[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Tylko mi nie próbuj wmawiać, że to jakieś zródło wiecznej
młodości, dobrze? Jak znam twoje upodobanie do legend, to zaraz mi
coś takiego zaserwujesz.
Posłała mu urzekający uśmiech.
- Gdy wypuściliśmy Peggy Sue, przyszła następnego ranka po
mojego ojca i przyprowadziła go w to miejsce, gdzie nagle znowu
pojawiło się zródło. Tata wykąpał się i poczuł się lepiej. Przez prawie
dwa tygodnie Peggy Sue czekała na niego codziennie bladym świtem
pod bramą i eskortowała go tutaj. Codziennie zanurzał się w tym je-
ziorku. I wyzdrowiał. - Zrzuciła sandałki, usiadła na głazie obok
Chase'a, podciągnęła sukienkę nad kolana i zaczęła beztrosko machać
nogami, wzbijając fontanny wody. - Czy to nie dziwny zbieg
okoliczności?
Nie mógł oderwać spojrzenia od jej kształtnych nóg, po których
spływały strużki wody. Powiedziałby nawet, że spływały wyjątkowo
prowokacyjnie.
- Legenda rzeczywiście mówi, że jednorożec potrafi przywołać z
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
ziemi magiczne zródło - dodała po chwili.
- Ty znowu swoje?
- A jednak choroba mojego ojca cofnęła się - przypomniała mu.
- Czasem zdarza się coś, czego nie da się racjonalnie
wytłumaczyć.
Z uśmiechem położyła dłoń na jego kolanie.
- Tak. Na przykład przeznaczenie.
- Może lepiej zostańmy przy zbiegu okoliczności.
- Niech ci będzie - zgodziła się, po czym dodała: - Na razie... - W
zadumie przeciągnęła palcami stopy po powierzchni wody, tworząc
maleńki wir. - Wiesz, że też przychodzę tu się kąpać?
- Naprawdę? Masz przecież pod samym domem luksusowy
basen.
- Tak, ale tu jest tak spokojnie i kojąco... Zaczęłam tu
przychodzić, żeby bez przeszkód wspominać proste życie w
Wyomingu. Ale ani na chwilę nie mogłam zapomnieć, że twoje ranczo
znajduje się aż za oceanem.
- Tęskniłaś za mną? - spytał natychmiast i wstrzymał oddech, nie
mając pojęcia, jaką odpowiedz usłyszy.
- Tak - odparła Mallory i spojrzała na niego z nadzieją w oczach.
Czekała, by powiedział to samo, lecz Chase jakoś nie mógł
zdobyć się na to wyznanie. A przecież umierał z tęsknoty... Odwrócił
wzrok.
- Byłem przekonany, że jesteś zajęta twoim ojcem, pracą, a także
Peggy Sue, i nawet nie masz czasu pomyśleć o mnie.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
- Jak mogłabym nie mieć czasu na myślenie o kimś, kto stał się
dla mnie tak ważny? Jeszcze z nikim nie rozmawiałam w taki sposób
jak z tobą. Pamiętasz, z ilu rzeczy zwierzyliśmy się sobie, siedząc
tamtej nocy na skrzyni samochodu i patrząc w gwiazdy? Nigdy nie
czułam podobnej bliskości z drugim człowiekiem.
Ponieważ tamtej nocy opowiadał jej o utracie córki i o rozpadzie
swojego małżeństwa, natychmiast odżyły w nim wszystkie obiekcje
dotyczące wiązania się z kimś.
- Bliskość nie zawsze jest bezpieczna. Aatwo można zostać
zranionym.
- Albo uleczonym. Mnie na przykład bardzo pomogło, że
mogłam ci zaufać i otworzyć się przed tobą. Tamtej nocy odkryłam w
tobie czułe i głęboko zranione serce. Czy ono również nie potrzebuje
pomocy? - podpowiedziała łagodnie.
Chase toczył wewnętrzną walkę. Myślał o tych wszystkich
rzeczach, które dusił w sobie przez lata, którymi się gryzł. Mallory
próbowała uwolnić go od tego bagażu, przy czym robiła to tak
delikatnie, że Chase nie czuł się zagrożony ani poniżony. Jakby
przyznawanie się do emocji nie czyniło z mężczyzny słabeusza i
mazgaja. Może powinien jej posłuchać? W końcu to przy niej odżył,
dzięki niej znowu mógł się śmiać, znów mógł życzliwie patrzeć na
ludzi. Wystarczyło, by pojawiła się w jego życiu na kilka tygodni, a już
stał się lepszym człowiekiem.
- Skoro nie chcesz ze mną rozmawiać, to przynajmniej
popływajmy - zaproponowała nagle i zaczęła rozpinać sukienkę. - Lewt
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
opowiadał, że w Wyomingu pływa się nago. To musi być kapitalne!
- Hej, co ty robisz? - krzyknął oszołomiony. Ta kobieta miała
niezwykły talent do zaskakiwania go.
- Rozbieram się, żeby popływać. Razem z tobą.
- No co ty! Jak twój ojciec nas zobaczy... Ci wasi strażnicy
powieszą mnie na suchej gałęzi!
Mallory z frywolnym uśmiechem rzuciła sukienkę na trawę. Pod
spodem miała seksowny dwuczęściowy kostium.
Chase'owi zrobiło się gorąco.
Ześlizgnęła się z głazu do wody.
- No chodz - kusiła. - Przecież chcesz... Zerwał się na równe
nogi.
- Przyjechałem łapać konia, a nie...
- Nie zaszkodzi przedtem trochę się popluskać - rzuciła ze
śmiechem.
Spojrzał prosto w wycięcie jej staniczka. Pragnienie walczyło z
poczuciem obowiązku, a ich siły okazały się wyrównane.
- Możesz się spokojnie rozbierać, nie będę cię podglądać. -
Odwróciła się i popłynęła na głębszą wodę.
Chase pożerał ją wzrokiem, nie mając pojęcia, co począć. Była
tak niewiarygodnie piękna...
Nie, nie powinien dać się wciągnąć w tę grę. Mallory zasługiwała
na kogoś lepszego. Kogoś, kto ją poślubi, złoży przysięgę wierności na
wieki, będzie mieć z nią dzieci.
Nie odrywając od niej spragnionego wzroku, zrobił dwa kroki do
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
tym, żeby uciec od pokusy, ale poślizgnął się na kamieniu i wpadł do
wody, która natychmiast zamknęła się nad nim.
Usłyszał szum w uszach, w ustach poczuł orzezwiający smak, a [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl