[ Pobierz całość w formacie PDF ]
znalazłam, nie mówiąc... nie mówiąc o innych rzeczach. To pewnie z powodu Kuliko-
wów. Oboje jesteśmy w żałobie i szukamy więzi...
- Szukamy więzi - powtórzył ze zdziwieniem. - Dobrze, więc co proponujesz?
Maisy pokręciła głową, gdyż sama do końca nie wiedziała.
- A jak to wygląda, kiedy jesteś tu z kobietą?
- Zatrudniam ją i daję premię, kiedy na to zasłuży - odparł.
Zamrugała, nie wiedząc, czy znowu sobie nie żartuje.
Aleksiej pokręcił głową.
- Przecież mówiłem, że nie sprowadzam tu kobiet. To moje schronienie. Dom dla
rodziny...
- %7ładnych przyjaciółek"?
- Kilka prawdziwych. Takich, które śpią we własnych łóżkach.
- Zatem co mam robić? - spytała z westchnieniem.
Aleksiej zastanawiał się przez chwilę nad odpowiedzią.
R
L
T
- Mieszkać i podróżować ze mną oraz unikać paparazzich. I tak będą o tobie pisać
jako o tajemniczej rudowłosej", aż w końcu dokopią się do informacji na twój temat. A
zapewniam, że wyciągną wszystko. Możesz mi od razu powiedzieć o włamaniach do
banków i tak dalej.
Patrzyła na niego oszołomiona. Czyżby znowu żartował? Nie, tym razem miał po-
ważną minę.
- Nikt się mną nie będzie interesował - powiedziała z przekonaniem. - Jestem ni-
kim.
- Niestety, to co ja robię, z jakichś powodów interesuje prasę. I nie sądzę, żeby to
się zmieniło.
Tak, u Kulikowów było inaczej, bo tylko zajmowała się Kostią. No i dziennikarze
interesowali się przede wszystkim Anais.
- Będziemy musieli uważać na Kostię. - To była jej pierwsza myśl.
- Tak. I przy okazji będzie nas trochę ograniczał.
- Nie, jest naprawdę miły. I bardzo cię polubił.
- Zgadzam się - powiedział Aleksiej. - Ale trudno nam będzie nie okazywać przy
nim... uczuć.
- Nie mamy wyboru.
Aleksiej położył dłoń na jej barku, a ona otarła się o nią policzkiem. Westchnął i
uśmiechnął się do niej.
- Cały ranek czekałem na coś takiego - wyznał, a potem szybko cofnął rękę.
Umowa obowiązywała.
Patrzyła na niego poruszona. Czyżby mówił prawdę?
- No dobrze, ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie - szybko zmieniła temat. -
Czy chcesz spędzić dzisiejszy dzień z Kostią?
- Oczywiście.
- To mogę zrobić sobie wolne?
- A nie wolisz pojechać z nami?
Maisy pokręciła głową.
- Nie, lepiej zrobimy, jeśli będziemy zajmować się nim pojedynczo.
R
L
T
- Tuż za miasteczkiem jest spa - powiedział. - Może chcesz tam pojechać?
Nie zastanawiała się nad tym wcześniej, ale ujęło ją to, że Aleksiej o niej myśli i
ma jej coś do zaproponowania.
- Dobrze, powiem, żeby cię tam zawiezli. - Dotknął jej czoła, na którym pojawiły
się dwie pionowe zmarszczki. - Co takiego? Co się stało?
- Sama nie wiem... - bąknęła.
Wolałaby z nim chodzić. Mieć czas na to, by go poznać. Chciała, by był to praw-
dziwy związek, a nie jakieś... ustalanie warunków.
- Tak? - podchwycił.
Maisy chrząknęła, bo poczuła, że ma ściśnięte gardło.
- Chyba wybiorę się na zakupy.
Aleksiej spojrzał na nią jakby chłodniej.
- Dobra decyzja - rzucił. Zakupy rano, a spa po południu.
- A ty co będziesz robił z Kostią?
- Zajmiemy się męskimi sprawami - odparł.
- Przecież ma dwa lata!
- Zatem jeśli samochody, to tylko w wesołym miasteczku - rzekł ze śmiechem.
- Niezależnie od wszystkiego, wez mu pieluchy na zmianę i picie. I pamiętaj, że
musi nosić kapelusz na słońcu, bo bardzo szybko się opala - wyliczała.
- Poradzę sobie.
Wyglądał tak zwyczajnie, że nie mogła się powstrzymać i objęła go. Przez moment
wdychała jego zapach, tak by został z nią na resztę dnia. Zdziwiony tym nagłym wybu-
chem uczuć Aleksiej objął ją mocno w talii. Przez chwilę stali tak, a Aleksiej myślał o
Kostii. Myślał o tym, czy rzeczywiście nadaje się do opieki nad małym chłopcem. Prze-
cież chciały się nim zająć jeszcze dwie osoby z ich rodziny"... Jednak Lew wyznaczył
jego na opiekuna prawnego syna, a on nigdy nie robił niczego bez powodu.
Maisy stanowiła tu dodatkowe wyzwanie.
Sam nie wiedział, jak to się dzieje, ale w coraz większym stopniu wdzierała się do
jego życia. Nawet wtedy, gdy próbował temu przeciwdziałać. W dodatku budziła w nim
te tak głęboko ukryte pragnienia za domem i rodziną.
R
L
T
Maisy czuła się wyczerpana psychicznie po rozmowie z Aleksiejem. Sprawdziła
jeszcze, czy ma dokumenty, kartę kredytową i trochę włoskiej gotówki, którą kupiła po-
przedniego dnia w kantorze. Myślała z przyjemnością o zakupach i kilkugodzinnym
myszkowaniu po butikach.
Aleksiej umówił ją w spa na godzinę drugą, tak więc zostało jej całkiem sporo cza-
su. W dodatku miał ją dzisiaj wozić Andriej, co bardzo ją ucieszyło. Będzie mogła poga-
dać, poobserwować krajobraz i oczywiście pomarzyć o Aleksieju, tak jak to robiła od
momentu, kiedy się poznali w domu przy Lantern Square.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]