[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żeby zyskać dodatkową godzinę z Sarą; wiedziałem to już, patrząc
na nią, kiedy poruszałem się w niej. Nigdy jednak nie czułem
nawet w przybliżeniu czegoś podobnego, nawet teraz trudno mi
było pojąć wszystko to, o czym rozmawialiśmy.
Kiedy czekałem na moją porcję kofeiny, w telefonie zapikał
SMS od Willa.
JakieÅ› nowe seksowne fotki, trendsetterze?
Odwal się. Tobie nigdy nie starczyło jaj, żeby wyciągnąć
aparat odpisałem, po czym wrzuciłem telefon do torby. Pózniej
zadzwonię do Willa, pogadam o spotkaniu i przekażę najświeższe
informacje o moim zwiÄ…zku z SarÄ….
Z uśmiechem na twarzy i kawą w dłoni odszedłem od lady i
zdjąłem pokrywkę z kubka, żeby dolać śmietanki, gdy ktoś dotknął
mojego ramienia; odwróciłem się.
Chyba panu wypadło. Za moimi plecami stał niski
mężczyzna o rzednących jasnych włosach. W wyciągniętej dłoni
trzymał czarny skórzany portfel.
Pokręciłem głową.
Nie mój, proszę pana. Przykro mi głową wskazałem
ochroniarza przy ruchomych schodach do odbioru bagażu.
Może lepiej zapytać ich odwróciłem się, ale mężczyzna złapał
mnie za ramiÄ™.
Na pewno?
Jasne odparłem, wzruszając ramionami, wyjmując mój
portfel i pokazując mu. Powodzenia w szukaniu właściciela.
Miło z pana strony.
Mężczyzna już się cofał; obserwowałem go, jak szybko
zmierza w stronę taśm z bagażami. Zmarnowałem już dzisiaj sporo
czasu, więc szybko nakryłem kubek i sięgnąłem po torbę u moich
stóp.
Serce mi zamarło.
Torba znikła.
* * *
Czy może pan jeszcze raz opisać tę torbę? Znudzona
pracownica lotniska spojrzała na mnie znad lady. Według
identyfikatora przypiętego do batystowej bluzki nazywała się
Elana June. Czekając na moją odpowiedz, zrobiła balona z gumy
do żucia.
Rzuciłem okiem na monitor zawieszony na ścianie za jej
plecami, na moje własne plecy na migającym obrazie, pewny, że to
jakiÅ› program typu ukryta kamera.
Proszę pana? odezwała się kobieta jeszcze bardziej
znudzonym głosem.
Przesunąłem dłonią po włosach, przypominając sobie, że
uduszenie pracownicy lotniska w niczym mi nie pomoże.
Torba na ramiÄ™ marki Hermès. Szaro-brÄ…zowa.
Co wartościowego miał pan w torbie?
Przełknąłem żółć.
Pliki. Laptopa. Telefon. Cholera. Wszystko.
Zastanowiłem się nad tym, jakie hasła i informacje w
sklepach będę musiał teraz pozmieniać. Ile czasu to wszystko
zajmie i ile problemów stworzy. Nie miałem nawet jak zadzwonić
do Willa.
Elana June przesunęła w moją stronę formularz i długopis na
łańcuszku.
Chyba musi się pan zastanowić. Proszę to wypełnić i
zaznaczyć odpowiednie pola.
Wziąłem długopis, wpisałem moje nazwisko i adres,
zaznaczyłem kwadraty przy opcjach laptop , telefon
komórkowy , przedmioty osobiste . Spojrzałem na zegarek i
przez chwilę zastanawiałem się, czy nie ma pola zdrowy
rozsądek , bo jego też chyba zgubiłem. Na samym końcu
przeczytałem pozycję, przy której poczułem nagły skurcz żołądka i
omal nie zwymiotowałem.
Aparat fotograficzny . Nie miałem go co prawda ze sobą,
ale przywiozłem kartę pamięci, zamierzając skasować wszystkie
pliki przy pierwszej sposobności.
Na świecie nie istnieje tyle przekleństw, ile w tej chwili
przemknęło mi przez głowę.
Spojrzałem na obskurną ladę, na okleinę łuszczącą się przy
metalowej krawędzi. Powierzchnia była pęknięta, co w tej chwili
wydawało się najbardziej ironiczną metaforą świata.
Moja karta pamięci powiedziałem w powietrze.
Do aparatu? zapytała kobieta.
Przełknąłem. Dwa razy.
Tak. Karta ze wszystkimi zdjęciami.
ZaklÄ…Å‚em i odsunÄ…Å‚em siÄ™ od lady na wspomnienie tego, co
Sara pozwoliła mi robić zeszłej nocy, jak mi zaufała.
Cholera, cholera, cholera.
Do stoiska podeszła starsza kobieta z ciemnymi włosami
zwiniętymi w kok.
Pan Stella? zapytała.
Dopiero po chwili zdołałem otrząsnąć się z oszołomienia i
pokiwałem głową.
Przejrzeliśmy nagrania z kamer wyjaśniła mi.
Najwyrazniej było ich dwóch. Jeden odciągał pana uwagę, a jego
wspólnik ukradł torbę. Zanim pan się zorientował, że zginęła,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]