[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wierzaniem.
- Ludzie, którzy tak mówią, zazwyczaj są samotni i nieszczęśliwi. Ale ty jesteś taki
pewny siebie i odniosłeś sukces! Niemożliwe, abyś był samotny. - Spojrzała mu prosto w
oczy. - Prawda, Alessandro?
Wypił łyk wina i powoli odstawił kieliszek, a potem z łokciami na blacie stołu
splótł dłonie i oparł na nich podbródek, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- To bardzo osobiste pytanie. Czy ja kiedykolwiek cię zapytałem, dlaczego opuści-
łaś Anglię tak szybko po śmierci matki?
Michelle wbiła wzrok w swój talerz.
- Wolałabym o tym nie mówić. Moja matka nie zniosłaby myśli, że zaszłam w cią-
żę z mężczyzną poznanym podczas letnich wakacji. - Umilkła, świadoma, że wkroczyła
na teren zakazany dla nich obojga.
- Matka już nie może wpływać na twoje życie - powiedział, wpatrując się przeni-
kliwie w Michelle. - Umarła, a ty jesteś dorosła.
Poczuła pod stołem dotknięcie kolan Alessandra. Sądząc z uwodzicielskiego bły-
sku w jego czarnych oczach, to nie był przypadek. Pochylił się naprzód i rzekł z uśmie-
chem:
- Dowiodłaś, że możesz urodzić mi potomka. Obecnie tylko to się dla mnie liczy.
- Byłbyś zaskoczony, gdybyś się dowiedział, jaka jestem naprawdę - wymamrotała,
odwracając wzrok, i nalała sobie wodę z karafki.
R
L
T
Potrzebowała ochłody, gdyż płonął w niej ogień zmysłów, wzniecony jego namięt-
nym spojrzeniem. Wiedziała, że jeśli teraz Alessandro sięgnie po nią, ulegnie mu bez
wahania. Musiała rozproszyć ten czar i wybrać jakiś neutralny temat rozmowy, zanim
znów opadnie ją wspomnienie jego gorących pocałunków.
- Przypuszczam, że przywozisz tutaj wszystkie swoje wytworne przyjaciółki? - za-
gadnęła i natychmiast skarciła się w duchu: Idiotko! Teraz on nieuchronnie porówna cię
z nimi!
- Zapraszałem tylko te, które zaintrygowały mnie swoją osobowością lub inteligen-
cją, a to cechy niezwykle rzadkie w kręgach, w których się obracam. Aż do dziś żadnej
kobiecie nie zaproponowałem zamieszkania w apartamencie dla gości.
Nie potrafiła oderwać wzroku od jego fascynujących oczu, których spojrzenie pod-
niecało ją jak wyrafinowana pieszczota. Zapragnęła wyciągnąć rękę i pogładzić jego
oszałamiająco przystojną twarz. Całe jej ciało ogarnął płomień pożądania, a krew kipiała
w żyłach jak rozpalona lawa.
Alessandro powoli nałożył sobie na talerz trochę sałatki amori.
- Lubię piękne kobiety, lecz moją pierwszą miłością była zawsze sztuka.
- Zatem kierowanie firmą Castiglione musi ci sprawiać przyjemność - stwierdziła
Michelle, zastanawiając się, czy aby na pewno znalezli się z powrotem na bezpiecznym
gruncie.
- Owszem, lubię swoje zajęcie - przyznał. - Ale ludzie, z którymi pracuję, to inna
sprawa. - Nabił na widelec pieczony pomidor winogronowy. - Wszędzie, gdzie w grę
wchodzą wielkie pieniądze, pojawia się zazdrość i nienawiść. Odkąd odniosłem sukces
na rynku handlu dziełami sztuki, stałem się sławny, ale, niestety, z całkiem niewłaści-
wych powodów.
Słuchała tego ze zrozumieniem i współczuciem i jeszcze bardziej go zapragnęła.
Otrzymał od losu wszystkie atutowe karty, których jej brakowało - staranne wychowanie,
pieniądze i władzę - lecz najwyrazniej nie dało mu to szczęścia.
R
L
T
ROZDZIAA DZIEWITY
Michelle wypiła łyk wody i przyjrzała się Alessandrowi. Chciała go zapytać o tak
wiele spraw. Pokrzepiona wybornym posiłkiem, postanowiła zagadnąć go o kwestię, któ-
ra najbardziej ją nurtowała.
- Masz w życiu wszystko i mieszkasz w tej pięknej rezydencji, chronionej przez
najnowocześniejszy system alarmowy. Ilu ludzi zdołało się przedrzeć przez twoje mury
obronne?
- Jak dotąd nikt - mruknął.
- Więc tym bardziej mnie dziwi, że wobec tej bandy dziennikarzy nazwałeś mnie
swoją narzeczoną.
- Powiedziałem ci już, że to najprostsze rozwiązanie. Pobierzemy się możliwie jak
najszybciej, aby prawnie unormować sytuację dziecka. W ten sposób uspokoję swoje
sumienie i oddalę grozbę skandalu, a firma Castiglione zyska przyszłego spadkobiercę.
- Zamierzasz afiszować się z dzieckiem przed mediami?
Uśmiechnął się władczo.
- Nie. Będę starannie chronił moje dzieci i nie pozwolę, by wykorzystywano je po
to, żeby firma zdobyła tanią popularność.
- To zabrzmiało jak oświadczenie dla prasy - rzekła z wymuszonym śmiechem.
Alessandro ponuro zwiesił głowę.
- Po prostu jestem realistą. Właśnie dlatego ostrzegałem cię, żebyś nawet nie pró-
bowała się we mnie zakochać.
Michelle zadumała się nad uczuciami, jakie żywiła dla niego w ciągu minionych
kilku miesięcy. Pożądanie i tęsknota, niewątpliwie, ale miłość? Nie była nawet pewna, co
znaczy to słowo. Przecież nigdy dotąd nie kochała - z wzajemnością czy bez. Spojrzała
na tego fascynującego, a zarazem budzącego w niej lęk mężczyznę. Dobrze poznała ży-
cie wypełnione wyłącznie pracą i obowiązkami, dlatego nagle zapragnęła przełamać ba-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]