[ Pobierz całość w formacie PDF ]

winy.
Któregoś dnia opalała się wyciągnięta na leżaku, kiedy przysiadł
się do niej Mike.
- Wszyscy tu szalejemy za tobą, a ty nic - zaczął. - Co się z tobą
dzieje? Jesteś chora czy co? - Przyglądał jej się wyczekująco.
- Czy to oficjalne przesłuchanie? - zapytała ze śmiechem.
71
R S
- Coś w tym rodzaju. Nikt nic tu nie rozumie, wszyscy są
skołowani, więc przyrzekłem, że cię wypytam. Niekoniecznie trzeba
być zakochanym, aby wykrzesać z siebie iskrę wesołości, ale ty
zachowujesz się tak, jakbyś nie widziała różnicy między rejsem
wycieczkowym, gdzie najważniejszą sprawą jest przyjemne spędzenie
czasu, a pierwszym lepszym klasztorem.
- O, widzę różnicę. W klasztorach nie ma basenów, nie gra się w
badmintona ani...
- Już dobrze, dobrze - machnął ręką Mike. - Zapominasz o
najważniejszym. Ludzie, którzy zdecydowali się na taki rejs, nie
zachowują się jak mnisi czy zakonnice. Chcą się zabawić, a więc i
poflirtować. Cóż w tym złego? Nie zauważyłaś, jak dobierają się
pary? Powinnaś znalezć sobie przyjaciela, przynajmniej na czas rejsu,
a wszyscy się z tym pogodzą. Ale ty jesteś przyjaznie usposobiona do
wszystkich, nie wyróżniasz nikogo - dodał z dezaprobatą.
Wzruszyła ramionami wydymając niechętnie wargi.
- A muszę?
- Niby nie, ale to jest nie w porządku. To nie tylko moje zdanie,
zapewniam cię. Wiesz, co myślę?
- Co? - Janine aż usiadła przypatrując mu się uważnie
pociemniałymi ze złości oczami. Ta rozmowa na dobre zaczęła ją
denerwować.
- %7łe się w kimś nieszczęśliwie kochasz.
- Skąd ci to przyszło do głowy? Mike nie odrywał wzroku od jej
twarzy.
72
R S
- Nie złość się - rzekł pojednawczo. - Jestem twoim
przyjacielem, nie zapominaj o tym. Nie chcę dotykać twych ran. Po
prostu zależy mi na tobie, więc pomyślałem, że...
- To wiedz, że zle myślałeś - ofuknęła go. - Och, przepraszam,
Mike - wycofała się natychmiast. - Nie wiem, co mi się stało.
Moglibyśmy zmienić temat?
- Pewnie, to zrozumiałe, że nie chcesz o tym mówić - westchnął
zrezygnowany.
Ale Janine dobrze wiedziała, że nikt tak naprawdę nie
zrozumiałby dręczącego ją zamętu uczuciowego. Zresztą nie była
przekonana, czy sama go rozumie...
 Isabella" zawinęła do portu w Maladze, na południowym
wybrzeżu Hiszpanii. Miała tam zostać dwa dni, więc Janine zeszła na
ląd z Ann i jeszcze paroma innymi osobami. Zwiedzili miasto,
spędzili wiele wspaniałych godzin na plaży, popróbowali mocno
przyprawionych potraw i przetańczyli całą noc. Kiedy wreszcie
wyszli, Mike zaproponował:
- Chodzmy na plażę. Stamtąd obejrzymy wschód słońca.
Propozycja spotkała się z gorącym uznaniem. Nie było to
daleko. Trzymając się za ręce ruszyli cichymi jeszcze uliczkami w
kierunku morza.
Pierwsze promienie rozświetliły już horyzont, a w chwilę potem
morze, plażę i miasto spowiła różowa poświata budzącego się dnia.
Będzie równie słoneczny jak wczorajszy, pomyślała Janine, ale
dlaczego jest mi tak smutno? Nie znalazła na to pytanie odpowiedzi...
73
R S
Przedpołudnie spędzili robiąc zakupy i po więcej niż dwudziestu
czterech godzinach spędzonych na lądzie wrócili pełni wrażeń na
pokład  Isabelli".
Statek wziął teraz kurs na Baleary. W ciągu dnia powierzchnia
morza przypominała płynne srebro, nocą gwiazdy niby drogie
klejnoty zdobiły czarne jak atrament niebo, świecąc intensywniej z
dala od świateł wielkich miast.
Gdy przybili do portu na Ibizie, Janine spędziła czas podobnie
jak w Maladze: plaża, zakupy, wieczorem dyskoteka.
Na Majorce pani Pemberton uparła się, aby Janine jej
towarzyszyła.
- Oczywiście przyjemnie jest spędzić czas w dyskotece, moje
dziecko, i powinnaś to robić, ilekroć nadarzy się okazja. Tym razem
jednak obstaję przy tym, abyś poznała miłych ludzi. Z pewnością nie
będziesz żałowała.
- Zna ich pani tak dobrze, że może mnie przyprowadzić bez
uprzedzenia? - zdziwiła się Janine.
- Poznałam pana Vasqueza podczas naszego miodowego
miesiąca. Byliśmy wtedy po raz pierwszy w Madrycie, a on tam
przybył w interesach. Mój mąż dał wtedy laską po palcach
złodziejowi, który dobierał się do jego teczki. Pan Vasquez z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl