[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cudzoziemcem, że dom mój znajduje się daleko i jestem bardzo biedny. I poprosiłem, żeby mnie
puścili.
Wtedy policjant złapał mnie za kołnierz, potrząsnął z całych sił, powlókł poprzez podwórze
więzienne i otworzył jedne z zakratowanych drzwi. Kopniakiem wepchnął mnie do celi.
 Będziesz tu gnić, ty pomiocie diabelski  powiedział  dopóki nie zrozumiesz, że w Ameryce
nie ma miejsca dla ludzi twego pokroju.
A. Sun-chi
BLACK & WHITE  Subiektywny Magazyn Literacki: http://blackandwhite.3neo.net
20
DZIEJE GRZECZNEGO CHAOPCZYKA
%7łył sobie pewnego razu grzeczny chłopczyk, który nazywał się Jakub Blivens. Chłopiec ten
zawsze słuchał rodziców, bez względu na to, jak dalece bezsensowne i głupie były ich rozkazy;
poza tym odrabiał zawsze lekcje i nigdy nie spózniał się do szkółki niedzielnej. Nie grywał nigdy w
palanta, nawet wtedy gdy prosty rozum mówił mu, że jest to najpożyteczniejsza rzecz, jaką może
zrobić danej chwili. Nikt spośród innych chłopców nie mógł go zrozumieć, tak dziwnie sobie
poczynał. Nie chciał na przykład kłamać, choćby to nie wiem jak było dogodne i rozsądne. Mówił,
że kłamstwo jest rzeczą brzydką  i basta. Słowem, był on uczciwy aż do śmieszności. Dziwactwa
Jakuba przechodziły wszystko na świecie. Nie chciał na przykład grywać w kamyki w niedzielę, nie
chciał niszczyć gniazd ptasich, nie chciał podawać rozpalonych monet małpom kataryniarzy; jak
widzimy więc, nie interesowały go żadne godziwe rozrywki. Inni chłopcy próbowali wytłumaczyć
sobie jego postępowanie, ale nie mogli dojść do żadnego zadowalniającego rezultatu... Jak już
wspomniałem, utworzyli sobie oni jakiś mglisty pogląd, że jest on  nienormalny . Dlatego też
wzięli go pod opiekę i nie pozwalali nikomu krzywdzić.
Ten grzeczny chłopczyk czytywał wszystkie książki, jakie zalecano do lektury w szkółce
niedzielnej, i sprawiały mu one niezmierną przyjemność. W tym właśnie tkwiła cała tajemnica.
Wierzył on w dobrych chłopczyków, o których mówią czy tanki szkółek niedzielnych; żywił ku nim
całkowite zaufanie.
Ogromnie pragnął spotkać choć raz w życiu takiego wzorowego chłopczyka z krwi i
kości, ale nigdy mu się to nie udało. Prawdopodobnie wszyscy oni wymarli przed nim. Kiedy czytał
o jakimś szczególnie grzecznym chłopcu, to czym prędzej zerkał na koniec książki, by dowiedzieć
się, co się z nim stało; gotów był bowiem przejść choćby tysiące mil, byle tylko móc ujrzeć go na
własne oczy. Było to jednak bezcelowe: grzeczny chłopiec zawsze umierał w ostatnim rozdziale,
przy czym rozdział ten zawierał rycinę, przedstawiającą pogrzeb; dokoła grobu stali wszyscy jego
krewni i dzieci ze szkółki niedzielnej w przykrótkich spodenkach i ogromnych kapeluszach i
wszyscy płakali w chusteczki do nosa, na które zużyto co najmniej półtora jarda materiału. I zawsze
tak się kończyło. Jakub nie mógł nigdy poznać ani jednego z tych grzecznych chłopczyków już
choćby z tego powodu, że umierali oni zawsze w ostatnim rozdziale.
Jakub żywił szlachetną ambicję dostania się na karty podręcznika szkółki niedzielnej.
Pragnął figurować w takiej książeczce z rycinami, które wyobrażałyby, jak dumnie odmawia
oszukiwania swej matki, ta zaś z radości przyciska go do serca; jak stoi na ganku i daje centa
biednej żebraczce z sześciorgiem dzieci i oświadcza jej, że może swobodnie' wydać te pieniądze,
lecz nie powinna być rozrzutna, ponieważ rozrzutność jest grzechem; i wreszcie, jak
wspaniałomyślnie nie zgadza się poskarżyć na niegrzecznego chłopca, który stale czyhał na niego
na rogu ulicy, gdy Jakub wracał ze szkoły, ł bił go prętem po głowie, po czym gonił za nim do
domu, krzycząc: hi! hi!  Takie miał ambicje młody Jakub Blivens. Pragnął dostać się do czytanki
szkółki niedzielnej. Co prawda, było mu niekiedy jakoś nieswojo, gdy przypominał sobie, że
grzeczni chłopcy zawsze umierają. Podobało mu się życie, toteż zawsze była to najbardziej przykra [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl