[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Ach, ostry nowojorski reporter  uśmiechnął się zgryzliwie
Dolan.  Jestem pod wra\eniem. Zaiste szkoda, \e nie mieliśmy pana pod
ręką, kiedy tuzin najlepszych dochodzeniowców z New Haven męczył
się nad tą sprawą.
 Właśnie, szkoda!  odparowała Kelly, nie zwracając uwagi na
ostrzegawcze spojrzenie Erica. Zgoda, dyplomacja nie jest jej mocną
stroną, ale nie pozwoli, \eby lekcewa\ył ją pierwszy lepszy policyjny
głupek.
 Wyjaśnienie, w jaki sposób zdobyliśmy informację, nie jest w tej
chwili a\ tak istotne. Najwa\niejsze, by policja zrobiła z niej właściwy
u\ytek  oświadczył spokojnie Eric.  Zawiadamiam pana, poruczniku,
\e złoto jest ukryte na cmentarzu Southside i mamy je zamiar odzyskać,
choćby nawet własnymi siłami.
 Aadnie pomyślane  powiedział Dolan.  Przychodzicie tutaj i
oznajmiacie oficerowi policji, \e zamierzacie złamać prawo. To
oszczędzi nam roboty.
Kiedy w kwadrans pózniej wychodzili z posterunku, Kelly była
pełna podziwu dla Erica. Gdyby wzięła sprawę w swoje ręce, wypadliby
stamtąd po minucie i pojechali do sklepu, by kupić łopatę. On tymczasem
z tą samą spokojną rozwagą, jaka cechowała jego pracę, zdołał
przekonać sceptycznego Dolana, by zaprotokołował jego doniesienia.
Porucznik, choć niechętnie, obiecał równie\, \e wystąpi do prokuratury o
nakaz przeszukania grobu. Cała procedura miała jednak potrwać dwa
dni.
 Czy nie uwa\a pan, poruczniku  zapytała Kelly na odchodnym
 \e nale\ałoby posłać kogoś na cmentarz, by pilnował grobu?
Dolan rzucił jej zjadliwe spojrzenie, a\ nadto wyraznie
świadczące, \e nie jest zwolennikiem równouprawnienia kobiet.
 Radzę pani dobrze, niech pani nie przeciąga struny  pouczył ją
lodowatym tonem.  Wystarczy, \e ja dałem się wciągnąć w tę głupią
zabawę w chowanego. Nie mam zamiaru ośmieszać się przed resztą
wydziału.
Eric i Kelly, uznawszy, \e nie mają tu ju\ czego szukać, opuścili
jego biuro.
 Wiesz, jestem naprawdę z ciebie dumna  oświadczyła, kiedy
wsiedli do samochodu.
Eric odwrócił się ku niej i ogarnął Kelly gorącym spojrzeniem.
Odbłyski słońca lśniły ciepłym blaskiem na jej miodowych włosach i
złociły gładką skórę policzków. Była uosobieniem kobiecości,
zjawiskiem, jakiego nigdy dotąd nie spotkał.
Jest jego partnerką w pracy i, choć mo\e jeszcze o tym nie wie,
towarzyszką \ycia. Wydarzenia ostatnich dwudziestu czterech godzin
upewniły go w tym ostatecznie. Teraz musiał tylko przekonać Kelly, by
zechciała zostać z nim na zawsze.
 Ja te\ jestem z ciebie dumny  powiedział cicho.
 Naprawdę? A nie uwa\asz, \e za bardzo się stawiałam?
 Skąd, jesteś najpiękniejsza, kiedy się kłócisz. Masz taką
cudowną, upartą linię szczęki, a twoje oczy błyszczą z wściekłości jak
gwiazdy  powiedział z uczuciem.
 Ericu Devane, zamknij się natychmiast  poprosiła z uroczystą
kpiną.
 Mam się zamknąć?  Zabawnie uniósł brew.
 Wyśmiewasz się ze mnie, draniu!
 Nie. Po prostu daję ci do zrozumienia, jak bardzo mnie
podniecasz.
 Jak bardzo? Tak?  Przechyliła się i leciutko pocałowała go w
usta.  A mo\e tak?  Objęła go w pasie i przyciągnęła do siebie,
przytulając się do niego.
 Dokładnie tak  powiedział ze ściśniętym gardłem, ledwo
panując nad sobą. Do diabła, ta kobieta mogłaby uwieść nawet eunucha
w haremie!
Nie wytrzymał. Spadł wargami na jej usta, zachłannie zagarniając
je językiem. Kelly odchyliła głowę do tyłu, prę\ąc się pod pieszczotą
jego dłoni. Upojeni sobą, zatracili poczucie czasu i miejsca.
 Coś takiego!  odezwał się nagle jakiś głos za ich plecami. 
Człowiek w młodości zabawiał się na siedzeniach samochodów, ale nie
przyszło mu do głowy, \eby to robić na policyjnym parkingu.
Kelly podskoczyła z wra\enia, ale Eric zachował iście filozoficzny
spokój. Nie wypuszczając jej z ramion, powoli odwrócił głowę i
popatrzył na posterunkowego, pochylonego nad okienkiem.
 Czy coś nie w porządku, panie władzo?
 To miejsce jest własnością publiczną, szanowni państwo. Lepiej,
\ebyście stąd odjechali.
 Ale\ oczywiście, właśnie mieliśmy ten zamiar  zapewnił Eric i
przekręcił kluczyk w stacyjce.
Uległość w jego głosie rozśmieszyła Kelly.
 Wiesz, oni są niesamowici  powiedziała.  Ukryte złoto nic ich
nie obchodzi, za to nie przepuszczą \adnej całującej się parze.
 Lepiej, \ebyście stąd odjechali  powiedział Eric przez nos,
parodiując słu\bisty ton policjanta, po czym wrzucił bieg i ostro ruszył z
miejsca.
W drodze powrotnej Kelly w milczeniu patrzyła na przesuwający
się za oknem krajobraz. Nie mogła się pogodzić z myślą, \e teraz, kiedy
wyjaśnienie tajemnicy było o krok, mieliby czekać biernie, a\ opieszała
policja zdecyduje się działać. Erica musiało gnębić to samo. Kiedy
zajechali pod dom, miał ju\ gotowy pomysł, o czym wyraznie świadczyła
jego mina.
 Posłuchaj, mamy dwa wyjścia  powiedział.  Pierwsze nie jest
pozbawione uroku. Moglibyśmy przyrządzić sobie kolacyjkę, a potem,
nie spiesząc się, dokończyć to, co zaczęliśmy na parkingu.
Kelly uśmiechnęła się rozkosznie.  Nie pozbawione uroku  co [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl