[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie wątpię odparł Harvath z goryczą. Zawsze lubiłem Vaile a, ale on wyraznie nigdy nie
miał o mnie podobnego zdania. Cholernie dobry z niego pokerzysta. Dałem się nabrać.
- Tak dla porządku powiedział Morrell Vaile gra w karty jak ostatnia dupa. Ale żebyś
wiedział, to naprawdę porządny facet. Jest prawdopodobnie jednym z najlepszych dyrektorów w
dziejach Agencji. Patriota, stawia dobro kraju na pierwszym miejscu.
- O czym ty mówisz?
Morrell szerokim gestem wskazał na pokój.
- To dzięki niemu przywieziono cię tu, a nie do jakiegoś federalnego aresztu. I dzięki niemu to
ja dowodzę zespołem.
- Nie kapuję.
- Vaile bardzo cię szanuje. Chociaż nie uważa, że otwarty sprzeciw wobec prezydenta jest
mądrym posunięciem karierowym, rozumie, dlaczego tak postąpiłeś. Ale rozumie też posunięcia
prezydenta. Krótko mówiąc, Vaile wie, że nie jesteś zdrajcą.
- W takim razie, co ja tu robię? Dlaczego w ogóle o tym rozmawiamy?
Mimo, że wszystkie urządzenia monitorujące powinny być wyłączone, Morrell pochylił się do
Harvatha i powiedział prawie szeptem:
- Vaile czuje się po części odpowiedzialny za to, co się stało& Za Tracy, twoją matkę,
reprezentację narciarską, za wszystko. Dlatego chce, żebyś wiedział, w czym rzecz.
65
Czas uciekał, więc Morrell mówił szybko.
- Jedna z naczelnych zasad polityki rządu Stanów Zjednoczonych mówi, że nie wolno
negocjować z terrorystami. Wszyscy znamy to pierwsze i najważniejsze narodowe przykazanie w
wojnie przeciw terroryzmowi: Nie będziesz negocjował z terrorystami .
Scot doskonale o tym wiedział.
- Ale ktoś je złamał. Przypomniał sobie o pięciu więzniach wypuszczonych z Guantanamo.
Morrell pokiwał głową.
- Każda reguła ma swój wyjątek.
- Czy prezydent był bezpośrednio zaangażowany w uwolnienie więzniów?
Morrell zerknął na drzwi, a potem znów spojrzał na Scota.
- Tak.
Harvath podejrzewał, że prezydent był w to zamieszany, lecz teraz uzyskał potwierdzenie.
- To, co ci powiem uprzedził Morrell nie może wyjść poza ten pokój. Mimo twojego
obecnego statusu zbiega wciąż obowiązuje cię przysięga wierności i zobowiązanie do zachowania
tajemnicy państwowej, które podpisałeś przed podjęciem służby najpierw w Białym Domu, a potem w
Departamencie Bezpieczeństwa Narodowego. Czy to jasne?
- Jak słońce.
Morrell wziął głęboki oddech.
- Istnieje tylko jeden wyjątek, gdy Stany Zjednoczone są gotowe złamać swoją zasadę i
negocjować z terrorystami.
Harvath nigdy z czymś takim się nie spotkał. Nawet nie wyobrażał sobie sytuacji, która
skłaniałaby do odstępstwa od tej zasady.
Jako agent operacyjny zaangażowany w wojnę z terroryzmem widział w życiu mnóstwo
strasznych rzeczy. Jakaś część jego psychiki wzbraniała się wręcz przed przyjęciem do wiadomości
istnienia tego wyjątku, ale jednocześnie musiał się dowiedzieć, dlaczego prezydent nie pozwala mu
stanąć w obronie ludzi, na których tak bardzo mu zależy. Musiał się dowiedzieć, dlaczego jakiś
zwyrodniały terrorysta mógł bezkarnie krzywdzić niewinnych obywateli Stanów Zjednoczonych.
- Dopuszcza się wyjątek wtedy wyjaśnił Morrell gdy terrorysta albo organizacja
terrorystyczna wezmie na cel dzieci.
- Chcesz powiedzieć, że prześladowca moich bliskich zaatakował także dzieci?
- Nie. Ci zwolnieni przebywali w Guantanamo, kiedy doszło do ataku. Ugrupowanie, które
wynegocjowało ich wypuszczenie, użyło porwanych dzieci jako karty przetargowej. Wiem, przez co
przeszedłeś, ale jeśli to jakaś pociecha, prezydent nie miał po prostu żadnego wyboru.
Harvath nie potrafił wybaczyć Rutledge owi tak szybko. Musiał dowiedzieć się więcej i dał
znak, by Morrell mówił dalej.
- Na dwa dni przed wypuszczeniem tej piątki, w Charlestonie w Karolinie Południowej
zaginął szkolny autobus wiozący dzieci, wśród których były nawet pięciolatki. Terroryści zagrozili, że
zaczną zabijać dzieci po jednym co pół godziny, póki Stany Zjednoczone nie spełnią ich żądań.
Natychmiast utajniono sprawę, żeby nic nie wydostało się do mediów, a władze federalne robiły
wszystko, by znalezć autobus. Przeprogramowano satelity, zmobilizowano Oddział Odbijania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]