[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że nie wie, z czego im zapłaci, ale bardzo się boi o Keitha. Im dłużej go nie
ma, tym większe prawdopodobieństwo, że został zabity albo jest ranny. Według
Marcusa Keith wybrał się szukać tamtych zbirów, którzy go pobili, ale ja w to nie
wierzę. Nawet jemu nie strzeliłoby do głowy szukać pięciu czy nawet jednego
draba mając tylko wiatrówkę do obrony.
Cory martwi się jeszcze bardziej niż ojciec. Chodzi wylękniona i zdenerwowa-
na, ma kłopoty żołądkowe i bez przerwy płacze. Przekonałam ją, żeby położyła
się do łóżka, i poprowadziłam za nią lekcje. Już przedtem, kilka razy, zdarzało
mi się zastępować ją, kiedy była chora, więc dzieci specjalnie się nie zdziwiły.
Korzystając z konspektów Cory, na całe przedpołudnie połączyłam starsze dzieci
z moimi przedszkolakami, starając się, by każde spróbowało, jak można uczyć
kolegów, jednocześnie samemu ucząc się czegoś od innych. Kilkoro uczniów jest
w moim wieku, niektórzy nawet starsi; właśnie dwoje starszych Aura Moss
i Michael Talcott wstało i wyszło. A przecież wiedzieli, że znam się na rzeczy.
Program liceum zaliczyłam prawie dwa lata temu. Od tamtej pory, bez zaliczeń
jak wolny słuchacz przerabiam z tatą program college u. Michael i Aura do-
skonale o tym wiedzą, ale czują się zbyt dorośli, aby uczyły ich takie niedorostki
jak ja. No to do diabła z nimi. Szkoda tylko, że mój Curtis ma takiego brata
lecz ostatecznie ja też nie wybierałam sobie rodzeństwa.
WTOREK, 19 SIERPNIA 2025
Keitha ani widu, ani słychu. Cory już chyba zaczęła obnosić się z żałobą po
nim. Dzisiaj znów prowadziłam wszystkie zajęcia, a tato znowu ruszył na poszu-
kiwanie. Wrócił dopiero pod wieczór i wyglądał na zmordowanego. Cory od razu
rozpłakała się i naskoczyła na niego:
Nie starałeś się! krzyczała, nie przejmując się obecnością dzieci.
Przyszliśmy wszyscy do kuchni, zobaczyć, czy tato przyprowadził Keitha.
Gdybyś naprawdę chciał, tobyś go znalazł!
79
Kiedy ojciec próbował podejść do niej, odsunęła się do tyłu.
Gdyby to twoje oczko w głowie, Lauren, zgubiła się za murem, już dawno
byś ją znalazł! wrzeszczała dalej. Ale to tylko Keith, na nim ci nie zależy.
Pierwszy raz powiedziała coś takiego.
Od początku mówiłyśmy sobie po imieniu. To znaczy nigdy nie prosiła,
bym nazywała ją mamą , a i mnie nigdy nie przyszło to do głowy. Wiedzia-
łam, że to moja macocha. Jednak mimo to. . . zawsze ją kochałam. Wprawdzie
nie mogłam zrozumieć, czemu akurat Keith jest jej faworytem, ale to wcale nie
umniejszało miłości, jaką do niej żywiłam. Jednocześnie byłam jej dzieckiem i nie
byłam. Ale wierzyłam, że mnie kocha.
Tato przegonił nas do łóżek. Potem, uciszywszy Cory, zaprowadził ją do ich
pokoju. Parę minut pózniej przyszedł do mnie.
Ona nie chciała, Lauren tłumaczył. Kocha cię jak własną córkę.
Patrzyłam na niego bez słowa.
Chce, byś wiedziała, że bardzo jej przykro.
Kiwnęłam głową. Ojciec zapewnił mnie jeszcze parę razy o szczerych uczu-
ciach macochy i wyszedł.
Przykro jej? Zmiem wątpić.
Nie chciała? Akurat. Wykrzyczała dokładnie to, co myśli.
Cholera.
CZWARTEK, 30 SIERPNIA 2025
Wczoraj wieczorem wrócił Keith.
Najzwyczajniej w świecie zjawił się w domu podczas kolacji, jak gdyby wcze-
śniej wyszedł pokopać trochę piłkę, a nie przepadł od soboty. Tym razem wrócił
cało. Bez jednego siniaka czy zadrapania. Miał na sobie czyściutkie i nowe ubra-
nie nawet nowiutkie buty. Wszystko w znacznie lepszym gatunku niż rzeczy,
w których wychodził. Nie byłoby nas stać na tak drogie ubrania.
Miał też swoją wiatrówkę dopóki tato nie odebrał mu jej i nie połamał.
