[ Pobierz całość w formacie PDF ]
weekendy? I to wszystko?! To by było NIE DO ZNIESIENIA!!!!!!!! Najprzyjemniejszy
moment dnia to zobaczyć go rano, kiedy czeka przed swoim domem, żebyśmy podjechali po
niego limuzyną i zabrali go do szkoły. Wiem, że zostanę tego na zawsze pozbawiona, kiedy
zacznie chodzić na uniwerek. Ale myślałam, że chociaż nacieszę się przynajmniej do końca
roku szkolnego.
O mój Boże, to się wszystko na mnie tak paskudnie mści. No bo ja nigdy tak
naprawdę nie LUBIAAM Liceum imienia Alberta Einsteina, ale biorąc pod uwagę
alternatywę... No wiecie, naukę w domu, albo, co gorsza, jakąś szkołę w Genowii... Mój
Boże, w porównaniu z LiAE to jak Shangri - La.
Cokolwiek to jest Shangri - La.
Jak oni śmią odbierać mi to? To znaczy szkołę. JAK ONI ZMI????????????
Och, ktoś dzwoni do drzwi. Proszę, niech to będzie Michael z resztą mojej pracy
domowej. Nie dlatego, że tak desperacko chcę odrobić resztę pracy domowej, ale dlatego, że
jeśli kiedykolwiek potrzebowałam poczuć zapach szyi Michaela, to właśnie teraz...
PROSZ PROSZ PROSZ PROSZ PROSZ PROSZ PROSZ PROSZ
Czwartek, 8 maja, potem,
poddasze
No cóż, to nie był Michael. Ale całkiem blisko. Też Moscovitz.
Tylko nie ten, co trzeba.
Naprawdę uważam, że Lilly ma spory tupet, skoro tu przyszła po tym, na co mnie
naraziła. Asperger nie Asperger, przez ostatnie kilka dni z jej powodu przechodziłam istne
piekło, a teraz staje w moich drzwiach z płaczem i błaga, żeby jej wybaczyć?
Ale co miałam zrobić? Nie mogłam tak po prostu zatrzasnąć jej drzwi przed nosem.
To znaczy, oczywiście, mogłam, ale jak na księżniczkę to by było strasznie niewłaściwe
zachowanie.
Tak więc zaprosiłam ją do środka - ale chłodno. BARDZO chłodno. I kto jest TERAZ
słabeuszem, chciałabym wiedzieć?
Weszłyśmy do mojego pokoju. Zatrzasnęłam drzwi (wolno mi zamykać drzwi do
mojego pokoju, o ile zamykam się w nim z każdym poza Michaelem).
A Lilly ryknęła płaczem.
I wcale nie dlatego, że zabierała się do szczerych przeprosin, które mi się należały. W
końcu paskudnie mnie potraktowała, szargając moje dobre imię na falach eteru. Więc chyba
mogłam oczekiwać, że zjawi się tu znękana wyrzutami sumienia i okaże skruchę.
Ale nie. Nic podobnego. Lilly ryczała, bo dowiedziała się o Borysie i Tinie.
Tak, właśnie. Lilly płacze, bo chce, żeby do niej wrócił chłopak.
Poważnie! I to po tym, jak go potraktowała!
Siedzę tu tylko w zdumionym milczeniu i patrzę na Lilly, która szaleje. Chodzi w tę i
z powrotem po moim pokoju w tym swoim maoistowskim mundurku, potrząsając lśniącymi
lokami, a oczy za oprawkami okularów (pewnie rewolucjoniści, którzy walczą o prawa
człowieka, nie mogą nosić szkieł kontaktowych) lśnią jej od gorzkich łez.
- Jak on mógł? - jęczy bez przerwy. - Odwracam się na pięć minut, na pięć minut!, a
on ugania się za inną dziewczyną? Co on sobie wyobraża?
Nie mogę się powstrzymać i wypominam jej, że może Borys wyobrażał sobie ją, Lilly,
swoją dziewczynę, kiedy jakiś inny chłopak wpycha jej język do gardła. Ni mniej, ni więcej
tylko w MOJEJ SZAFIE ZCIENNEJ w przedpokoju.
- Borys i ja nigdy sobie nie obiecywaliśmy, że nie będziemy się spotykać z innymi
ludzmi - upiera się ona. - Mówiłam mu, że jestem jak wolny ptak... Nie można mnie uwiązać.
- No cóż - wzruszam ramionami. - Może on jest takim bardziej wiążącym się
gatunkiem.
- Jak Tina, o to ci chodzi? - Lilii trze oczy. - W głowie mi się nie mieści! Jak mogła mi
zrobić coś takiego! Powiedz, czy ona sobie nie zdaje sprawy, że nigdy nie uszczęśliwi
Borysa? Przecież on jest, mimo wszystko, geniuszem. Potrzeba geniusza, żeby wiedzieć, jak
sobie radzić z drugim geniuszem.
Przypominam Lilly, że JA nie jestem żadnym geniuszem, a zdaje się, że całkiem
niezle sobie radzę z jej bratem, który ma IQ 179.
Przemilczałam to, że nadal odmawia pójścia na bal maturalny oraz to, że jeszcze nie
dotarliśmy do drugiej bazy.
- Och, przestań - prycha Lilly. - Michael ma na twoim punkcie fioła. Poza tym
przynajmniej chodzisz na rozwój zainteresowań. Możesz codziennie obserwować, jak działa
geniusz ludzki. A co Tina o tym wie? Kurczę, przecież ona chyba nigdy nie widziała
Pięknego umysłu! Na pewno dlatego, że Russel za rzadko zdejmuje w nim koszulę.
- Hej! - zaprotestowałam ostro. Ja też mam podobne odczucia, jeśli chodzi o Piękny
umysł, i uważam, że to sensowna krytyka. - Tina jest moją przyjaciółką. Ostatnio znacznie
lepszą przyjaciółką niż TY.
Lilly miała dość przyzwoitości, żeby zrobić skruszoną minę.
- Przepraszam cię za to wszystko, Mia - mówi. - Przysięgam, nie mam pojęcia, co się
ze mną stało. Po prostu zobaczyłam Jangbu i... No cóż, chyba padłam ofiarą żądzy.
Muszę przyznać, że bardzo się zdziwiłam, słysząc te słowa. Bo chociaż Jangbu,
oczywiście, jest szalenie seksowny, nigdy nie zdawałam sobie sprawy z tego, że atrakcyjność
[ Pobierz całość w formacie PDF ]