[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ność takiego uogólnienia. Będziemy się zatem posługiwali pojęciem  teoria kary
w swobodny sposób, rozumiejąc przez nie próbę usprawiedliwienia kary czy wy-
kazania jej słuszności.
Każda z takich teorii napotyka pewną liczbę trudności. Pierwszą jest pytanie,
dokąd teoria zmierza. Jak w przypadku każdej teorii determinizmu albo spraw-
stwa więcej niż pewne jest, że temu, co da się przedstawić, brakuje jasności, spój-
ności i wykończenia. Druga trudność, to czy teoria rzeczywiście dostarcza nam
argumentu za karą.
96
Gdyby się okazało, że teoria nie przechodzi obu tych testów, nie będziemy
na nią więcej tracić czasu. Jeżeli im podoła, to możemy ją rozpatrzyć w związku
z naszym głównym zagadnieniem: Czy determinizm wpływa na tę teorię w jaki-
kolwiek sposób? I  co ważniejsze  czy determinizm ma wpływ na możliwy
bądz na funkcjonujący zgodnie z nią system kary? Rzecz sprowadza się do pyta-
nia, czy dany system uważa przestępcę za sprawcę popełnionego czynu. A jeśli
tak to czy istnieje w związku z tym szansa na afirmację.
Ostatnie pytanie, któremu jednak nie poświęcimy zbyt wiele uwagi, wiąże się
z faktem, że tak zwane teorie kary w dzisiejszych czasach pojawiają się zazwyczaj
w postaci większych zespołów także zwanych teoriami. A zatem, czy pojedyncza
teoria, na którą determinizm może mieć wpływ, jest istotna ze względu na taki
zespół?
Jedna z teorii, które w związku z determinizmem mogą nam przyjść do gło-
wy  choć najpewniej nie od razu  głosi że sam przestępca w pewnym sensie
zgadza się na karę. Teoria ta zdobyła sobie ostatnio popularność, którą zawdzięcza
niepopularności tak zwanej teorii prewencji. Ta ostatnia, utożsamiana niekiedy
z zasadą największego szczęścia Benthama, głosi, że kara jest uzasadniona, po-
nieważ zapobiega przestępstwom i zmniejsza liczbę przyszłych wykroczeń. Jest
to w dużej mierze, przekonanie, że X musi pójść do więzienia, żeby powstrzymać
Y i Z przed łamaniem prawa. Zakrawa to na posługiwanie się X w pewnym celu,
co odpowiada za niepopularność teorii prewencji. Załóżmy jednak, że sam X zga-
dza się pójść do więzienia. Wówczas umieszczenie go tam będzie równoznaczne
z poświęceniem uwagi samemu X, nie tylko z wykorzystaniem go jako środka do
ogólnego celu.
Jedna z wersji owej teorii zgody zaczyna się od zupełnie jasnego wyobraże-
nia, na czym miałaby polegać zgoda. Zgodzić się czy przyzwolić na coś, znaczy
dla mnie tyle, co popełnić pewien czyn, co do którego moje przyzwolenie jest jego
nieuniknioną konsekwencją. Definicja ta może nie zadowalać pewnych osób znaj-
dujących się w określonych układach natomiast przemawia za nią to, że określa
zgodę w myśl prawa cywilnego  w przeciwieństwie do prawa karnego. Z całą
pewnością nikt nie twierdzi, że tego rodzaju zgoda wymaga jakiegoś dokumentu
czy słownej obietnicy. Definicja zgody  jakakolwiek by była  musi uwzględ-
niać każdą sytuację nawet wtedy, gdy podnoszę na aukcji rękę do góry.
Istotą tej wersji teorii zgody jest przekonanie, że przestępca, popełniając czyn
karalny, zna nieuniknione konsekwencje tego, co robi. Oczywiście, rozsądnie
rzecz ujmując, nie można powiedzieć, że zakłada on, iż zostanie ukarany. Z całą
pewnością nie to uważa za nieuniknioną konsekwencję. Ową konsekwencją jest
utrata prawa do niekaralności. Wie, że popełniając przestępstwo, staje się kimś,
kim wcześniej nie był: kandydatem do kary.
Teoria prezentuje się w tej formie znacznie lepiej niż w swoich innych, nieja-
snych wersjach, ale mimo to pozwolę sobie zgłosić pewną wątpliwość, jaką ona
97
wywołuje. Chodzi o to, że jeśli rzeczywiście chcemy poświęcić uwagę osobie
przestępcy, a nie jedynie wykorzystać go jako środek do pewnego ogólnego celu,
to trzeba przyznać, że nie bardzo się to nam dzięki tej teorii udaje. Jeżeli mamy
traktować go jako osobę, to powinniśmy jeszcze zwrócić uwagę na coś bardziej
ważkiego niż fakt, że popełnienie przestępstwa wpływa na utratę niekaralności.
Podejmując rozmaite działania, na przykład, trzymając się z dala od policjantów,
zawzięcie bowiem unika przyczynienia się do własnego ukarania.
W moim przekonaniu mamy tutaj teorię kary, która nie przechodzi jednego
z naszych dwóch początkowych testów: nie dostarcza nam argumentu przema-
wiającego za karą. Ponieważ życie jest krótkie, więc nie będziemy się starać ko-
niecznie dowiedzieć, jaki wpływ ma na nią determinizm. W myśl tej teorii wystar-
czyłaby dobrowolność popełnionego czynu, nawet jeżeli jej zwolennicy mówią
o sprawstwie. Co znaczyłoby, że ta wersja teorii zgody nie wyklucza afirmacji.
Sądzę, że sprawa ma się podobnie z innymi teoriami zgody. Silne wrażenie
robi filozofia polityczna Johna Rawlsa. Teoria zgody w jego wersji zakłada, że
dzięki swojej wewnętrznej, prawdziwej naturze, która jest racjonalna czy moral-
na, każdy przestępca dostrzega, że w pewnych okolicznościach kara jest czymś
słusznym. Można zatem powiedzieć, że sam na nią przystaje. Wielka trudność
związana z tą teorią ostatecznie łączy się z podejmowanymi decyzjami osób, a nie
ich częściom, jakkolwiek byłyby istotne. Z faktu, iż poczułem się moralnie zobli- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl