[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zresztą, to dla naszych spraw jest bez znaczenia.
 Niezupełnie  powiedziała w zadumie.
 Czegoś tutaj nie rozumiem  odpowiedział Alex.  Mozę
mnie oświecisz? Sama wiesz... te kopniaki, zadrapania... Nie chcę
ryzykować zdrowiem w trakcie każdej rozmowy.
 Po prostu nie wspominaj o swoim prawie własności ani o
tym, jak i gdzie mnie poznałeś.  Elissa wyciągnęła dłoń w
kierunku D Amoura.  Umowa stoi? Alex przyjrzał się jej z
uwagą.
 Coś pani przede mną ukrywa  stwierdził oficjalnym tonem.
 Proszę mi to wyjaśnić albo nici z naszej umowy.
 Ależ to drobiazg bez znaczenia.
 Te błahostki zaczynają się odbijać na moim zdrowiu, a ono
jest dla mnie najważniejsze. Niech mnie pani nie zmusza, bym
zerwał umowę!
 Przecież obiecałeś!  jęknęła żałośnie.
 A ty złamałaś obietnicę! Miało nie być żadnych rękoczynów
ani kopniaków! Albo się dowiem, o co chodzi, albo zaraz powiem
twojej rodzinie, że po świętach stracisz zajazd!
 Nie zrobisz mi tego! Nie ośmielisz się.  Elissa załamała ręce.
 Doprawdy?  Alex uśmiechnął się.  W takim razie patrz i
podziwiaj!
ROZDZIAA CZWARTY
Alex położył dłoń na klamce.
 Błagam! Nie...  Szmaragdowe oczy dziewczyny zaszły
łzami.  Powiem wszystko, co tylko zechcesz.
Gdy skończyła opowieść o ślubnych wróżbach związanych z
dniem urodzin i nocowaniem w czasie pełni księżyca w
rezydencji, D Amour w milczeniu skinął głową. W jego
spojrzeniu cynizm mieszał się z rozbawieniem.
 A zatem  mruknął w zadumie, jakby chciał się upewnić, czy
wszystko dobrze zrozumiał  obawiasz się, że twoje siostry
wyciągną pochopne wnioski z faktu, że poranek swoich urodzin
spędziłaś w rezydencji, prawda?  Zacisnął wargi.  Ciekawe,
skąd te obawy. Przecież tam nie nocowałaś.
To okropne! Nie dał się zwieść i od razu trafił w sedno.
Przypominał jej detektywa Columbo z telewizyjnego serialu.
Niepozorny policjant od pierwszej chwili wiedział, kto jest
mordercą i bez pośpiechu tropił ofiarę. W końcu podejrzany sam
przyznawał się do winy. Elissa w porę ugryzła się w język.
Niewiele brakowało, by powiedziała za dużo.
 To jasne, że tam nie nocowałam. Pytanie jest bez sensu.
Postanowiła zapomnieć o nieprzyjemnym incydencie sprzed kilku
dni. Wmawiała sobie, że legendy dotyczące siedziby rodu
D Amour to jedynie bajki, a niezwykłe okoliczności towarzyszące
zamążpójściu jej młodszych sióstr można wytłumaczyć
szczęśliwym zbiegiem okoliczności.
 Coś pani ukrywa, moja droga  stwierdził Alex, spoglądając
na nią karcąco. Wcisnął ręce w kieszenie. Kiedy był
naburmuszony, wydawał się jeszcze przystojniejszy. Elissa nie
potrafiła trzezwo myśleć, kiedy na niego patrzyła. Odwróciła
wzrok i zaczęła kontemplować nieco spłowiały wzór tapety. Alex
dodał z komiczną powagą:  Muszę chyba uwierzyć na słowo. Nie
wygląda mi pani na desperatkę, która nocuje w opuszczonym
domostwie, byle tylko złapać męża, a potem kopie bez litości
pierwszego zalotnika, który zastąpił jej drogę. Coś tu się nie
zgadza.
Elissa w głębi ducha dziękowała niebiosom, że D Amour mimo
wszystko dał się nabrać, ale skrzywiła się z niechęcią, słysząc
uwagę o zalotniku. Spojrzała z wyższością na rozmówcę i
oznajmiła ironicznie:
 Rozmowa z panem to sama przyjemność. Ilekroć wspomina
pan o małżeństwie albo rodzinie, wyczuwam sarkazm.
 Czyżby?  odciął się z drwiącym uśmiechem.  Dziwna
uwaga w ustach egoistki, która postawiła wszystko na karierę.
Cofnęła się odruchowo. Gdy Alex był zły, sprawiał wrażenie
potężniejszego niż zwykle. Nie miała pojęcia, czemu żartobliwa
uwaga tak go zirytowała. Uśmiechnęła się niepewnie i spróbowała
załagodzić sytuację.
 Mam pomysł, drogi panie D Amour. Proszę się zająć
projektowaniem weselnych zaproszeń. To znakomita terapia.
Wzbudza pozytywne nastawienie.
Alex wzruszył ramionami. Nie udało się go rozśmieszyć.
 Chce pani wrócić do jadalni i dokończyć śniadanie?
Zaskoczył ją tym pytaniem. Całkiem zapomniała, że czekali
tam Helen i Damian. Z pewnością będą się chcieli dowiedzieć,
czemu Elissa i jej znajomy w takim pośpiechu opuścili resztę
towarzystwa. Popatrzyła bezradnie na D Amoura.
 Jak się przed nimi wytłumaczymy?
 To bez znaczenia  odparł, tłumiąc śmiech.  Oni i tak swoje
wiedzą.
Elissa westchnęła głęboko. Nadal łudziła się nadzieją, ze jacyś
goście odwołają przyjazd. Gdyby zwolnił się pokój, umieściłaby
tam Alexa i zyskała więcej swobody. W przeciwnym razie ciągle
będą się spotykać w jadalni, salonie, a co gorsza także w ciasnej
suterenie. Z rezygnacją powlokła się ku drzwiom. Czarne myśli
nie dawały jej spokoju. A jeśli to ona jest intruzem, bezprawnie
zajmującym gabinet i sypialnię prawowitego właściciela?
W wigilię Bożego Narodzenia było słonecznie i zimno.
Północny wiatr szarpał gałęzie wiecznie zielonych drzew i
krzewów. Porywał zbrązowiałe dębowe liście, które mocno
przywarły do konarów; zmuszał je, by tańczyły na trawniku albo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl