmy je razem z Mackiem pochwalił się Nicky.
Bardzo jesteś zdolny, kochanie. Obaj z Mackiem powinniście się zatrudnić u jubilera.
Naprawdę są śliczne!
Nałó\ je rozkazał Nicky.
Marisa zrobiła, jak sobie jej syn \yczył, a potem pokręciła głową, \eby pokazać swoim
mę\czyznom, jak pięknie prezentuje się w ruchu wykonana przez nich bi\uteria.
Wyglądam jak dzikuska. Ale fajnie!
A ja mam ochotę zawyć jak Tarzan. Mack puścił do niej oko i Marisa znowu się zarumieniła.
Daj jej teraz swój prezent ponaglał Macka Nicky. Podał mu małe zawiniątko. No, daj jej.
Wesołych świąt powiedział Mack, wręczając Marisie paczuszkę. Tym razem był absolutnie
pewien efektu.
Dziękuję. Otworzyła paczuszkę i oniemiała.
Wzięła do ręki drugą parę klipsów, zrobionych z malutkich monet. Spojrzała na Macka, a on w
lot pojął, \e przypomniała sobie tamten podarunek sprzed lat.
Mam ju\ podobne klipsy i bardzo je lubię powiedziała. Jakie to monety? Norweskie?
Szwedzkie korony. Zawieruszyły mi się w kieszeni.
Jesteście niezastąpieni. Ty i twoja kurtka z kieszeniami. Marisie głos lekko zadr\ał. Bardzo
ci dziękuję. Za to, \e pamiętałeś&
Nie mógłbym zapomnieć. Pogłaskał ją po policzku.
Mack! Jeszcze jeden! Nicky rzucił w niego płaskim zawiniątkiem. Sam to zrobiłem.
Dziękuję. Mack wyłuskał z papieru wyciętą z folii aluminiowej gwiazdę, na której widniał
napis: Szeryf Mack .
Mamusia mi pokazała, jak to się pisze, ale napis sam zrobiłem pochwalił się Nicky.
Przypnij ją. Mamusia mówi, \e ka\dy porządny człowiek powinien nosić gwiazdę.
Zaraz ją przypnę głos Macka zadr\ał niepokojąco. Nie chciał, aby wiedziano, jak bardzo się
wzruszył. Przypiął więc tylko gwiazdę do bluzy dresu, a potem przytulił do siebie Nicky'ego.
Dzięki, kolego. A tu masz prezent ode mnie.
To? Nicky odwinął paczuszkę i wyjął z niej kostkę czegoś prawie przezroczystego. Co to
jest?
Ach te dzieci z Południowej Kalifornii! Mack pokręcił głową z udanym obrzydzeniem. To
jest wosk. Jak natrzesz nim płozy swoich sanek, to zmienią się w rakietę.
Naprawdę? Ale fajnie. Mo\emy je wypróbować?
Pózniej, kochanie. Mam tu jeszcze jeden prezent dla ciebie.
To od ciebie, mamusiu?
Ode mnie. A ten daj, proszę, Mackowi.
Nicky podał Mackowi paczuszkę, po czym zajął się rozpakowywaniem własnego prezentu. W
pudełku znajdowała się taśma do mierzenia, drewniany klocek, zestaw ró\norodnych gwozdzi i
najprawdziwszy na świecie młotek.
Ale pamiętaj, \ebyś wbijał gwozdzie tylko w ten klocek pouczała Marisa uczepionego jej
szyi, uszczęśliwionego ponad wszelką miarę synka. Wuj Paul nie byłby zadowolony, gdyby
wszystkie jego meble zostały ponabijane gwozdziami.
Masz to jak w banku! To najcudowniejsza gwiazdka, jaką miałem w \yciu! zawołał chłopiec
i, nie zwlekając, zajął się zabawą w stolarza.
Widzę, \e lubisz niebezpieczeństwo, księ\niczko powiedział Mack, z powątpiewaniem
przyglądając się Nicky'emu.
Nic złego się nie stanie pocieszyła go Marisa. O ile oczywiście będzie przestrzegał
pewnych zasad.
Jako zawodowy łamacz reguł radzę ci, \ebyś nie ufała zbytnio pamięci Nicky'ego.
Na pewno o tym nie zapomnę. A ty nie otworzysz swojego prezentu?
Mam nadzieję, \e to jakieś pouczające dzieło zakpił Mack, wyczuwszy pod papierem kształt
ksią\ki.
Rozerwał opakowanie. Wewnątrz znalazł pięknie ilustrowany tomik& wierszyków dla dzieci.
Och, bardzo ci dziękuję.
To ulubione wierszyki Nicky'ego. Na pewno ci się spodobają.
Wydaje mi się, \e jestem trochę za stary na ten rodzaj literatury.
Po doświadczeniach ostatniej nocy mogę osobiście zaświadczyć, \e daleko ci jeszcze do
starości. Marisa spoglądała na niego filuternie. Masz wprawdzie lekką tendencję do zbyt
powa\nego traktowania świata, ale to drobiazg.
Bardzo ci dziękuję wyjąkał Mack. Minę miał kwaśną jak ocet.
Daj spokój, Mahoney roześmiała się Marisa. Powinieneś choć od czasu do czasu trochę się
rozluznić. Nie mo\na przez całe \ycie walczyć ze smokami.
Przysunęła się do niego bliziutko, uniosła głowę do góry, a on, nie czekając na nową zachętę,
pocałował ją tak mocno, \e obojgu zabrakło tchu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]