[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Wybacz, Kopciuszku,  Tony zatrzymał się tak nagle, \e wpadła prosto w
jego ramiona. Nin zdą\yła coś powiedzieć, wziął ją na ręce.
 Nie musisz tego robić  powiedziała ze złością.  Chciałam tylko, \ebyś
zwolnił,
 Muszę jak najszybciej znalezć się w naszej kryjówce. Nie mo\esz zgubić
pantofelków, bo z gorącej kobiety zamienisz mi się w dynię.
W pierwszej chwili nie zrozumiała, o co mu chodzi. Potem nastąpiło
olśnienie.
 Nie szalej  ostrzegła, zni\ając głos,  W samochodzie odgrywałam
namiętną kochankę. To była część naszego przedstawienia.
 Tak się składa, \e przy okazji rozgrzałaś mnie do białości. To się nazywa
szczęście.
 Zapewne, ale trzeba zachować rozsądek. Musimy omówić wszystkie
aspekty tej sprawy. Moim zdaniem postąpimy niemądrze...
 A nie mówiłem? Powoli zamieniasz się w dynię.  Zmieniasz treść bajki.
To kareta zamieniła się w dynię; z Kopciuszkiem było inaczej.
 W co się zamieniła?
 W nic. Nawet w ubogiej sukience i z potarganymi włosami pozostała sobą.
 A więc miałem trochę racji. Zmieniła strój i fryzurę.  Tony uśmiechnął
się, wnosząc dziewczynę po schodach,  Muszę cię zanieść do sypialni, nim się
wyzwolisz spod uroku.
 Czyjego?
Postawił ją na werandzie i sięgnął po klucz,
 Mojego, śliczna pani,  Otworzył drzwi.  Jestem buntownikiem o
zniewalającym uroku. Zaciągnę cię do łó\ka i sprawię, \e zapomnisz o
rozsądku.
Lynn czuła, śe nogi się pod nią uginają.
 Posłuchaj. Nie zamierzam...
Zamknął jej usta pocałunkiem.
Mimo panujących w domku ciemności poruszał się szybko i pewnie. W
mgnieniu oka uporał się z zamkami i guzikami. Po chwili oboje byli nadzy.
Namiętne pocałunki odebrały Lynn zdolność trzezwego rozumowania.
Cudownie było głaskać ciepłą skórę nagiego mę\czyzny. Nim minęło kilka
chwil, le\eli obok siebie w ogromnym ło\u wspartym na czterech kolumnach.
Nie potrzebowali słów. Jak przedtem, w kabriolecie, wystarczyły im miłosne
jęki i westchnienia. Tym razem Tony miał jednak większe pole do popisu.
Umiał wykorzystać sprzyjające okoliczności.
Lynn przekonała się wkrótce, \e poranne doznania stanowiły zaledwie
próbkę jego mo\liwości. Uwielbiała, gdy całował jej usta, ale gdy zachłanne
wargi dotknęły piersi, niemal oszalała z zachwytu. W mgnieniu oka uzale\niła
się od śmiałej pieszczoty zuchwałego języka i zębów, rysujących na jej skórze
zawiłe ornamenty. Przemknęło jej przez myśl, \e takie odczucia powinny być
prawnie zabronione. Gdy nabrała przekonania, \e największą przyjemność
odczuwa, gdy kochanek gładzi jej biust, poczuła jego dłoń między udami i
musiała zmienić zdanie,
 Chcesz o tym porozmawiać?  szepną! jej do ucha, gdy na moment
oderwał wargi od jej ust.
 Straszny z ciebie drań, Tony.
 Tak, piękna pani.
 Jesteś okropny.
 Słusznie, maleńka.
 Nie potrafię... się bronić.
 Doskonale.  W Jego głosie brzmiała radość i zachwyt.
 Próbowałam, ale to silniejsze ode mnie  westchnęła bezradnie.
Ani na chwilę nie przerywając namiętnego pocałunku, wszedł w nią powoli i
ostro\nie. Miała wra\enie, \e nie będzie w stanie znieść bezmiaru rozkoszy, \e
eksploduje i zgaśnie na wieki niczym zbłąkana gwiazda.
 Lynn  szepnął Tony głosem pełnym oddania i namiętności.
 Lynn  powtórzył. Wszedł w nią jeszcze głębiej. I wtedy rozbłysła jak
supernowa.
ROZDZIAA TRZYNASTY
Tony ukołysał Lynn do snu, a potem wyślizgnął się cichutko spod kołdry i
poszedł do łazienki. Zamknął za sobą drzwi, zapalił światło i sięgnął po krem do
golenia. Całodniowy zarost z pewnością mocno podra\nił delikatną skórę
dziewczyny. Z drugiej strony jednak, gdyby po powrocie z wycieczki Tony
najpierw poszedł się ogolić, Lynn miałaby czas na zastanowienie. Był niemal
pewny, \e znalazłaby jakiś wykręt i znów skończyłoby się na obietnicach. Miał
nadzieję, \e ta noc przyniesie im wiele niespodzianek, i dlatego postanowił
doprowadzić się do porządku. Nie chciał, by Lynn przez niego cierpiała  nawet
jeśli miało to być zwyczajne swędzenie.
Prawie kończył, gdy drzwi się otworzyły i stanęła w nich zaspana
dziewczyna. Oślepiło ją intensywne światło. Zamrugała powiekami. Wyglądała
prześlicznie. Gdy ujrzała w lustrze jego odbicie, uśmiechnęła się radośnie. Na
jasnej skórze widoczne były czerwone przebarwienia. Tony szczerze się
zmartwił.
 Bardzo mi przykro.
Uśmiech zniknął z urodziwej twarzy,
 Tak szybko?  Głos jej dr\ał. Odwróciła wzrok.  Wybacz, Nie powinnam
tego mówić. Zdaję sobie sprawę, co zaszło. To równie\ moja wina. Mo\esz
zabrać kabriolet, Calvin z pewnością...
 Chwileczkę!  Tony chwycił dziewczynę za ramiona.  Wysoki Sądzie,
muszę zadać świadkowi kilka pytań.
 Sąd zezwala na przesłuchanie świadka  odparła machinalnie z ponurą
miną.
 O czym my właściwie rozmawiamy?
 O twoim powrocie do Michelle. Wyje\d\asz. Gdyby było inaczej, czemu
goliłbyś się w środku nocy?
 Na litość boską! Ale to sobie wymyśliłaś!  Pocałował ją czule, a potem
starannie wytarł zaró\owiony policzek, na którym zostało trochę pianki do
golenia.  Pomyliłaś się. Chciałem ogolić twarz nie dlatego, \e wybieram się do
Chicago. Pragnę kochać się z tobą jeszcze nie raz tej nocy, ale przykro mi z
powodu podra\nień na twojej skórze. I tak niepotrzebnie cierpisz przeze mnie,
ale nie było innego wyjścia.
Lynn natychmiast się rozchmurzyła.
 Jest na to rada  odparła.  Kąpiel z dodatkiem aromatycznego olejku i
tonik do wra\liwej skóry.
 Naleję wody do wanny, a ty podaj mi olejek.  Przytulił dziewczynę i
pogładził ją czule po plecach i pośladkach. Czuł, jak powoli wzbiera w nim
po\ądanie.  Sam cię umyję, a potem wmasuję tonik. Zapewniam, \e to będzie
prawdziwa przyjemność.
Uradowana Lynn rozchyliła wargi. Oczy jej pociemniały, gdy usłyszała
zmysłowe obietnice.
Wspólna kąpiel była okazją do niezliczonych czułości i pieszczot. Gdy
wyszli z wody, Lynn na przemian chichotała radośnie i wzdychała z rokoszy.
Tony wytarł starannie wilgotną skórę, zaniósł dziewczynę do łó\ka i poło\ył na
zmiętej pościeli. włączył nocną lampkę. Tym razem będą kochać się przy
zapalonym świetle.
Lynn usiłowała przyciągnąć go do siebie.
 Najpierw natrę cię tonikiem  mruknął, odsuwając ramiona, którymi
oplotła jego szyję. Pragnął jej a\ do bólu, ale musiał się te\ nią opiekować. Póki
Lynn była w jego pieczy, nie będzie na jej skórze \adnych przebarwień.
 Pragnę cię  wyznała bezwstydnie.
 Najpierw tonik,  Mę\czyzna był nieugięty.  Gdzie go trzymasz?
 W łazience.  Lynn śmiało dotknęła jego męskości. Jęknął boleśnie, 
Naprawdę sądzisz, \e warto tracić czas na zabiegi kosmetyczne?  zapytała z
niewinną minką i uśmiechnęła się promiennie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl