[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wybór, z którego korzyść ciągnąłby tylko historyk. Przyjmując długie trwanie
historyk godzi się na zasadniczą zmianę stylu, postawy, sposobu myślenia i na
nowe pojmowanie rzeczywistości społecznej. Godzi się na badanie czasu w
trybie zwolnionym, niemal na granicy ruchu. W tej właśnie, a nie innej
płaszczyznie badań  do czego jeszcze powrócę  wolno historykowi wyzwolić
się z więzów twardego czasu historii, opuścić go, potem znowu do niego
powrócić, ale już z innym spojrzeniem, z innymi niepokojami, z innymi
pytaniami. W każdym razie historię jako całość można na nowo przemyśleć
właśnie w stosunku do tych pokładów historii powolnej. Gdy te pokłady przyjmie
się za fundament, wówczas wszystkie piętra, tysiące pięter, tysiące wybuchów
czasu historii dają się zrozumieć poprzez tę głębie, poprzez tę na poły
nieruchomość; wokół niej wszystko grawituje. (...)
III Problemy komunikacji i matematyka społeczna
(...) Przyjmijmy, że na pewnym poziomie istnieje warstwa nieświadomej
rzeczywistości społecznej. Przyjmijmy ponadto  przynajmniej prowizorycznie 
że owa nieświadoma rzeczywistość jest naukowo bogatsza niż błyszcząca
powierzchnia, do której przywykły nasze oczy: naukowo bogatsza, to znaczy
prostsza, łatwiejsza w badaniu  jeżeli nawet samo jej odkrycie jest trudne.
11
Między jasną powierzchnią i ciemnymi głębiami  między gwarem a ciszą 
start badacza jest trudny i niepewny. Zauważmy jednak, że historia
 nieświadoma , dziedzina tylko na poły przynależna do czasu koniunkturalnego,
a nade wszystko do czasu strukturalnego, jest bardzo często łatwiej
postrzegana, niż zwykło się to twierdzić. Każdy z nas odczuwa wszak poza
swym własnym życiem ciężar historii zbiorowej, której potęgę i rytm, co prawda,
poznaje lepiej niż prawa i kierunek. A świadomość ta wcale nie jest świeżej daty
(wspomnieć tu można o historii gospodarczej), chociaż istotnie staje się ona w
chwili obecnej coraz żywsza. Przewrót  gdyż był to przewrót umysłowy 
polegał na frontalnym ataku na ten obszar zaciemniony, na przyznaniu mu
coraz szerszego miejsca obok  czy nawet kosztem  warstwy wydarzeniowej.
Na tej drodze, na której historia nie jest sama (przeciwnie, w dziedzinie
tej idzie tylko śladami nowych nauk społecznych i adaptuje na swój użytek ich
koncepcje badawcze), wykształciły się nowe narzędzia poznania i badania:
mniej czy bardziej udoskonalone, niekiedy jeszcze rzemieślnicze  m o d e l e.
Są one hipotezami, systemami wyjaśniającymi, solidnie powiązanymi na wzór
równania lub funkcji: coś równa się lub określa coś innego. Określony element
rzeczywistości nie pojawia się bez innego, a między nimi istnieją ścisłe i trwałe
stosunki. (...)
Dla większej jasności zatrzymajmy się na przykładzie modeli
historycznych, to znaczy skonstruowanych przez historyków, modeli dość
prymitywnych, z gruba ciosanych, rzadko odpowiadających prawdziwym
rygorom naukowym i nigdy nie troszczących się o otwarcie perspektyw ku
rewolucyjnemu językowi matematycznemu  a jednak swego rodzaju modeli.
Wspominaliśmy już poprzednio o kapitalizmie handlowym XIV-XVIII
wieku: jest to jeden z modeli, jaki można wydobyć z dzieła Marksa. Odnosi się
on w pełni tylko do pewnej określonej rodziny społeczeństw, w określonym
czasie, chociaż pozostawia jednak otwarte drzwi ku wszelkim ekstrapolacjom.
(...)
Ale możliwości trwania wszystkich tych modeli są krótkie, zwłaszcza w
porównaniu z modelem przedstawionym przez młodego historyka-socjologa
amerykańskiego, Sigmunda Diamona. Zastanowił go podwójny język używany
przez klasę panującą wielkich finansistów amerykańskich, współczesnych
Pierpontowi Morganowi: język na użytek wewnętrzny tej klasy i język
12
zewnętrzny (ten ostatni ma w istocie rzeczy charakter kierowanego do opinii
publicznej dyskursu, w którym przedstawia się sukces finansisty jako typowy
triumf self-made-mana i jako warunek pomyślności narodu). W istnieniu tego
podwójnego języka dostrzega typową reakcję każdej klasy panującej, która
czuje, że jej prestiż został naruszony, a przywileje są zagrożone; aby się
zamaskować, musi zatem dążyć do utożsamienia swego losu z losem Państwa
lub Narodu, do uznania jej własnych interesów za interes publiczny. (...) [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl