[ Pobierz całość w formacie PDF ]

była już dawno temu porozmawiać z Joem. Nie o tym, że go kocham, bo do tego
naprawdę dochodziliśmy, ale o propozycji Sylvii.
 Ach.  Christine uniosła brew.  Dowiedział się.
 O tak.
 I nie przyjął tego dobrze.
 Można to tak ująć.  Napiła się.  Właściwie to się niezle wściekł. W
pierwszej chwili oniemiałam. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak się
denerwuje. Przez całą drogę tutaj próbowałam to rozgryzć. Właściwie zaczęłam
się kłócić z nim w myślach, bo zareagował absurdalnie. To nie było tak jak
ostatnim razem, gdy zamiast niego wybrałam własne marzenia i niezależność,
tylko całkiem odwrotnie. Postawiłam go na pierwszym miejscu. Nas. Ale coś, co
powiedział, nieustająco chodziło mi po głowie w czasie mojej wewnętrznej
tyrady i w końcu dotarło. Wreszcie zrozumiałam, co mówił.
 Co takiego?  zapytała Amy.
 Powiedział, że nie może być z kobietą, która ma o nim tak niskie
mniemanie i uważa, że musi umniejszać siebie, aby on czuł się lepszy. I
wreszcie zdałam sobie sprawę z czegoś potwornie upokarzającego.
 Czyli czego?  Amy patrzyła na nią okrągłymi oczami.
 Zamieniłam się we własną matkę!
 To naprawdę przerażająca myśl  stwierdziła Christine.
 Może nie dla każdego, ale dla mnie tak.
Maddy przypomniała sobie, jak Joe doznał takiego samego olśnienia, ale
Mama Fraser była przynajmniej kimś, kogo ona chętnie by naśladowała.
 Co gorsza, potraktowałam Joego, jakby to był wielki, niepewny siebie
frajer, czyli mój neandertalski ojciec. Nic dziwnego, że poczuł się urażony.
Zraniłam go.  Zakryła oczy.  Zakłopotałam, zawstydziłam i naprawdę
rozwścieczyłam.
 Maddy...  Christine uścisnęła jej kolano.  To nic dziwnego. Wszyscy
nabieramy przekonań na temat związków, patrząc na własnych rodziców.
Dorastamy, obserwując ich.
 Tak, ale ja dorastałam, przysięgając, że nigdy nie będę taka jak moja
matka.
 Kochasz swoją matkę  odparła Christine.
 Oczywiście. Ale to nie znaczy, że zawsze ją lubię. I zdecydowanie jej
nie szanuję. Jest inteligentną, utalentowaną i sympatyczną kobietą z
niewiarygodnymi zdolnościami organizacyjnymi. Prowadziła dom tak
wspaniale, że to wręcz zdumiewające. Ale to wszystko działo się za plecami
ojca. Umniejszała to, co zrobiła, za to chwaliła ojca, choćby nie wiem jak głupio
się zachował.  Och niesamowite, ten człowiek zdołał podnieść tyłek z fotela i
przejść do jadalni o własnych siłach, żeby zjeść ten skromny posiłek, który
przygotowałam. Czyż nie jest cudowny? Och nie, kochanie, nie wstawaj, ja
przyniosę następne piwo. Przez cały dzień jezdziłeś samochodem, podczas gdy
ja zrobiłam zakupy, posprzątałam, ponaprawiałam, ugotowałam i zajęłam się
dziesięcioma tysiącami obowiązków przy piątce twoich niewdzięcznych
dzieciaków. Pozwól, że ci podam piwo . Bla, bla, bla.
 Nie powinnaś tak ostro jej oceniać  powiedziała delikatnie Amy. 
Wiele małżeństw działało tak od pokoleń.
 Właściwie nadal wiele małżeństw tak działa  potwierdziła Christine. 
Myślę, że niektórym ludziom to odpowiada.
 Ja mówię o ekstremalnym przypadku  upierała się Maddy.  Takim, na
którego widok człowiekowi robi się niedobrze. Mama śpiewała w chórze
kościelnym, ale wyśmiewała wszelkie sugestie, żeby zaśpiewała solo. Pracowała
przez jakiś czas w domu towarowym, ale odmówiła, gdy zaproponowano jej
awans na kierownika. Należała do klubu ogrodniczego i trzy razy odmówiła,
gdy proszono ją, aby została prezesem. Dorastałam, obwiniając o to wszystko
ojca i przysięgając, że nigdy, ale to przenigdy nie pozwolę, aby mężczyzna
zrobił mi coś takiego.
 Chcesz teraz powiedzieć, że to nie była wina ojca?
 Tak i nie. Dochodzę do tego. Pierwszą część łatwiej zrozumieć.
Stchórzyłam, gdy Joe poprosił mnie wtedy o rękę, bo nie chciałam wychodzić za
mąż zaraz po szkole i przez resztę życia podporządkowywać się jakiemuś
mężczyznie. Zamierzałam harować, pójść do college u i być niezależną kobietą.
Malarką, która osiągnęła sukces. Chciałam być sama sobie panią. W mojej
głowie te dwie rzeczy się połączyły. Zlub z Joem równał się zostaniu moją
matką.
 Więc  Christine podniosła rękę  ponieważ zmieniłaś zdanie co do
ślubu z Joem, zmieniłaś także co do reszty.
 Tak!
Amy zmarszczyła brwi.
 Jakim cudem nie byłaś taka przy Nigelu? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl