[ Pobierz całość w formacie PDF ]

moi rodzice przejęli sklep. Ale oni byli archeologami.
Stale jezdzili na wykopaliska po całym świecie. I zo-
51
S
R
stawiali nas samych. W końcu babcia powiedziała, że
nie będzie poświęcać dla świata kolejnego pokolenia i
nauczyła mnie miłości do przeszłości. I do sklepu.
- Lubisz swoją pracę?
- Nie mogłabym robić nic innego.
Wiedział, że powiedziała prawdę. Chciałby móc
powiedzieć to samo o sobie. Jego praca nie dawała mu
tyle satysfakcji.
- A ty? - spytała. - Co ciebie ukształtowało?
- Mój ojciec miał atak serca, kiedy byłem w ostat-
niej klasie liceum. Umarł natychmiast.
Zacisnęła palce na jego dłoni. W pierwszej chwili
chciał cofnąć rękę, lecz nie zrobił tego. Myślał o tym,
żeby znalezć jakiś bezpieczny grunt. Seks i współczes-
ność, powtarzał sobie w myślach. %7ładnych wspomnień.
- Mniejsza z tym - ciągnął. - Sieć Hoteli  Dexter"
była wtedy w opałach. Rada nadzorcza chciała już na-
wet sprzedać część obiektów. Przekonałem ich, żeby
dali mi jeden rok na poprawienie sytuacji.
- I dokonałeś tego.
- I to jak!
- Dlatego, że nie chciałeś zaprzepaścić tego, na co
ojciec pracował tak ciężko?
Jego ojciec był utracjuszem. Wydawał na uciechy
więcej pieniędzy, niż zarabiało przedsiębiorstwo. Gdy-
by zatem poszedł w ślady ojca, nigdy nie osiągnąłby
sukcesu. Tak naprawdę nigdy nie zastanawiał się, cze-
mu musiał ratować firmę.
52
S
R
- Jaka jest twoja ulubiona rozrywka? - spytała. Po-
chyliła się przy tym nad stołem. A jemu przyszło do
głowy, że być może wino zaszumiało jej w głowie.
- Praca - powiedział. - A twoja?
Spuściła powieki. Uśmiechnęła się zachwycająco.
Aż żar przeniknął mu wnętrzności.
- Gram trochę w koszykówkę - odparła.
Popatrzył na nią uważnie. Była delikatna, pociąga
jąca i zdecydowanie niewysoka.
- No pewnie, złotko - rzucił z powątpiewaniem.
- Wygram z tobą na pewno - warknęła buńczucz-
nie.
- Udowodnij.
- No to już! Możemy zagrać w moim sklepie. Jest
tam dość miejsca i kosz na ścianie. - Stała przed nim, z
rękami na biodrach. Gotowa do walki.
Preston chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie.
Zwiatło przenikało przez delikatny materiał jej sukienki
i rysowało kontury jej sylwetki. Była taka pociągająca.
- Nie teraz - powiedział. - Jutro po południu.
- Zgoda. Już nie mogę się doczekać. Uwielbiam
wygrywać z mężczyznami. - Jej oczy migotały rado-
śnie.
- Doprawdy?  Pociągnął ją ku sobie. Usiadła tuż
przy nim. Zamknął oczy, żeby nie patrzeć na tę słodką,
niewinną istotę.
- Tak - szepnęła.
Jej piersi uniosły się w głębokim oddechu. Preston
poczuł gwałtowną chęć, by ich dotknąć.
53
S
R
- Może uatrakcyjnimy to trochę? - zapytał.
- Zakład? - wyszeptała. Musnął ustami jej usta. Je-
szcze raz.
- O, tak - odparł.
- O co? - Oblizała wargi.
O ciebie w moim łóżku, pomyślał Preston. Ale nie
mógł tego powiedzieć, jeśli nie chciał, żeby uciekła z
jego mieszkania.
- O wspólny wieczór. Według wyboru zwycięzcy.
Położyła mu dłoń na policzku. I na moment Preston
zapomniał o całym świecie. Nawet o tym, że jej
pragnieniem była jedyna rzecz, która jego napełniała
lękiem.
- Pokażę ci, że miłość istnieje - powiedziała.
- Będę kochał się z tobą, aż zapomnisz o tych
śmiesznych, dziewczęcych mrzonkach - powiedział.
- Chcesz się założyć?
- Do diabła, nie! - Pocałował ją tak, jak marzył
przez cały wieczór.
Lily była pewna, że w grze jeden na jednego po-
kona Prestona. W koszykówkę grywała każdego dnia.
Jej ojciec był świetnym zawodnikiem. I zawsze gdy
wracał do domu, zabierał ją na boisko.
Równie dobry był Dash. Był najważniejszym gra-
czem szkolnej drużyny. Beau grał w drużynie liceum.
A ona, jeśli tylko skupiła się dostatecznie, wygrywała
z nimi. Ale nigdy nie myślała o nich jak o mężczy-
54
S
R
znach. Ale Prestona traktowała inaczej. Tłumaczyła to so-
bie tym, że nigdy przedtem nie widziała go w stroju spor-
towym, który opinał jego atletyczną sylwetkę. Poruszał się
po boisku lekko i z gracją. Czuła, że będzie musiała bar-
dzo się skoncentrować, żeby go pokonać.
Waśnie tym razem, po raz pierwszy, naprawdę za-
leżało jej na tym, żeby wygrać. A atletyczne ciało Prestona
dekoncentrowało ją zupełnie. Zerkała nań od czasu do cza-
su. Miała nadzieję, że nie wiedział, jak na nią działa.
Musiała skupić się na grze. Zorientowała się, że sprawa
będzie trudniejsza, niż sądziła. Ale musiała wygrać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl