[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chociaż jej się nie podobał. Miał zbyt mały magazynek. Poza tym nie lubiła broni, która
zależnie od wyboru strzelała seriami lub pojedynczo. Znacznie lepsze pojęcie miała o broni
niż o dzieciach.
Obejrzała się. Noworodki owinięto w ręczniki zabrane z miejsca tortur. Tam się
urodziły. Były malutkie i takie kruche.
Widziała, jak John przyjmuje poród. Ból w oczach Heleny Sturm, a po chwili radość.
Zazdrościła innym kobietom ich siły i bezbronności.
Szła dalej. Nad jej głową przebiegały rury, z których unosiła się para. Mimo to
powietrze było zimne.
Z tyłu dobiegł ją głos Manna:
- Panno Tiemierowna, proszę skręcić w prawo.
Weszła w prawą odnogę tunelu. Z nagich żarówek umieszczonych między rurami
wydobywało się przyćmione światło.
Zanim dotarli do tuneli, tropili ich żołnierze. Wolfgang Mann doprowadził ich do
końca drugiej piwnicy. Natalia wraz z Johnem dzwigała nosze. Wydawało się, że znalezli się
w ślepym zaułku. Przed nimi wyrosła betonowa ściana. Mann wsunął bagnet w szparę między
cementowymi blokami. Płaszczyzna przesunęła się, odsłaniając wejście do tunelu. Weszli.
Mann z pomocą Johna i Natalii dosunął fragment ściany na miejsce.
W tej części tunelu latarki okazały się niezbędne. Mann wyjaśnił, że wszystkie
rządowe budowy nadzorowane są przez wojsko. Swego czasu sam kazał wybudować to
sekretne przejście.
Od jakiegoś czasu droga wiodła pod górę. Chłopcy byli już zmęczeni. Trudy więzienia
i ucieczki dawały znać o sobie. Przeszli jeszcze jedno tajemne przejście. W następnym tunelu
zbiegały się instalacje wodne, elektryczne i komunikacyjne. Mann ostrzegł, że tu można
napotkać żołnierzy.
Pończochy Natalii były w strzępach. Po raz pierwszy od wielu lat cieszyła się, że nie
ma już zwierząt. Normalnie w kanałach roiło się od szczurów. Tu panowały niepodzielnie cie-
mności i wilgoć.
Znowu zatrzymała ich ściana.
- To ostatnie tajne przejście! - zawołał Wolfgang Mann. Słyszała, jak John uspokaja
Helenę Sturm. Jego niemiecki
był doskonały. Wsłuchiwała się w równomierny stukot butów Rourke'a. Obok niego
szedł Mann z bagnetem, który jeszcze niedawno przyklejony był plastrem do jego nogi.
Zapalił latarkę, oświetlając złącza cementowych bloków.
- Tak, to chyba tutaj - mruknął pod nosem.
Włożył w ścianę ostrze bagnetu. Bloki drgnęły. Płyta wyglądała jak wycięty kawałek
szachownicy. Razem z Johnem naparli na nią. Usunęła się stosunkowo łatwo.
- Idziemy - wyszeptał Rourke.
Podbiegł do noszy. Mann poszedł w jego ślady.
Natalia przestąpiła próg. Znajdowała się w jaskini. U jej wylotu, w odległości około
stu stóp, widziała szare światło. Przecięła przestrzeń lufą karabinu. Nic się nie poruszyło.
- Możecie przechodzić - szepnęła za siebie.
John znajdował się u wezgłowia noszy pani Sturm. Przed podróżą zaaplikował jej dwa
zastrzyki: B-complex i łagodny środek uspokajający. Drugi koniec noszy trzymał Wolfgang
Mann. Jego przystojna twarz stanowiła dziwny kontrast z poplamionym i znoszonym
ubraniem. Postawili nosze. Pani Mann i Hugo przeszli z noworodkami. Na szczęście
zachowywały się cicho. Rourke, Natalia i Mann zasunęli właz.
Nie wiadomo dlaczego Natalia pomyślała o Annie, że wyrosła na wspaniałą kobietę.
- U wyjścia z jaskini jest ścieżka. Za nią drzewa. Między nimi znajduje się grota, w
której będziemy bezpieczni - rozległ się głos Manna.
Natalia przytaknęła. Oczy przywykły do szarego światła. Chyba zachodzi słońce -
pomyślała.
Annie.
Nagle przypomniała sobie swą młodość. Pierwsze zadanie otrzymała w Ameryce
Południowej. Razem z Władymirem. Współpracowali z ludzmi, którzy sympatyzując z
komunizmem, jednocześnie handlowali kokainą. Miała wątpliwości, czy to etyczne.
Wladymir uznał to za konieczność. Zdarzyło jej się wtedy popełnić błąd. Znalazła się wśród
nich sama, zdana na ich łaskę. Trafił się między nimi jeden, który wcale nie ukrywał, że ma
na nią ochotę. Wybrał moment, kiedy nie było w pobliżu nikogo i usiłował ją zgwałcić.
Niewykluczone, że groziło jej także morderstwo. Gdyby jej towarzysze znalezli zwłoki,
napastnik obarczyłby zbrodnią tamtejszą policję.
Pamiętała jego oddech na swojej twarzy. Obiecał, że jeśli będzie uległa, nie
przysporzy jej zbędnych cierpień. Opierała się...
Znalazła jedyne logiczne wyjście. Zgodne z zasadami, z jakimi zapoznano ją na
szkoleniu. Pozwoliła, by jego podniecenie osiągnęło szczyt Pozornie uległa, wbiła mu nóż w
plecy, zanim zdążył w nią wejść.
Prawie naga, w poszarpanym ubraniu, zastrzeliła z karabinu maszynowego jego trzech
kumpli i uciekła skradzioną ciężarówką.
Dlaczego przypomniało jej się to po tylu latach, właśnie teraz?
Znowu Annie.
Dotarł do niej głos Johna, niewiele głośniejszy od szeptu:
- Wolf, gdy już dotrzemy do tej jaskini, ty, ja i Natalia pójdziemy uwolnić Berna.
Teraz albo nigdy.
Miał rację. Naziści nie spodziewali się powtórnego ataku. Myśli Natalii uparcie
powracały do Annie Rourke. Nagle zrobiło jej się zimno.
ROZDZIAA XXXIV
Więzienie zajmowało połowę neogotyckiej budowli w samym sercu Complexu. Już z
daleka można było zobaczyć jej dwie blizniacze wieżyczki. Wzniesiono ten budynek przed
pięcioma wiekami. Był to pierwszy rządowy gmach.
John Rourke, siedząc obok Manna, ładował magazynki. Wyszli przed jaskinię ukrytą
na skraju dżungli. Obaj mieli na sobie ciemnoszare mundury BDU SS. Mann dopilnował, by
dostarczono je na czas wraz z innymi zapasami. Tak, Wolf jest nadzwyczaj zapobiegliwy -
pomyślał John. Oceniali właśnie swoje obecne położenie, czekając na Natalię, która się
przebierała. Mann szkicował na piasku plan sytuacyjny więzienia.
- Tak więc, jedyne wejście prowadzi przez główny trakt. Bramy w murach
usytuowane są naprzeciwko siebie, od frontu i od tyłu - upewniał się John.
- Zgadza się, a my musimy wejść frontową, ponieważ brama po drugiej stronie nie jest
używana. Do budynku musimy się przedostać lewą stroną traktu. Nie wolno dać się zwieść
niewinnemu wyglądowi wieżyczek. Liczą sobie pięćset lat, to prawda, ale ich wnętrze jest
całkowicie nowoczesne. Zciany mają cylindryczne. Na czternastym piętrze znajdują się cele
więzniów politycznych. Prawdopodobnie Bern jest tam teraz jedynym lokatorem, chyba że
dokonano nowych aresztowań, o których nie wiem. Podoba mi się twój plan ucieczki.
- To jedyny sposób - przytaknął John. - Mam nadzieję, że ten samochód skradziono
niedawno.
- Tak. Strażnicy w bramie nie będą mieli pojęcia, że jest skradziony.
- Ale rozpoznają ciebie i zorientują się, że ja i Natalia nie należymy do SS.
- Wtedy brama będzie już otwarta - rzekł z uśmiechem Mann. - No, i w końcu mamy
broń. Pamiętaj: to, czy ja przeżyję, nie ma absolutnie znaczenia. Ważne jest, żebyście z major
Tiemierowną dotarli do Berna, uwolnili go i doprowadzili do Centrum Aączności po drugiej
stronie. Na parterze są wartownicy. Strome schody prowadzą na wyższy poziom, gdzie
znajduje się studio radiowe i telewizyjne oraz urządzenia nagłaśniające. Czy major
Tiemierowną poradzi sobie ze sprzętem, jeżeli zajdzie taka konieczność?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]