[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uśmiechał się, rysy jego twarzy były spięte, oczy niespokojne.
- Chcę, żebyś poznała moją babkę, Elisabettę.
Szli przez hol o ścianach wyłożonych kosztowną boazerią. Po
drodze Nicky zauważyła szerokie, kręcone schody, salon z ciężkimi,
87
RS
ciemnymi meblami, orientalne dywany, portrety przodków, rzezbione
drzwi i wyblakłe gobeliny.
W końcu Carlo uchylił jedne z drzwi i wprowadził dziewczynę
do pokoju. Zciany gabinetu były wyłożone dębowymi panelami. Półki
z książkami sięgały sufitu. Na drewnianej, wypolerowanej do połysku
podłodze leżał brązowy dywan. Również brązowe, aksamitne zasłony
wisiały w olbrzymich oknach.
Na kominku płonął ogień. Nad nim wisiał portret jednego z
przodków.
- Babciu? - odezwał się Carlo.
- Carlo, czy to ty? - spytał kobiecy głos.
Mężczyzna ujął dłoń Nicky i podprowadził ją do małej kanapy
stojącej na wprost ognia. Pomiędzy poduszkami siedziała starsza, lecz
wciąż jeszcze piękna kobieta o arystokratycznych rysach i delikatnych
dłoniach. Jej oczy miały ciemniejszy odcień zieleni niż oczy Carla.
Nicky pomyślała, że choć teraz jej twarz pokrywały zmarszczki, to
wciąż było widać, że w latach młodości była prawdziwą pięknością.
Białe włosy starszej damy łagodnymi falami układały się wokół
głowy. Ubrana była w jedwabną, czarną suknię, przyozdobioną
sznurem pereł.
- Cieszę się, że cię widzę - powiedział Carlo i podszedł do babci,
by ucałować ją w policzek. - Dobrze wyglądasz. Czy doktor Glannini
wciąż przychodzi?
- Prawie codziennie. Istna zaraza! - Zmarszczyła brwi, a Nicky
stwierdziła, że dopiero teraz widać rodzinne podobieństwo do Carla. -
Gdzie się podziewałeś? Miałeś wrócić dwa tygodnie temu. Co... -
88
RS
przerwała, gdyż zauważyła Nicky, stojącą kilka kroków za Carlem. -
Ktoś z tobą jest? Kto? - Zawahała się i zmarszczyła brwi.
- Babciu. - Carlo chwycił Nicky za rękę i przyprowadził bliżej. -
Babciu, to jest Nicolina. Moja żona. Pobraliśmy się dwa dni temu.
- Pobraliście się? Wielkie nieba! - Elisabetta skinęła
niecierpliwie ręką. - Podejdz bliżej, dziewczyno. Niech ci się przyjrzę.
- Miło mi panią poznać, signora. - Nicky podeszła do światła.-
Ja...
- Nie! - wyszeptała Elisabetta. Bladą dłonią sięgnęła do
kołnierzyka sukni. - To niemożliwe...
- Nicolina jest Amerykanką - wtrącił szybko Carlo. -
Spotkaliśmy się w Wenecji.
Elisabetta patrzyła na wnuka z niedowierzaniem. Po chwili
opanowała się z trudem i blady uśmiech powrócił na jej twarz.
- Miło mi... miło mi cię poznać. Ale to dla mnie szok. Nie
wiedziałam, że Carlo planuje ślub.
- Tak, to stało się bardzo szybko - odezwała się Nicky.
- %7łałuję, że Carlo nie powiadomił pani.
- Tak, lepiej by było, gdyby tego nie zaniedbał. - Elisabetta
spojrzała na wnuka z wyrzutem, a potem przeniosła wzrok z
powrotem na dziewczynę. - Właśnie miałam wypić herbatę. Czy
przyłączycie się do mnie z Carlem?
- Byłoby miło, signora. Ale chciałabym się najpierw odświeżyć.
- Oczywiście - powiedziała babka Carla i sięgnęła po mały,
srebrny dzwoneczek. Prawie natychmiast zjawiła się pokojówka.
89
RS
- Rosa, to jest signora Santini - odezwała się. - Zaprowadz ją
do...
- Starsza pani spojrzała na Carla. - Do twoich pokoi, jak sądzę?
- Tak, babciu. Oczywiście.
- Do pokoi doktora - dokończyła Elisabetta. - I powiedz, proszę,
kucharce, że będzie nas troje na herbacie.
- Si, signora Santini. Jeśli pozwoli pani ze mną... - pokojówka
zwróciła się do Nicky.
- Zajmie mi to minutkę - powiedziała dziewczyna i wyszła za
pokojówką.
- Carlo! - Głos starszej pani drżał ze zdumienia. - Dio mio! To
nieprawdopodobne! Przez chwilę sądziłam, że to jest... Ay, Dio, nie
mogę uwierzyć. Jak mogłeś zrobić coś takiego?
Nicky zawahała się. O czym oni rozmawiają? Dlaczego starsza
dama jest aż tak wytrącona z równowagi? Czy tylko dlatego, że ona i
Carlo pobrali siÄ™ tak szybko, bez wiedzy rodziny?
- Tędy, signora - odezwała się pokojówka, gdy Nicky nie
odchodziła spod drzwi gabinetu.
Zwieżo upieczona pani Santini wahała się jeszcze przez chwilę,
potem ruszyła za pokojówką. Cofnęły się korytarzem do schodów,
które Nicky widziała wcześniej.
O czym mówiła Elisabetta? Dlaczego była taka zła?
Nagle dziwne przeczucie ogarnęło Nicky. Ten dom, właściwie
wszystko, było takie dziwne, obce. Czy na pewno tu jest jej miejsce?
Co ja tu robię, zastanawiała się.
90
RS
ROZDZIAA SZÓSTY
- To są pokoje doktora - oznajmiła pokojówka. - Zajmę się
rozpakowaniem rzeczy, kiedy państwo będziecie pili herbatę. Jeśli
signora będzie czegoś potrzebować, proszę użyć wewnętrznego
telefonu. Rosa wskazała gestem urządzenie stojące na rzezbionym,
mahoniowym biurku. - Wystarczy podnieść słuchawkę, a zaraz zjawi
siÄ™ Graciela albo ja.
Kiedy pokojówka wyszła, Nicky odłożyła torebkę i ciekawie
rozejrzała się dookoła. Pod obrazem, który, jak sądziła, mógł być
autorstwa Gauguina, stała czarna, skórzana sofa. Od podłogi do sufitu
ciągnęły się rzędy półek zastawionych książkami. Na stoliku o
rzezbionych krawędziach leżały w nieładzie medyczne czasopisma.
Po obu stronach kominka stały wygodne fotele.
Na pewno miło tu siedzieć w chłodne noce, pomyślała Nicky.
Zaraz jednak z bólem wyobraziła sobie Carla spędzającego tu czas ze
swoją żoną. Niemal ujrzała ich siedzących przy kominku. Carlo czyta,
a jego piękna żona, Isabella, robi na drutach sweter dla niego. Z
pewnością czarny i miękki. Potem, tuż przed udaniem się do sypialni,
pijÄ… brandy albo sherry.
Nicky wcale nie miała ochoty wyobrażać sobie dalszego ciągu.
Przyjrzała się dokładniej pomieszczeniu i wydało jej się dziwne,
że nie ma tu żadnych kobiecych akcentów. Może po śmierci żony
przepełniony bólem Carlo zmienił wystrój tego pokoju, nadając mu
typowo męski charakter?
91
RS
Nagle Nicky zapragnęła uśmierzyć cały ból, jakiego doznał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]