[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zrealizowała, choć jej proponowano, widowiska Anna Dymna Show.
V 5 *' W V
V* #'&
- A | I V
/
ROZDZIAA 5
Miłość życia Wiesław Dymny
Nie znałam Wiesława Dymnego. Raz czy dwa widziałam programy Piwnicy pod Baranami
oraz filmy z jego udziałem lub według jego scenariuszy. To za mało, bym odważyła się pisać
o nim sama. Nawet w zaludnionym wybitnymi postaciami artystycznym Krakowie był kimś
wyjątkowym, nie tylko dlatego, że od początku, przez ponad dwadzieścia lat, współtworzył
słynną Piwnicę, że projektował tam świetne scenografie, w sposób niezapomniany
wykonywał skecze i piosenki. Był wolnym artystą. Realizował swe przekonania na przekór
czasom, przyjętym obyczajom, a często i ludziom. W oczach wielu pozostał kimś
kontrowersyjnym.
Dziś jest postacią niemal kultową, zwłaszcza dla młodszego pokolenia. Istnieją w Polsce i za
granicą (np. w Montrealu) kluby jego imienia, zrzeszające wielbicieli talentu i postawy wobec
życia. Pozostawił po sobie, oprócz tekstów literackich, piosenek, rysunków, żywy mit. I żonę,
wciąż wierną jego pamięci. Pisząc książkę o jej życiu i pracy artystycznej nie mogę
ograniczyć się tylko do historii ich związku, Wiesław Dymny był postacią zbyt " "barwną,
zbyt wielowymiarową, aby można ją było zobaczyć tylko poprzez pryzmat małżeństwa z
Anną Dymną. Także dlatego, że właśnie ze względu na jego osobowość było ono szczególne.
Choćby w bardzo niepełny sposób, chciałabym przypomnieć tu Wiesława Dymnego słowami
tych, którzy go dobrze znali.
'y-^nf -n^t_
59
ANNA DYMNA
Artysta osobny
ZBIGNIEW BELA
- Wiesław Dymny nie traktował poważnie swoich artystycznych zdolności. Napisał książkę,
zbiór opowiadań. [Opowiadania zwykłe, Warszawa 1963). Książka miała dobre recenzje, jej
autor dostał nagrodę im. Kościelskich, jedno z opowiadań posłużyło reżyserowi filmowemu
do zrobienia interesującego filmu. [Chudy i inni - reż. Henryk Kluba). Który debiutant może
pochwalić się takim entree7. I co dalej? Nic, cisza. Dymny nie uznał za stosowne poświęcić
się literaturze - nie wydał już drugiej książki. Sztukami pięknymi też się nie przejmował: z
łatwością dostał się na Ałcademię, na trzecim czy czwartym roku został na podstawie swoich
prac przyjęty do Związku Polskich Artystów Plastyków. Który student został przyjęty do
związku przed ukończeniem studiów? A Dymny nie tylko że studiów nie skończył, ale nawet
choćby jednej wystawy swoich prac nie chciało mu się zorganizować. A ze związku
wyrzucono go dlatego, że nie płacił składek. Owszem, posyłał czasem jakiś rysunek do tego
czy innego pisma (do Szpilek, Zebry), przyjmowali te rysunki z pocałowaniem ręki. Może
najbardziej związał się z filmem, chociaż trudno tych kilkanaście przypadkowych ról nazwać
związaniem się. Spodobało mu się, to zagrał, ale żeby na stałe? Albo scenariusze filmowe:
napisał scenariusz do filmu [Słońce wschodzi raz na dzień - reż. Henryk Kluba). Film był w
swoim czasie wydarzeniem. Ale to też nie zachęciło Wiesława Dymnego do pracy w tej
dziedzinie. Zadziwiające to wszystko: jedni (a są wśród nich najwięksi) jak niewolnicy harują
nad swoim talentem, a ten nie dość, że uzdolnień miał pod dostatkiem, to jeszcze zupełnie o
nie nie dbał. Charakterystyczne, że tylko z kabaretem (Piwnicą pod Baranami)
współpracował, też zresztą nieregularnie, ale jednak przez dwadzieścia lat. Kabaret to
zabawa. W kabarecie wszystkie talenty artystyczne służą zabawie. I Wiesław Dymny się
bawił: pisał teksty, robił dekoracje, występował, rzucał pomysłami jak beztroski milioner
pieniędzmi - jak są, to trzeba z nich korzystać, bo życie jest piękne, ale krótkie.
\-;-*!
ONA TO JA
Przypomina się Stanisław Trembecki, szambelan króla Stanisława Poniatowskiego.
Trembecki też bardziej cenił rozrywkę niż swoje poetyckie zdolności. Wierszami płacił długi
karciane, wierszami wpraszał się na rauty. I Trembecki, i Dymny traktowali swoje artystyczne
talenty jak majątek, którym los nie wiadomo dlaczego ich obdarzył i dlatego nie warto się
nimi przejmować, trzeba natomiast jak najszybciej i z jak największą fantazją go przepuścić.
Tyle, że Trembecki wierszami płacił karciane długi i wstęp na rauty, zaś Dymny swoją sztuką
płacił za uczestnictwo w oficjalnym obiegu sztuki: raz miał ochotę zabawić się w
prawdziwego" literata, to znaczy takiego, który wydaje książkę, bierze honorarium i czyta
recenzje; potem miał kaprys zabawić się w prawdziwego" plastyka, a kiedy indziej w
prawdziwego" aktora. Miał ochotę, kaprys - bo i tak na co dzień był jednym i drugim, i
trzecim. Inaczej mówiąc, Dymny z rozkoszną bezmyślnością trwonił swój naturalny majątek.
Tacy ludzie są duszą towarzystwa, są inspiratorami i ozdobą wszelkich zabaw. Nie myślą o
tym, co będzie, kiedy skończą się pieniądze. Aż pewnego dnia się kończą - i wtedy też kończy
się życie. Czy to nie charakterystyczny zbieg okoliczności, że Wiesław Dymny umarł mając
zaledwie czterdzieści dwa lata? Jego organizm funkcjonował dopóty, dopóki we krwi istniały
- oprócz białych i czerwonych - także (jak by tu je nazwać...?) błękitne ciałka artyzmu, równie
ważne jak tamte. Kiedy zanikły, organizm przestał funkcjonować. Czy to nie jest logiczne?
Fragment wstępu Zbigniewa Beli do: Wiesław Dymny Słońce wschodzi raz na dzień i inne
utwory, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1981.
ANNA DYMNA
J%, Artysta piwniczny
JOANNA OLCZAK-RONIKIER
- Poznałam go wiosną 1956 roku. Wtedy właśnie zaczynała się moja przygoda z Piwnicą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]