[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podwieczorek, więc cię odwiezie.
- Niepotrzebny kłopot. Pójdę pieszo.
- %7ładen kłopot - zapewnił Ben. - Wrócę na podwieczorek,
nie ma obawy. Na razie dziękuję za pyszny lunch. Pani
Hicks robi cuda z wołowiny i w ogóle gotuje rewelacyjnie.
Zastanawiam się, czy wyszłaby za mnie.
- Chyba po moim trupie! - zawołał Alec. - Wyślij którąś
sympatię na kurs gotowania.
- Niemożliwe, bo wszystkie stale się odchudzają -
westchnął Ben ze smutkiem. - Dieta bez tłuszczu, głównie
zielenina.
Kate parsknęła śmiechem. Ben spojrzał na nią zaskoczony
i wyszedł bez słowa.
- Czy mogę pozmywać? - spytała Kate, gdy zostały same.
- Wykluczone. Zresztą pewnie wszystko jest już w
zmywarce. Ale bądz tak dobra i nalej mi kawy. I
porozmawiajmy, póki jest spokój. Angus niedługo się obudzi
i będzie chciał się bawić. Ostrzegam, że z tobą.
- Nie mam nic przeciwko temu.
- Lubisz dzieci?
- Nie wiem, bo nie znam żadnych maluchów. Siostra jest
jeszcze starsza ode mnie, ale też nie ma dzieci. Tak samo moi
znajomi.
- A ty chciałabyś mieć dziecko? Kate zastanowiła się przez
chwilę.
- Tak - odparła. - W przyszłości. Bo najpierw chcę jakoś
ustawić się w życiu.
- Nie zwlekaj tak długo jak ja. - Cassie popatrzyła w dal
niewiążącym wzrokiem. - Poznaliśmy się z Alekiem na
studiach. Byłam głupia i nie przyjęłam jego oświadczyn,
RS
37
więc zmarnowaliśmy dziesięć lat życia. Z tym, że gdybyśmy
pobrali się wcześniej, pewnie nigdy nie zaczęłabym pisać.
- A to byłaby niepowetowana szkoda. Czy możesz
zdradzić, dlaczego piszesz kryminały?
Zamiast dać prostą odpowiedz, Cassie zaczęła wspominać
pracę w laboratorium na oddziale patologii oraz detektywa,
którego wtedy poznała. Potem ciekawie opowiadała o
pisaniu książek, o tym, jak rozwija się akcja i jak pojawiają
się kolejni bohaterowie. Czas płynął niepostrzeżenie. Nie
wyczerpały całego tematu, ponieważ Angus obudził się
stanowczo za wcześnie. I natychmiast poprosił, żeby Kate
pomogła mu budować lotnisko.
Cassie wyszła do łazienki. Po chwili stanęła w drzwiach i
powiedziała spokojnie:
- Zaczyna się.
Kate skoczyła na równe nogi.
- Gdzie jest twój mąż?
- U siebie, na górze.
- Chodz, Angus. Zaprowadzisz mnie do tatusia. Alec
Neville podniósł głowę znad stosu papierów.
- Pana żona... - szepnęła Kate.
Alec zerwał się i pobiegł na dół, przeskakując po dwa
stopnie. Cassie na pożegnanie serdecznie ucałowała syna.
- Kotku, bądz grzeczny i nie marudz. Mamusia i tatuś jadą
do szpitala po siostrzyczkę dla ciebie. - Niepewnie spojrzała
na Kate. - Przepraszam, że ci zawracam głowę, ale byłabym
wdzięczna, gdybyś mogła zaczekać na Bena do piątej. Jeśli to
niemożliwe, zadzwoń do siłowni.
- Nie martw się. Przeżyję do jego powrotu.
Alec podał żonie płaszcz, wziął walizkę, ucałował syna i
wyciągnął rękę do Kate.
- Bardzo pani dziękuję. Chodz, Cassie. Do widzenia.
Kate i Angus pomachali odjeżdżającym i znowu zajęli się
klockami.
RS
38
- Kiedy wujek przyjedzie?
- Niedługo. Co najbardziej lubisz na podwieczorek?
- Lody. I fasolę.
- Na grzance?
- Tak.
Ucieszyła się, że umie przygotować takie niewyszukane
danie. Niebawem chłopiec znudził się klockami.
- Proszę Aladyna.
Zaczęła szukać książki, lecz malec pokręcił głową.
Wyciągnął kasetę z półki pod telewizorem, więc włączyła
wideo. W połowie filmu wrócił Ben.
- Gdzie Cassie? - spytał od progu.
- Mama pojechała po dzidzi - zawołał przejęty Angus.
- Kiedy?
- Godzinę temu - odparła Kate.
- Jakie szczęście, że pani została dłużej.
- Miło mi, że się przydałam.
- Chodz obejrzeć Aladyna - powiedział Angus i czym
prędzej dodał: - Proszę.
Usiedli na kanapie.
- Czy musi pani zaraz wracać do domu? - zapytał Ben
ponad głową dziecka.
- Nie.
- Więc zostanie pani, aż położymy malca do łóżka?
- Bardzo chętnie. - Kate uśmiechnęła się. - Angus
powiedział, że lubi fasolę na grzance. Akurat to potrafię
przygotować.
- Po obejrzeniu filmu pójdziemy do kuchni i wspólnymi
siłami przygotujemy podwieczorek. Zgoda, brzdącu?
- Zgoda - odparł chłopiec, nie odrywając oczu od ekranu.
RS
39
ROZDZIAA CZWARTY
- Założę się - rzekł nieco speszony Ben - że pani rzadko tak
spędza niedziele.
- Rzeczywiście, na ogół jest trochę inaczej - powiedziała
Kate obojętnym tonem. - Oto mój program: sałata na lunch,
praca domowa na popołudnie, książka albo telewizja na
wieczór. W porównaniu z tym dzisiaj mam atrakcji co
niemiara.
- Przyznam się bez bicia, że odradzałem siostrze
przyjmowanie gości w ostatnim miesiącu ciąży. Ale dobrze
się stało, że mnie nie posłuchała. Przynajmniej Angus i ja
mamy towarzystwo i pomoc.
- Beze mnie też by pan sobie poradził.
- Z trudem. - Przez jakiś czas obserwował ją w milczeniu.
- Ma pani jakieś doświadczenie z dziećmi? - zagadnął.
- Nie. Przygotowałam fasolę tak, jak sama lubię.
- Często pani to jada?
- Skądże. - W oczach Kate pojawiły się wesołe iskierki.
- Jestem na pysznej beztłuszczowo-sałatowej diecie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]