[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mocniej.  Nic ci nie jest?
 Jestem niezdara  powiedziała beztrosko.  Chyba nadepnęłam na pękniętą
muszlę.  Schyliła się, by obejrzeć podeszwę stopy.
 To mogło być szkło. Zobaczmy.  Kucnął przy niej i przytrzymał jej stopę. 
Nie, nie krwawi  oznajmił po starannym obejrzeniu  ale jest znak na skórze.
Potarł kciukiem jej skórę, aż zachichotała.
 Aaskoczesz!
 Przepraszam  odparł, śmiejąc się i patrząc na nią łobuzersko.
Ciche  dobry wieczór" przerwało ich wesoły nastrój. Jacinta drgnęła i cofnęła
stopę z rąk Deana. On wsiał i powiedział z uśmiechem:
 Dobry wieczór, Paul.
Paul był w garniturze, jego eleganckie czarne buty tonęły w piasku, a gładko
zaczesane włosy lśniły w promieniach zachodzącego słońca.
Mimo to nie wyglądał groteskowo, lecz groznie. To nie piękno jego twarzy,
regularność rysów ani chłodny błękit oczu sprawiły, że serce Jacinty waliło jak
młotem.
Chyba wszystkiemu był winien ten ułamek chwili, kiedy Paul ogarnął
wzrokiem jej skąpo odziane ciało, zanim spojrzał na Deana.
Z trudem zaczerpnęła powietrza.
Nieświadomy niczego Dean rzucił pogodnie:
 Chciałbym z tobą pomówić, jak będziesz miał czas.
 Może porozmawiamy teraz?  Paul nie patrzył na Jacintę.
 Jasne.  Dean uśmiechnął się do niej beztrosko.
Jacinta patrzyła, jak idą pod drzewami, a potem przez trawnik w kierunku
domu. Powoli, ostrożnie wypuściła powietrze z płuc i schyliła się po ręcznik leżący
u jej stóp.
Potem ruszyła do domu. Cicho przeszła obok zamkniętych drzwi gabinetu.
Instynkt kazał jej iść na palcach.
Gdy spłukiwała sól z ciała, próbowała wmówić sobie, że nie wyczuła w Paulu
wrogości. Nie miał ku temu podstaw, chyba że chodziło mu o to, że Dean jako
zaręczony mężczyzna powinien nieco bardziej uważać z kobietami. Ale nie
wyglądało na to, że jest zły na Deana.
Jak długo stał pod drzewami? Pewnie widział jej potknięcie. Chyba pomyślał
sobie, że ona potyka się zawsze, kiedy tylko mężczyzna jest w pobliżu. Dręczyło ją
uczucie upokorzenia, ale potrafiła je stłamsić. Znacznie trudniej było pogodzić się
ze świadomością, że tak bardzo przejmuje się tym, co Paul o niej myśli.
Obecność Paula działała na nią przytłaczająco i deprymująco. Powinna zatem
wyjechać, ale  nie będzie zaprzeczać  chciała tu zostać.
Jej dziecinne zadurzenie nikogo w końcu nie raniło. Nikomu nie sprawiała
przykrości. A jeśli sobie wyrządzi krzywdę, to tylko ona będzie o tym wiedzieć.
Włożyła najskromniejszą sukienkę  luzną, z brązowej bawełny  aby wymazać
z jego pamięci widok jej ciała w skąpym bikini.
Została w pokoju i przeczytała to. co napisała w ciągu dnia. O wpół do ósmej
wyszła na dwór i przykucnęła przy sadzawce ze złotymi rybkami. Zwinne
stworzenia mieniły się barwami złota, brązu i pomarańczy.
Rybki zainteresowały się obecnością człowieka. Podpłynęły, dotykając
pyszczkami jej palców zanurzonych w wodzie.
Zaśmiała się.
 Nie, nic dla was nie mam. Zresztą Fran mówi, że nie trzeba was karmić.
 Fran ma rację  usłyszała głęboki, niski głos Paula.
Wstała, odwracając ku niemu zaczerwienioną twarz.
Wyszedł zza rogu domu.
 Cześć  powiedziała, siląc się na beztroski uśmiech.
 Fran mówi, że bez przerwy pracujesz  rzeki, opierając się o pergolę. Kwiaty
wisterii w kolorze bieli, purpury i lila rzucały cień na jego twarz.  A co ty
właściwie piszesz?
 Spełniam obietnice, którą dałam mojej mamie przed śmiercią. Nie chciałam
nie mówić o tym Gerardowi, bo i tak by nie zrozumiał.
 A zamierzasz napisać pracę magisterską?
Niepotrzebnie poruszyła w ogóle ten temat.
 Nie wiem  wyznała skonsternowana.
Uzyskanie tytułu magistra było drugą obietnicą, jaką złożyła matce, lecz po raz
pierwszy zastanawiała się, czy rzeczywiście tego chce. Dlatego miała wrażenie, że
postępuje nielojalnie i podle.
 Co zamierzasz robić, jeśli zrezygnujesz z dyplomu?
 Znajdę sobie coś...  odparła zirytowana jego dociekliwością.
Pragnęła zająć się pisarstwem, lecz była realistką  wiedziała, że ma nikłe
szanse na opublikowanie swego dzieła. Na polu twórczości literackiej panowała
ogromna konkurencja, a ona była kompletną nowicjuszką. A nawet jeśli będzie
miała na tyle talentu i szczęścia, by publikować, miną lata, nim honoraria pozwolą
jej poświecić się całkowicie literaturze.
Gdy Jacinta uzmysłowiła sobie, że wpatruje się w niego bezmyślnie, zmrużyła
oczy i udała wielkie zainteresowanie wolno płynącą złotą rybką. Czuła się
zażenowana, była zła na siebie, że tak głupio odpowiadała, i zła na niego, że ją
sprowokował do takich odpowiedzi.
 Nie jest to sytuacja godna pozazdroszczenia  zawyrokował po chwili.
 Dam sobie radę. Czy ty od samego początku wiedziałeś, że zostaniesz
prawnikiem?
 Ja chciałem zostać poszukiwaczem przygód. W szkole  bardzo tradycyjnej, z
internatem  mój najlepszy przyjaciel i ja planowaliśmy odbyć podróż dookoła
świata, ale mój ojciec był radcą prawnym i chciałabym poszedł w jego ślady. A
gdy zachorował, posłuchałem go.
 A co się stało z twoim najlepszym przyjacielem?  spytała.  Przypuszczam,
że został księgowym.
Wtedy przypomniała sobie, co Gerard mówił jej o tym najlepszym przyjacielu.
 On... spełnił swe marzenie  odparł lodowato.  Z chuligana wyrósł na
gangstera, aż w końcu ustatkował się i uprawia winogrona, z których produkuje
wino.
Razem z Aurą, kobietą, której pragnął Paul, dopowiedziała sobie w myślach.
 A czy kiedykolwiek żałowałeś, że spełniłeś wolę ojca?
Zaśmiał się cicho.
 Nie, ojciec znał mnie lepiej niż ja sam. Lubię swoją pracę i jest ona na swój
sposób przygodą, choć nie tak spektakularną.
Wyszedł z cienia rzucanego przez wisterie i ponownie dostrzegła jego
niezwykłą urodę: szlachetne rysy, potężne ramiona i szczupłe biodra, długie nogi i
muskularne ręce. A do tego miał jeszcze tak niebanalną osobowość.
 Jesteś zadowolony ze swojego zawodu  powiedziała drżącym głosem, czując
rosnące podniecenie.
 Bardzo  potwierdził.
Gdy ruszył ku niej, chciała się cofnąć, tymczasem przechyliła się na bok i
fatalny zmysł równowagi  a raczej jego "brak  znów dał znad o sobie. Nie było to [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl