[ Pobierz całość w formacie PDF ]

słowo!
Nadąsała się i bardzo dobrze, pomyślał Sebastian.
Im bliżej wybuchu złości, tym łatwiej pociągnąć ją
za język.
- Przyznaj się, zajrzałaś w szklaną kulę?
- Oczywiście - powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Ze zwykłej ostrożności.
- Zrobiłaś to, bo poniosły cię nerwy.
- Nerwy? Jakie nerwy? To ty mnie denerwujesz.
- Zaczęła bębnić palcami o stół. - Jest po prostu
mężczyzną.
- A ty, pomimo swojego daru, po prostu kobietÄ….
Czy mam ci wyjaśnić, co się dzieje, kiedy mężczyzna
z kobietą poczują wolę bożą?
- DziÄ™kujÄ™. - Morgana zacisnęła pięści. - Ależ je­
steÅ› trywialny. Nawet jeÅ›li zostanie moim kochan­
kiem, to wyÅ‚Ä…cznie moja sprawa. I moja przyje­
mność.
- Kłopot polega na tym, że w kochanku można
siÄ™ zakochać. BÄ…dz ostrożna, Morgano. Aatwiej stra­
cić głowę, niż ją odzyskać.
- Istnieje zasadnicza różnica między miłością
a pożądaniem, nie sądzisz? - Byłaby go zapytała,
czy zna się na jednym i drugim, ale Pan, który do
tej pory siedział cichutko pod stołem, wychylił głowę
i cicho zawył.
- O wilku mowa...
- Zachowuj się, Sebastianie - syknęła groznie. -
Koniec żartów.
- O mnie się nie martw, kochanie. Otwórz mu.
Zniewolenie
55
W tej samej chwili zabrzęczał dzwonek. Sebastian,
chichocząc pod nosem, odprowadził ją wzrokiem do
samych drzwi.
Niech to wszyscy diabli. Z plecakiem zawieszonym
na jednym ramieniu, rozwichrzonÄ… czuprynÄ… i
w spłowiałych dżinsach wyglądał jeszcze przystojniej
niż dwa dni temu. I na pewno sympatyczniej.
- Cześć. Zdaje się, że przyszedłem trochę za
wcześnie.
- W porządku. Wejdz do środka i usiądz, gdzie
chcesz. Posprzątam tylko bałagan w kuchni.
- Cóż za subtelny sposób przedstawiania kuzyna!
- zagrzmiał Sebastian, wynurzając się z kuchni. -
Witam. Nash Kirkland, prawda?
- Nash, to mój kuzyn Sebastian. WÅ‚aÅ›nie zamie­
rzał wyjść.
- ZostanÄ™ jeszcze chwilÄ™. Wyrazy uznania za
wszystkie filmy. Jestem twoim wielbicielem.
- Dzięki. Czy my się przypadkiem nie znamy?
- Nash zmierzył Sebastiana przenikliwym wzrokiem.
- JesteÅ› jasnowidzem, prawda?
- Trafione.
- Zledziłem kilka spraw, w których brałeś udział.
Po aresztowaniu Yuppie Killera w Seattle, nawet
trzezwo myÅ›lÄ…cy gliniarze uwierzyli w twoje umie­
jętności. Czy nie mógłbyś...
- Sebastian nie lubi rozmawiać o swojej pracy
- ucięła gwałtownie Morgana. - Prawda?
- Właściwie...
- Cieszę się, że znalazłeś dla mnie chwilę czasu
- powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Postanowił dać za wygraną. Było wystarczająco
wcześnie, żeby wpaść do Anastazji i porozmawiać
z niÄ… - serio - o Morganie.
56 Nora Roberts
- Trzymaj siÄ™, maÅ‚a. - UcaÅ‚owaÅ‚ jÄ… z nieco te­
atralną czułością, pomachał obojgu ręką i zniknął
za drzwiami.
- Uff! Napijesz się herbaty? - spytała Morgana
z uÅ›miechem. - MuszÄ™ tylko trochÄ™ ochÅ‚onąć i za­
czynamy.
- WolaÅ‚bym kawÄ™. - RuszyÅ‚ za Morgana do ku­
chni. - Jakim on jest kuzynem?
- Sebastian? Nierzadko kłopotliwym.
- Nie to miałem na myśli... - Zmarszczył czoło.
Zlady wspólnej kolacji jeszcze bardziej go zasępiły.
- Czy jest twoim bliskim kuzynem, czy tylko piÄ…tÄ…
wodÄ… po kisielu?
- Nasi ojcowie są rodzonymi braćmi. - Widząc,
z jakÄ… ulgÄ… przyjÄ…Å‚ tÄ™ informacjÄ™, omal nie wybu-
chnęła śmiechem. - W tym życiu...
- W tym... Ach tak, oczywiście. - Powiesił na
krześle plecak. - A więc wierzysz w reinkarnację?
