[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nawet dziwna. Jednak po prawdzie, czułam się trochę osamotniona i świadomość, że ktoś chce ze
mną porozmawiać, sprawiła mi przyjemność. Co prawda dzwoniła też Iona, żeby zapytać o zdrowie
Tollivera, ale tylko raz, a konwersacja była krótka i raczej kurtuazyjna.
Szpitale to odrębne światy także i ten kręcił się niepowstrzymanie wokół własnej osi. Nie
zastałam Tollivera w sali. Powiedziano mi, że został zabrany na badania, ale nikt nie wiedział na
jakie i dlaczego.
Poczułam się strasznie opuszczona. Nawet Tollivera, teoretycznie przykutego do łóżka, nie
było w spodziewanym miejscu. Zadzwoniła komórka. Rozejrzałam się skrępowana, bo nie
powinnam mieć jej w szpitalu włączonej, ale odebrałam.
Harper? Wszystko u ciebie w porządku?
Manfred! Co słychać? Od razu się uśmiechnęłam.
Czułem, że masz jakieś kłopoty, i musiałem zadzwonić. Coś się dzieje?
Nawet nie wiesz, jak się cieszę powiedziałam bardziej ożywiona, niż powinnam.
Hm, skoro tak, lecę pierwszym samolotem. Nie do końca żartował. Manfred Bernardo,
początkujący jasnowidz, młodszy ode mnie o trzy czy cztery lata, nigdy nie ukrywał, jak bardzo go
pociągam.
Czuję się trochę samotna, bo Tolliver został postrzelony. Natychmiast zdałam sobie
sprawę, jak bardzo egocentrycznie to zabrzmiało. Po moich wyjaśnieniach Manfred rozochocił się
jeszcze bardziej.
Na serio zapowiedział swój przylot do Teksasu, żeby użyczyć mi rękawa , w który
mogłabym się wypłakać. Przez moment miałam ochotę na to przystać. Obecność Manfreda z jego
tatuażami, kolczykami i całą resztą poprawiłaby mi nastrój. Powstrzymała mnie jednak wizja
miny Tollivera na wieść o przybyciu chłopaka.
W końcu obiecałam, że dam mu znać, jeśli będzie gorzej, tym ogólnikowym stwierdzeniem
satysfakcjonując nas oboje. Manfred poprzysiągł, że będzie dzwonił codziennie, póki Tolliver nie
wyjdzie ze szpitala.
Rozmowę skończyłam w znacznie lepszym nastroju. A żeby było jeszcze lepiej, w tej samej
chwili salowy przywiózł siedzącego na wózku Tollivera.
Tolliver wyglądał odrobinę lepiej niż wczoraj, ale po przygarbionej pozycji, w jakiej
siedział, poznałam, że jest bardzo osłabiony. Co prawda nie przyznałby się do tego, ale z ulgą
wrócił do łóżka.
Upewniwszy się, że pacjentowi niczego nie brakuje, salowy wyszedł cichym, szybkim
krokiem, który leżał chyba w zakresie obowiązków wszystkich pracowników szpitala. Tolliver
wyjaśnił, że był na prześwietleniu, badaniu obojczyka i konsultacji z neurologiem, który sprawdzał,
czy rzeczywiście nerwy nie zostały uszkodzone.
Widziałeś się z doktorem Spradlingiem? zapytałam.
Tak. Mówił, że wszystko wygląda w porządku. Myślałem, że będziesz wcześniej. Chyba
zupełnie zapomniał, że mówiłam mu o zaplanowanej wizycie na posterunku.
Opowiedziałam mu o nagraniu i różnicach pomiędzy nieznajomą kobietą a Cameron.
Przykro mi westchnął. Co prawda przypuszczałem, że to ktoś inny, ale pewnie gdzieś
na dnie zawsze płonie jakaś iskierka nadziei.
Właśnie tak się czułam.
Ja się najbardziej zastanawiam, dlaczego ktoś sądził, że to ona. Kto dzwonił na policję?
Kto podsunął Pete'owi pomysł z nagraniami? Ta kobieta była na tyle podobna, by zmylić Pete'a i
skłonić go do pokazania zapisu mnie. Czy ten anonimowy informator chodził z nami do szkoły i po
prostu się pomylił? Czy to raczej jakiś świr, który nas dręczy?
I dlaczego akurat teraz? dorzucił Tolliver, spoglądając na mnie. Nie znałam odpowiedzi.
Jakoś nie mogę się dopatrzeć związku z Richem Joyce'em i jego opiekunką. Ale
zbiegnięcie się tych spraw w czasie jest zastanawiające, nie?
%7ładne z nas nie mogło wymyślić nic więcej na temat tego splotu wydarzeń. Po chwili
podeszłam do szafy i wyjęłam z dżinsów Tollivera grzebień. Spodnie były zaplamione, a koszulka
pocięta. Zanotowałam w myślach, żeby przynieść mu czyste ubranie na wyjście.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]