[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się, czego tu szukają? Tylko po co wystawał pod własną kamienicą i to w
płaszczu żony? Może kogoś śledził? Brata, panią Alinkę? I po co?
Podejrzewał, że żona go zdradza, ale z kim? Z jego bratem. Czyżby po
sześćdziesiątce zaczynały w człowieku hormony buzować bardziej niż
czterdzieści lat wcześniej? W takim razie, najlepsze jeszcze przed nią i przez
Michałem!
No i co powiesz? dopytywał się Karolek.
R
L
T
Powiem... Nagraj mi to na płytę.
Ale po co ci to? chciał koniecznie wiedzieć kolega.
Zrobię sobie foto tapetę. No, nagrywaj, nagrywaj, bo ja już muszę
spadać.
Karolek nagrał plik i podał jej płytę. Odgłosy dochodzące z gabinetu
szefa wyraznie wskazywały, że skończył naradę z Anitą i lada moment może
się pojawić w pokoju agentów. Musiała szybko znikać, żeby nie znalazł jej
jakiegoś zajęcia.
Chcesz mnie zostawić samego z Anitą? Nie rób mi tego! zaskomlał
Karolek.
Przecież ty umiesz postępować z kobietami. Masz ich w końcu tyle...
Matylda, Anita i pewnie kilka innych. Zu poklepała kolegę po ramieniu
dla dodania mu otuchy w tych trudnych chwilach, które miały nadejść.
Powiedz szefowi, że poszłam na spotkanie z klientem.
A jak spyta, z jakim?
To powiedz, że z bardzo ważnym i bogatym. I Zu zamknęła za
sobą drzwi, w chwili gdy Mikulski otworzył swoje. Jeszcze zdołała usłyszeć
na klatce schodowej pytanie szefa: A gdzie jest Zuzanna?". Przemknęła się
na palcach pod oknami agencji. A gdy była już pewna, że z okien biura nikt
jej już nie zobaczy, puściła się pędem do przystanku autobusowego. Ludzie
patrzyli nieco zdziwieni na kobietę w krzywo zapiętej kurtce, która biegła
ulicą, a o nogi obijała jej się torba z laptopem. Niektórzy pewnie na serio
zastanawiali się, czy baba przypadkiem tego laptopa komuś nie buchnęła i
czy w takim razie nie powinni dzwonić po policję? Ale w naszym
ogarniętym znieczulicą społeczeństwie nikt nie zdobył się na ten
prospołeczny uczynek. Na szczęście dla Zuzy...
R
L
T
Rozdział 29
KURCZAK SATANISTY, czyli...
JAK ZDOBY NOBLA W DZIEDZINIE MEDYCYNY
Słuchaj, nie uwierzysz w to, co zobaczysz! powiedziała Zuza,
odpalając w domu laptopa. Zaraz pokażę ci zdjęcie, które zrobił Karolek.
Poczekaj, niech zgadnę... Zaraz zobaczymy największe cycki na
świecie, najdłuższe nogi i najkrótszy rozum.
Mam nadzieję, że nie, ale po Karolku wszystkiego się można
spodziewać. Uwaga! Otwieram!
A ja zamykam... oczy, żeby się w kompleksy nie wpędzić.
Ty, głupia, jakie kompleksy? %7ładen normalny chłop nie chciałby
dotknąć takiego wieszaka z biustem napompowanym silikonem
stwierdziła Zu. Cholera, zawiesił się, muszę zrestartować.
A nie lepiej kopnąć? Ja tak zawsze robię z lodówką, jak za głośno
chodzi, albo z pralką, jak mi się nie chce odblokować. Ty naprawdę myślisz,
że one wszystkie mają silikon zamiast cycków? zainteresowała się Baśka.
No pewnie. Przecież cycki są z tkanki tłuszczowej. To skąd taki
tłuszcz mają wziąć te wszystkie anorektyczki? Zuza wzruszyła ramionami.
Zresztą, ty akurat nie masz co narzekać. Nosisz rozmiar B, czyli idealny.
W pralkę to ja też kopię i w lodówkę, jak za głośno chodzi. W laptopa nie
próbowałam, bo jak leży na stole, to nogi tak wysoko nie podniosę.
Ja też nie... Ale wiesz, jak patrzę na okładki pism dla facetów to
chyba rozmiar idealny to gdzieś od D chyba jest. Ale jak to nosić? Takim
silikonem to można pózniej dziecko karmić? zaczęła się zastanawiać
młodsza siostra.
R
L
T
Nie zastanawiałam się nad tym. Ale, jakby dobrze pomyśleć, to by
wyjaśniało, dlaczego na świecie jest coraz więcej oszołomów. Po prostu w
niemowlęctwie nażarli się silikonu.
To jest myśl! Nobla w dziedzinie medycyny masz jak w banku. No i
co? Masz to zdjęcie.
Już się otwiera! Spójrz!
Baśka posłusznie patrzyła w milczeniu przez następną minutę.
No i co? zapytała w końcu zniecierpliwiona Zu. Pan Leszek czy
pan Józef?
Moim zdaniem ani jeden, ani drugi. Przypatrzyłaś się uważnie temu
zdjęciu?
No...
I co?
I nic. A ty w tym facecie widzisz coś dziwnego?
Nie mówię, że facet jest dziwny odpowiedziała Baśka cierpliwie,
jakby rozmawiała z idiotką. Zdjęciu się przyjrzyj uważnie. Nic nie
widzisz?
Zu latała z lupą po całym ekranie, ale nic nie przykuło jej uwagi.
Wreszcie zniecierpliwiona Baśka odsunęła nierozgarniętą siostrę od laptopa
i powiększyła fragment zdjęcia, na którym było widać okna mieszkania pana
Józefa. W oknie Zu dostrzegła niewyrazną sylwetkę właściciela.
No, dobra jesteś. Zu poklepała siostrzyczkę po plecach tak
serdecznie, że ta aż jęknęła. W takim razie, to musi być pan Leszek w
płaszczu swojej żony. Mam rację?
Dupa sałata, wcale nie masz. I Baśka powiększyła inny fragment
zdjęcia. Widać na nim było... pana Leszka, który zmierza do bramy
kamienicy.
R
L
T
Zu wpatrywała się w monitor komputera, nie rozumiejąc nic tego, co
na nim widzi.
Pewnie ten durny Karolek zrobił ci kawał i wmontował w zdjęcie
trzeciego brata Kowala podpowiedziała jej Baśka.
Ale skąd wziąłby ten płaszcz? Przecież to płaszcz pani Aliny! Sama
ją w nim widziałam. I kieszeń miała oberwaną dokładnie tak, jak mówiłaś.
Nie pamiętasz? Na cmentarzu!
Baśka popukała się w czoło i stwierdziła, że jak żywo nie goniła pani
Kowalowej po żadnym cmentarzu. Dodała też, że nie zamierza tego robić w
przyszłości. Wolała się od razu zabezpieczyć, bo nigdy nie było wiadomo,
na jaki idiotyczny pomysł wpadnie jej starsza siostra.
Nie mówię, że ją goniłaś. Goniłaś kogoś w jej płaszczu. Ale skąd
ktoś miałby mieć jej płaszcz. Cholera, nic z tego nie rozumiem! Wiesz co?
Jedziemy do pana Józefa! Wskakuj w kurtkę.
Baśka odpowiedziała, że w kurtkę owszem wskoczy, ale niestety nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]