[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jeśli wysoki sąd udzieli mi głosu.
Alessandra mówiła cicho i stanowczo, z lekkim wenec-
kim akcentem. Na twarzy Caldaroli pojawił się wyraz za-
kłopotania i wydawało mi się, że jego zwykle żółtawe po-
liczki lekko się zaczerwieniły. Robił coś nieprzyzwoitego,
trzymając stronę adwokata. Istotnie tak było.
- Proszę, pani prokurator.
- Nie mam uwag co do przedstawionej przez stronę li-
sty świadków. Wydaje mi się, że jest ich zbyt wielu, ale nie
o tym zamierzam mówić. Przynajmniej nie teraz. Chcę
natomiast powiedzieć coś o wniosku o przesłuchanie profe-
sora Genchiego, wskazanego przez obronę jako biegły spe-
cjalista psychiatra. Chcę zadać parę pytań. Pierwsze doty-
czy konkretnie procesu, w którym dziś uczestniczymy.
Drugie ma charakter bardziej ogólny i dotyczy wydawania
zgody na tego rodzaju wnioski. Czy profesor Genchi badał
panią Martinę Fumai? Czy profesor w ogóle widział panią
Martinę Fumai? Obrona nam tego nie wyjaśniła, oznajmiła
natomiast z wielką i obrazliwą pewnością siebie, że pani
Martina Fumai jest niezrównoważona. Jeśli, jak przypusz-
czam, profesor Genchi nie badał nigdy osoby pokrzywdzonej
107
w tym procesie, zastanawiam się, na czym oprze swoją
opinię. Ponieważ obrona, lekceważąc obowiązek ujawnie-
nia, nie powiedziała nam tego. Powyższy zarzut pozwoli mi
przejść do drugiej kwestii. Czy można wnioskować o wyda-
nie opinii psychiatrycznej na temat świadka - a nawet
oskarżonego - kiedy z akt nie wynika nic, co uzasadniałoby
taką konieczność? Na to pytanie o charakterze ogólnym
trzeba odpowiedzieć, zanim sąd przyjmie wniosek obrony.
Ponieważ, wysoki sądzie, przyjęcie podobnego wniosku,
nieopartego na żadnej podstawie, równa się stworzeniu
niebezpiecznego precedensu. Za każdym razem, kiedy
świadek nam się nie spodoba, z najrozmaitszych powodów,
mniej lub bardziej uzasadnionych, będziemy mogli wnosić
o powołanie psychiatry, który opowie nam o prywatnych,
ściśle osobistych problemach owego świadka. A kto nie ma
problemów osobistych, psychicznych kryzysów albo uza-
leżnień? Na przykład od alkoholu. I te problemy są tylko
jego sprawą, i słusznie chciałby, aby takimi pozostały.
Położyła nacisk na ostatnie słowa, odwracając się w
stronę Dellisantiego. Pośród wielu plotek krążących na
jego temat była i ta o skłonności do mocnych alkoholi.
Wypijanych również w niekonwencjonalnych porach, na
przykład wcześnie rano w barach w pobliżu jego kancelarii.
Dellisanti ani drgnął. Na jego twarzy malowała się wście-
kłość, szczęki miał zaciśnięte. Atmosfera robiła się ciężka.
- A zatem, wysoki sądzie, sprzeciwiam się kategorycz-
nie przesłuchaniu biegłego wskazanego przez obronę.
Przynajmniej dopóty, dopóki nie zostanie nam wyjaśnione,
czego miałaby dotyczyć jego opinia i jaki ma to związek z
przedmiotem procesu.
Dołączyłem się do sprzeciwu prokurator. Dellisanti
znowu poprosił o głos. Nie mówił już tak swobodnie jak na
początku.
108
- Naprawdę nie rozumiem, wysoki sądzie, czego oba-
wiają się prokurator i oskarżyciel prywatny. A może rozu-
miem, chcę jednak uniknąć konfliktu. W każdym razie
możliwości są dwie. Albo panna Martina Fumai nie ma
problemów natury psychicznej, a więc nie ma żadnego
powodu do niepokoju w związku z przesłuchaniem takiego
specjalisty, jakim jest profesor Genchi. Albo panna Fumai
ma problemy natury psychicznej. Ale wówczas problemy te
- tak je nazywam w uproszczeniu - muszą wyjść na jaw, aby
można było ocenić, jak wpływają one na jej zeznania, a
szerzej, na ocenę wiarygodności jej zeznań. W każdym
razie, wysoki sądzie, aby uniknąć przedłużania się sporu i
zgłaszania sprzeciwów czysto formalnych, mogę już teraz
dostarczyć kserokopię dokumentacji psychiatrycznej doty-
czącej domniemanej pokrzywdzonej.
Dellisanti wziął do ręki cienką niebieską teczkę i wyko-
nał gest, jakby chciał podać ją sędziemu. Jeden z jego wy-
tresowanych pomocników zerwał się, chwycił teczkę i poło-
żył ją przed sędzią.
W tym momencie wstałem i poprosiłem o głos. Tylko
krótko, proszę , upomniał mnie Caldarola. Zaczął się już
niecierpliwić.
- Tylko dwa słowa, wysoki sądzie - usłyszałem własny
głos. Byłem zdenerwowany. - Przede wszystkim chętnie
byśmy się dowiedzieli, w jaki sposób obrona weszła w po-
siadanie tych kserokopii. Prawdę mówiąc, chcielibyśmy je
najpierw przejrzeć, skoro mecenas Dellisanti nie był tak
uprzejmy i nie przekazał ich pani prokurator ani oskarży-
cielowi prywatnemu. Jak wymagają nie tylko zasady, któ-
rych należy przestrzegać w trakcie procesu, ale przede
wszystkim zasady dobrego wychowania.
Dellisanti dopiero co usiadł na krześle, na którym ledwo
mieścił się jego ogromny tyłek. Natychmiast się poderwał -
zaskakująco lekko. Zrobił się purpurowy na twarzy i szyi.
109
Rumieniec dziwnie kontrastował z białym kołnierzykiem
koszuli opinającym potężny kark, niemal dwa razy grubszy
od mojego. Wrzasnął, że nie ma zamiaru wysłuchiwać ni-
czyich wykładów na temat procedury, a tym bardziej do-
brego wychowania. Wykrzykiwał coś jeszcze, zdaje się ob-
razliwego, ale nie słyszałem go, ponieważ ja też podniosłem
głos i wkrótce rozprawa przemieniła się w to, co się nazywa
żenującą pyskówką.
Czasami tak się dzieje. Sale sądowe rzadko są miejscem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]