[ Pobierz całość w formacie PDF ]
28
użytku.
Właściwie. . . Alvi zawahał się. No, jeśli już koniecznie musisz się
czesać. . . Zresztą, w twoim przypadku, nie ma to chyba znaczenia. Chodz, poszu-
kamy. . .
Grzebieni nie było w kilku kolejnych magazynach.
Wobec tego chyba będę musiał ostrzyc się do gołej skóry uśmiechnął
się Rinah.
O, nie, nie! Tego nie radzę ci robić, to byłoby. . . bardzo niepożądane!
Alvi zaoponował z dziwną gwałtownością, biorąc widać na serio żart Rinaha.
Czy. . . długość włosów ma jakieś specjalne znaczenie?
Hm. . . Alvi przez chwilę milczał, jakby układając w myślach odpo-
wiedz. W każdym razie łysemu zawsze trudniej. . .
Nie rozumiem.
Alvi zrobił nieokreślony ruch dłonią jakby, chcąc coś wskazać, zrezygno-
wał w połowie gestu.
Nie ma o czym mówić. Jakiś grzebień musi się znalezć.
To, co znalezli w jednym z następnych kiosków, wywołało nieme zdumienie
Rinaha. Grzebień, który otrzymał z automatycznego dozownika choć fabrycz-
nie opakowany w przejrzystą folię ze znakami znanej ziemskiej firmy i napisem
Made for Paradisia only przypominał raczej grabie. Rinah oglądał przez
chwilę ten dziwny przyrząd, którego zęby rozmieszczone były w centymetrowych
odległościach.
Bardzo dobry! zauważył Alvi z całą powagą. Korzystamy tylko z do-
staw renomowanych producentów.
Rinah powstrzymał się od wszelkich pytań. Zgodnie z radą Mac Leoda prze-
stał się dziwić i próbował zrozumieć. Przyczesał włosy. Efekt był niewiele lepszy,
niż gdyby zrobił to przy użyciu własnych pięciu palców. Na razie wyjaśniło się
tylko, dlaczego wszyscy chodzą tu zle uczesani. . .
Czy mógłbyś odpowiedzieć mi krótko, najkrócej jak potrafisz. . . Rinah
zawahał się, patrząc w twarz Ałviego, gdy zmęczeni wędrówką po zakamarkach
piętra przysiedli w niewielkim pomieszczeniu klubowym u końca głównego kory-
tarza. Czym żyją mieszkańcy Paradyzji? Co motywuje ich działania? Potrzeb-
ny mi jest jakiś klucz do zrozumienia tego świata. . .
Alvi patrzył w obraz telewizyjny wyświetlany na jednej ze ścian. Powoli po-
pijał lemoniadę i wyraznie zwlekał z odpowiedzią.
Chcąc o was pisać, muszę wczuć się w wasz sposób myślenia ciągnął
Rinah, sądząc, iż jego przewodnik mógł nie zrozumieć zadanych pytań. My,
na Ziemi, pracujemy nie tylko dla przyjemności, ale też nie wyłącznie z obo-
wiązku i konieczności. Wielu z nas ma jakieś czysto materialne cele: lepsze wa-
runki mieszkaniowe, bardziej wyszukane przedmioty codziennego użytku, lepsze
jedzenie, wykwintniejsze ubranie. . . U was motywy te nie mają zastosowania.
29
W warunkach ograniczonej przestrzeni każdy może mieć tylko tyle miejsca i ty-
le rzeczy, ile przypada z równego podziału. Nie można mieć niczego więcej, niż
mają inni, a zatem. . .
Mylisz się! Alvi patrzył wciąż w obraz telewizyjny, pokazujący jakieś
scenki baletowe. Można mieć więcej, można także mieć mniej. To zależy od
bieżącej oceny każdego z nas.
Kto was ocenia i na podstawie jakich kryteriów? Władze?
Tutaj nie ma władz. . . W każdym razie nie ma takiej władzy, jaką znacie
wy, Ziemianie.
Któż więc rządzi?
Tutaj, w Paradyzji, rządzi Prawo. Wszelka władza, jakakolwiek by była,
nawet bardzo mądra i sprawiedliwa, nie jest w stanie ustrzec się przed subiek-
tywizmem. W naszych warunkach nie możemy pozwolić sobie na subiektywizm
w rządzeniu. Prawo jest obiektywne i podporządkowuje wszystkich bez wyjątku
potrzebom i interesom całego społeczeństwa. Nigdzie takie podporządkowanie
nie jest do tego stopnia niezbędne, jak właśnie tutaj, w naszym sztucznym świe-
cie.
Nie wyobrażam sobie realizacji takich obiektywnych rządów. . .
A jednak jest to realne i funkcjonuje tutaj od dziesięcioleci. Widzisz, we-
dług nas każdy sposób kierowania społeczeństwem jest realny i skuteczny, jeśli
społeczeństwo rozumie i akceptuje taki właśnie system rządzenia, uznaje jego
słuszność i konieczność. . . Pytałeś o motywacje naszych działań. Są one dwoja-
kiego rodzaju, lecz nie mają nic wspólnego z powiększaniem stanu posiadania.
Paradyzja jest jedynym naszym własnym miejscem we Wszechświecie, a Tartar
jedynym zródłem naszego utrzymania.
Pierwszym motywem naszych działań jest duma z dokonań wielu pokoleń Pa-
radyzyjczyków: z pustych metalowych pudeł skonstruowaliśmy jedyny w swoim
rodzaju świat, sztuczną planetę, jakiej nie ma w całym poznanym Kosmosie. . .
Zwiadomość faktu, że jesteśmy obywatelami tak niezwykłego świata, każe nam
poświęcać cały nasz wysiłek dla jego istnienia i ulepszania. Paradyzji grozi wiele
niebezpieczeństw, a każdy z nas doskonale zdaje sobie sprawę, iż jego indywi-
dualne istnienie jest nierozerwalnie związane z istnieniem naszej planety. Stąd
pełne zrozumienie i akceptacja wszelkich ograniczeń i nawet pewnych niedogod-
ności codziennego życia. Wszystko tutaj podporządkowane jest bezpieczeństwu
i ochronie naszego świata. Z tym wiąże się druga motywacja, kierująca czyna-
mi Paradyzyjczyka: świadomość, że od rzetelności pracy każdego obywatela za-
leży nasza potęga, którą przeciwstawić możemy siłom sięgającym po bogactwa
Tartaru. To jest odpowiedz na twoje pytania: naszą motywacją jest świadomość
wspólnoty całego społeczeństwa. Wszystko jest tu wspólne: żyjemy razem i tylko
razem możemy ulec zagładzie, nikt jej nie ujdzie w krytycznej chwili. . .
To nie jest motywacja, lecz obsesja! żachnął się Rinah. Jak można
30
żyć w ciągłym poczuciu oblężenia, w nieustannym lęku, podporządkowując mu
wszelkie działania. . .
Ze wszystkim można się oswoić. Alvi uśmiechnął się melancholijnie.
Zwłaszcza gdy stan taki trwa od pokoleń, gdy od dziecka ma się świadomość,
że tylko metalowa ściana dzieli nas od kosmicznej próżni. . . Chciałeś, abym po-
mógł ci przyswoić nasz sposób myślenia. . . To trudne, bardzo trudne. To kwestia
ukształtowania psychiki, wyobrazni. . . Któryś z naszych socjologów wyjaśniłby
ci to może lepiej niż ja. . . Tak, to jest dobra myśl! Spróbuję umówić cię z socjo-
logiem, znam kilku. Mogę nawet zaraz z kimś porozmawiać!
Alvi wstał z krzesła i podszedł do miejsca na ścianie, gdzie widniał szereg
czujników dotykowych. Przebiegł po nich palcami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]