[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do ładu. Z radością dzieliłabym się z tobą wszystkim, gdybyś tylko mi
na to pozwolił. Lecz nie pozwoliłeś i dlatego wybrałam jedyne
rozwiązanie, jakie nam pozostało.
Osiem lat w fatalnym małżeństwie sprawiło, że nie wiem, kim
naprawdę jestem. Muszę wrócić na rozdroże i wybrać właściwą
drogę, odnalezć siebie.
155
RS
Zostawiam Toniego, bo nie mogę mieć psa. Proszę, zaopiekuj się
nim.
Zmiął list i rozejrzał się, jakby szukał wyjścia z matni. Ogarnęła
go rozpacz. Poznał prawdziwe oblicze Angel, już wiedział na pewno,
jaka jest. To kochająca, wspaniałomyślna kobieta, którą odtrącił. Był
głupcem, ślepym, zapatrzonym w siebie idiotą. Lecz miał nadzieję, że
jeszcze nie jest za pózno. Będzie szukał do skutku, znajdzie ukochaną
i przekona, że są sobie przeznaczeni.
Wygładził zmięte kartki i wtedy zauważył dopisek:
Najdroższy, nie szukaj mnie, nie próbuj odnalezć. Postępuję tak,
jak muszę. Zawsze będę cię kochać. Dziękuję za wszystko.
Podpisała się Angela, nie Angel.
I nagle zrozumiał, że nie ma wyboru. Musi dać jej spokój, o
który prosiła. To jedyne, co jeszcze może dla niej zrobić.
Zaczął krążyć po domu. Jeszcze niedawno powtarzał sobie, że
nie spocznie, póki uzurpatorka będzie zajmować Villę Tazzini. Lecz
sama opuściła posiadłość, bo wypędziły ją jego bezlitosne słowa i
głupia duma. Plantacja znowu do niego należy. Odniósł zwycięstwo,
lecz ile by dał, by odwrócić bieg rzeczy...
Restauracja znajdowała się w północnej dzielnicy Rzymu. Miała
dobrą opinię, ponieważ jedzenie było obfite i tanie, a wino dobre.
Dla niektórych restauracja była ratunkiem, gdyż znajdowali tu
pracę, dzięki czemu utrzymywali się na powierzchni. Lecz na takie
zajęcie decydowali się tylko najbiedniejsi. Jedna z kelnerek kiedyś
wywołała małą sensację.
156
RS
- Jesteś Angel Clannan, prawda? - zapytał pewien student.
- Teraz już nie. - Jej odpowiedz usłyszało wielu i przyjęto ją do
wiadomości.
Tego wieczoru była dziwnie zmęczona, marzyła o końcu pracy,
skrzywiła się więc, gdy wszedł nowy gość. Podeszła do stolika,
ukradkiem ziewając.
- Co panu podać?
- Nic, bo znalazłem to, po co przyszedłem. Przyjrzała się
gościowi i zbladła.
- Jak mnie znalazłeś?
- Najpierw przejrzałem listy angielskich uczelni i doszedłem do
wniosku, że nadal jesteś we Włoszech. No i wreszcie cię znalazłem.
Angel usłyszała wołanie.
- Przepraszam, muszę obsłużyć tamtych klientów.
- Zaczekam przed wejściem.
- Dobrze.
Miała nadzieję, że zdąży się opanować. Była wściekła na
Vittoria, ponieważ zakłócił z trudem osiągnięty spokój. Wybrała
skromne, ubogie życie, i dobrze się z tym czuła. Dowiedzie Vittoriowi
oraz sobie samej, że jest na właściwej drodze.
Wolałaby jednak uniknąć rozmowy, więc po skończeniu pracy
wymknęła się tylnymi drzwiami. Ledwie jednak przekroczyła próg,
usłyszała:
- Mam cię. Przewidziałem ten manewr. - Vittorio roześmiał się
zadowolony. - Sam postąpiłbym podobnie.
157
RS
Oderwał się od muru i podszedł do Angel.
- Miałbyś głupią minę, gdybym wyszła od ulicy. Starała się, by
nie zadrżał jej głos. Wciąż była rozdygotana.
- Wcale nie, bo stąd widać i jedne, i drugie drzwi. Nie miałaś
szansy mi uciec. Raz ci się udało, ale już nigdy więcej.
- Akurat... - Szybko ruszyła przed siebie.
- Nie pędz. Musimy pomówić.
- Lepiej nie.
- Zaczekaj... - Gdy jeszcze bardziej przyśpieszyła kroku,
zawołał: - Angela!
Zatrzymała się i odwróciła.
- O czym mielibyśmy rozmawiać?
- Nie jesteś ciekawa, dlaczego cię odszukałem? Początkowo
zamierzałem uszanować twoją decyzję, ale potem zaszło coś takiego...
Ale to dłuższa opowieść.
- Więc chodzmy do mnie. Ale niech to nie będzie bardzo długa
opowieść.
Po chwili weszli do malutkiego mieszkania na trzecim piętrze
starej kamienicy.
- Przepraszam za bałagan. To wina mojej współlokatorki.
- W takiej ciasnocie mieszkacie we dwie?
Zrozumiał, że ma bardzo mało pieniędzy i stać ją jedynie na tyle.
Pomyślał o warunkach, do jakich była przyzwyczajona. A teraz...
Popatrzyli na siebie i w oczach wyczytali tęsknotę.
158
RS
Obecność Vittoria sprawiła, że mieszkanie wyglądało gorzej niż
zwykle. Angel wprowadziła się tu, gdy przyjęto ją na uniwersytet.
Miała mizerne oszczędności, a musiały starczyć na długo. Tutaj
toczyła swą samotną walkę. Za każdym razem, gdy rozlegało się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]