Ponieważ nie chciał powiedzieć, gdzie był ani skąd wziął te wszystkie nowe
rzeczy, tato sprał go do krwi.
Do tej pory tylko raz widziałam ojca w takim stanie: miałam wtedy dwanaście
lat. Cory próbowała go powstrzymać, odciągnąć od Keitha; krzyczała do niego
najpierw po angielsku, potem po hiszpańsku, na koniec już wyła bez słów.
Gregory zwymiotował na podłogę, a Bennett rozpłakał się. Marcus nie chciał
być świadkiem całej sceny i po cichu wymknął się z domu.
W końcu tato przestał.
Keith, w objęciach Cory, szlochał niczym dwuletni berbeć. Ojciec stał, górując
nad nimi, jak ogłuszony.
80
Wyszłam tylnymi drzwiami za Marcusem, potykając się w progu i omal nie
spadłam ze schodków. Nie zdawałam sobie sprawy, co robię. Marcusa nie było
w pobliżu. Usiadłam na stopniach. Był ciepły zmierzch. Pozwoliłam sobie wresz-
cie na odreagowanie bezsilnego współodczuwania, zaczęłam trząść się i wymio-
tować. Pózniej musiałam zemdleć.
Gdy jakiś czas potem doszłam do siebie, zobaczyłam pochylonego Marcusa:
potrząsał mną, szepcząc moje imię.
Po chwili podniosłam się i ruszyłam do swego pokoju, Marcus zaś uczepiony
mojej ręki próbował mnie podtrzymywać.
Pozwól mi tu zostać poprosił szeptem, gdy już siedziałam na łóżku,
otumaniona bólem, który bynajmniej nie zelżał. Mogę spać na podłodze, na-
prawdę.
Dobrze zgodziłam się.
W tej chwili nie obchodziło mnie ani trochę, gdzie będzie spał Marcus. Nie
zdejmując nawet butów, opadłam na łóżko, kuląc się w pozycji płodowej na stercie
pościeli. Nie wiem, czy tak zasnęłam, czy znowu zemdlałam.
SOBOTA, 25 PAyDZIERNIKA 2025
Keith znów opuścił sąsiedztwo. Wczoraj po południu. Dopiero dziś wieczo-
rem Cory wydała go, że tym razem wziął nie tylko jej klucz, ale i broń. Zabrał jej
smith & wessona.
Tato już nie zgodził się wyjść go szukać. Zeszłą noc przespał u siebie w gabi-
necie. Dziś też tam został.
Nigdy nie lubiłam zbytnio Keitha, ale teraz znienawidziłam go za to, co robi
całej rodzinie za to, co robi ojcu. Nie cierpię go. Do jasnej cholery, nienawidzę
drania.
PONIEDZIAAEK, 3 LISTOPADA 2025
Keith wrócił dziś wieczorem, kiedy tato był akurat w odwiedzinach u Tal-
cottów. Zapewne szwendał się w pobliżu, obserwując dom i czekając, aż ojciec
wyjdzie. Przyszedł zobaczyć się z Cory. Przyniósł jej mnóstwo pieniędzy, zrolo-
wanych w gruby zwitek.
Wpatrywała się w niego, zdumiona, aż w końcu je wzięła.
To strasznie dużo, Keith wyszeptała. Skąd je masz?
Zdobyłem dla ciebie oznajmił. Cała suma tylko dla ciebie, dla niego
nic.
81
Objął jej dłoń i zacisnął na banknotach, a ona pozwoliła mu na to, chociaż
z pewnością zdawała sobie sprawę, że musiały pochodzić z kradzieży, narkotyków
albo czegoś jeszcze gorszego.
Keith wręczył Bennettowi i Gregory emu po wielkiej i drogiej tabliczce
czekolady mlecznej z ziemnymi orzeszkami. Mnie i Marcusa obdarował tylko
uśmieszkiem, który miał znaczyć: Pieprzę was . Następnie, zanim tato wrócił,
zmył się na nowo. Cory nie od razu pojęła, co się święci; gdy wreszcie dotarło do
niej, że Keith znów odchodzi, uczepiła się go, wrzeszcząc:
Nie! Tam cię zabiją! Co w ciebie wstąpiło? Masz zostać w domu!
Nie pozwolę, żeby jeszcze raz mnie tknął, mamo odparł. Obejdę się
bez jego bicia i pouczania, co mam robić. Jeszcze trochę i będę zarabiał więcej
forsy w jeden dzień niż on w tydzień, a może i w miesiąc.
Zabiją cię!
Dam sobie radę. Wiem, co robię.
Ucałował ją, a potem, z zadziwiającą łatwością, wyswobodził się z jej uścisku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]