- Wierzę? - powtórzyła jak echo. - Mniejsza o to.
W każdym razie nasi ojcowie - mój, Sebastiana i Any
- przyszli na świat w Irlandii, prawie równocześnie.
- %7łartujesz? Jako trojaczki? To równie dobre, jak
urodzić się siódmym synem siódmego syna!
- Ożenili siÄ™ - ciÄ…gnęła beznamiÄ™tnie, odmierza­
jÄ…c zioÅ‚a na herbatÄ™ - z trzema siostrami. Też tro­
jaczkami.
- Niesamowite... - Nash zaczął drapać psa, który
ułożył się przy jego nodze.
- Niezwykłe, ale tak chciało przeznaczenie, które
potrafili odczytać. Każdej parze dane było mieć tylko
jedno dziecko. Szkoda, bo bardzo siÄ™ kochali. Stwo­
rzyli nam szczęśliwe dzieciństwo, wspaniałe domy,
w których nie zabrakÅ‚oby miÅ‚oÅ›ci dla naszego ro­
dzeństwa... Gdyby los chciał inaczej.
Zniewolenie
57
Kiedy zaparzyÅ‚a kawÄ™ i herbatÄ™, ustawiÅ‚a na sre­
brnej tacy oba dzbanki, cukiernicÄ™ w ksztaÅ‚cie Å›mie­
jÄ…cej siÄ™ czaszki oraz filiżanki z cieniutkiej porce­
lany.
- Ja to zaniosÄ™. - Nash podniósÅ‚ tacÄ™ na wyso­
kość oczu, zabierając drugą ręką plecak. - Scheda
rodzinna?
- Nie. Sklep z porcelanÄ…. MiaÅ‚am nadziejÄ™, że spo­
dobajÄ… ci moje ostatnie zdobycze.
ZaprowadziÅ‚a go do salonu. Luna, zwiniÄ™ta w kÅ‚Ä™­
bek na środku kanapy, powitała ich przyjaznym
mruknięciem. Potraktowawszy to jak zaproszenie,
usiedli koło niej.
- Założę się - Nash zaczął oglądać cukiernicę - że
w wigilię Wszystkich Zwiętych robisz furorę wśród
dzieci jako mistrzyni maskarady.
- %7Å‚ebyÅ› wiedziaÅ‚. Dzieciaki aż piszczÄ…, żeby je za­
czarować. A niektóre - roześmiała się - próbują
czarować mnie. Czasami mam wrażenie, że sÄ… za­
wiedzione, bo nie noszÄ™ spiczastej czapki i nie latam
na miotle.
- Pewnie zauważyÅ‚aÅ›, Morgano, że nasze - to zna­
czy wiÄ™kszoÅ›ci zwykÅ‚ych ludzi - wyobrażenia o cza­
rownicach ograniczają się do dwóch stereotypów.
Pierwszy to wiedzma z zakrzywionym nosem, roz­
dajÄ…ca zatrute jabÅ‚ka. Drugi, przeciwieÅ„stwo pier­
wszego, to zwiewny duszek z różdżką w kształcie
gwiazdy, przekonujący zbłąkanych, że nie ma to jak
w domu...
- Niestety, do żadnego z nich nie pasuję.
- Właśnie dlatego potrzebuję twojej pomocy. -
Nash odstawiÅ‚ filiżankÄ™ i wygrzebaÅ‚ z plecaka mag­
netofon. - Pozwolisz?
- Jasne.
58 Nora Roberts
Włączył nagrywanie i znowu sięgnął do plecaka.
- Cały dzień ryłem w książkach. Przekopałem
chyba wszystkie księgarnie i biblioteki. - Podał jej
skrypt w miękkiej okładce. - Co o tym sądzisz?
Morgana ściągnęła brwi i przeczytała głośno tytuł:
 Sława, fortuna i miłość: obrzędy magiczne na każdą
okazję". Cisnęła książkę na kolana Nasha.
- Mam nadziejÄ™, że niewiele ciÄ™ to dzieÅ‚o koszto­
wało.
- Siedem dolarów, które odliczę od podatku.
Spokojnie, powtarzała sobie w duchu. Nikt nie
powiedział, że to będzie łatwe. Zsunęła pantofle
i usiadła na podwiniętych nogach.
- Czy ty naprawdÄ™ wierzysz, że magii... uprawia­
nia magii można się nauczyć z podręcznika?
- SkÄ…dÅ› trzeba.
Burknęła coś pod nosem, chwyciła z powrotem
książkę i otworzyła ją na pierwszej lepszej stronie.
- "Jak wzbudzić zazdrość" - przeczytaÅ‚a z nie­
smakiem. -  Jak wzniecić miłość. Jak się wzbogacić."
Pomyśl tylko, Nash: jak to dobrze, że nie każdy może
być czarodziejem. Brakuje ci gotówki. Marzysz o no­
wym samochodzie, a tu puste konto. Co robisz? Za­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl