[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- No, nie - mruknął Raoul.
Przerażona Jess złapała się za głowę.
- Wszystko będzie w porządku - uspokajał ją Raoul. -
Udawaj, że nie rozumiesz naszego języka. Ja wszystkim się
zajmę, kochanie - powiedział i wysiadł z samochodu, żeby
odpowiedzieć na kilka pytań.
Kochanie...
Dlaczego tak mnie nazwał? -zastanawiała się Jessica.
Dla niego to pewnie nic nie znaczy. I dla mnie też nie po
winno, powiedziała sobie w duchu.
Przez uchyloną szybę docierała do niej treść tej nietypo
wej konferencji prasowej.
- Otrzymaliśmy wiadomość, że Wasza Wysokość się
ożenił.
- To prawda - przyznał pewnym głosem Raoul. - Oże
niłem się dziś rano.
Nastała chwila ciszy. Wyglądało na to, że ta informacja
Marion Lennox
106
uderzyła w zebranych niczym grom z jasnego nieba. Wszy
scy trawili nowinę, a potem posypała się lawina pytań.
-Kiedy?
- Dlaczego?
- Z kim? Czy to ta kobieta siedząca w samochodzie?
Oczy wszystkich zwróciły się na Jess. Raoul potwierdził
i nastała kolejna chwila ciszy.
Jessica zablokowała drzwi, nim jeden z dziennikarzy
zdążył chwycić za klamkę.
- Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, chętnie na nie od
powiem - próbował zwrócić uwagę dziennikarzy Raoul.
Moja żona jest ze zrozumiałych względów nieco zmęczona
nadmiarem wrażeń.
Słysząc te słowa, Jessica poczuła wdzięczność do męża,
ale zaraz skarciła się w myślach. Nie ma potrzeby, żeby się
za mną wstawiał. Poradzę sobie sama.
- Czy to małżeństwo z rozsądku? - spytał ktoś.
Pytanie przez dłuższy czas pozostawało bez żadnej od
powiedzi.
Raoul pomyślał, że rozpoczynanie rządów od kłamstwa
to fatalny pomysł, odpowiedział więc zgodnie z prawdą:
- Wszyscy znacie reguły następstwa tronu. I domyślam
się, że rozumiecie, co się wydarzyło. Moja matka bardzo
chciałaby wychowywać swojego wnuka. Niestety, hrabia
Marcel nie dał jej takiej możliwości. Moja kuzynka, lady
Sara, zgodziła się wyjść za mnie, ale jej tragiczna śmierć
przekreśliła nasze plany. Panna Devlin zaoferowała mi po
moc, z której skwapliwie skorzystałem.
- Czy panna Devlin była wcześniej zamężna? - pytali
dalej dziennikarze.
Książęca para 107
- Tak. Podobnie zresztą jak lady Sara. To nie ma żadne
go wpływu na kwestie dziedziczenia.
- Czy zostanie pan teraz w kraju?
- Tak - odparł po chwili wahania. - Wiele spraw wyma
ga mojej uwagi. Chcę tu pozostać i nadzorować zmiany.
Nastąpiło poruszenie. Z szeptów i strzępków rozmów
Jess wywnioskowała, że ta wypowiedz spotkała się z uzna
niem. Potem pytania znów zaczęły dotyczyć Jess.
- Czy w związku z tym panna Devlin pomoże w opiece
nad małym księciem?
- Panna Devlin planuje powrót do Australii.
- Czy teraz otrzymała tytuł księżniczki?
- Zgodnie z prawem, tak.
- Chcielibyśmy zrobić kilka zdjęć.
- Jestem pewien, że zrozumiecie, że moja żona nie jest
w stanie teraz pozować. Niespełna tydzień temu miała po
ważny wypadek samochodowy.
Jess czuła, jak z każdym wypowiedzianym przez Raoula
słowem robi się coraz słabsza.
- Skoro nie czuje się na siłach, żeby odpowiadać na pyta
nia, jak mogła podjąć decyzję o ślubie? Czy to na pewno był
jej pomysł? A może została zmuszona do tego małżeństwa?
Te sugestie wyraznie zirytowały Raoula.
- Gdybyście znali Jessicę, nie sugerowalibyście takich
głupot.
No ładnie, pomyślała. Teraz wyszłam na biedną, skrzyw
dzoną turystkę, związaną jedwabnymi powrozami, zmu
szoną do poślubienia podłego księcia.
Pytania stawały się coraz bardziej natarczywe i coraz
mniej przyjemne.
108 Marion Lennox
- Jesteśmy pewni, że Marcel będzie sugerował, że doszło
tu do zastraszenia lub przekupstwa. Wścieknie się, kiedy
się dowie o ślubie. I do tego z kobietą, która na tyle mocno
ucierpiała w wypadku samochodowym, że nie jest w stanie
odpowiedzieć na kilka pytań.
Tego już było za wiele. Otworzyła drzwi samochodu.
Flesze błysnęły ze zdwojoną mocą. Wystraszone alpaki
wtuliły się w Jessicę.
- Straszycie moje zwierzęta - powiedziała głośno i wy
raznie.
Zaskoczeni dziennikarze opuścili na chwilę aparaty.
- Mówi pani w naszym języku - zawołał ktoś z niedo-
wierzaniem.
- Dlaczego to pana dziwi?
- Ponieważ pochodzi pani z Australii.
- A to się wyklucza?
- Jess, wskakuj do samochodu - zawołał do niej Raoul,
a potem zwrócił się ponownie do dziennikarzy: - Moja żo
na nie czuje się najlepiej. Zawiozę ją do zamku i wyjdę, że
by odpowiedzieć na więcej pytań.
- Wybacz, kochanie, że się z tobą nie zgodzę - odpowie
działa. - Czuję się zupełnie dobrze i chętnie wyjaśnię zgro
madzonym tu panom i paniom, że nie zmuszałeś mnie do
tego małżeństwa.
W tłumie rozległ się szmer uznania.
- Nazwała pani księcia Raoula kochaniem" - zauważył
jeden z dziennikarzy.
- To prawda - zgodziła się. - A jak pan zwraca się do
swojej żony?
Dało się słyszeć tłumiony śmiech.
Książęca para 109
Czy książę także nazywa panią w ten sposób?
- Właśnie zaczyna. - Spojrzała ponad dachem samocho
du na zaskoczoną twarz Raoula. - Nieprawdaż, kochanie?
Zakłopotany Raoul nic nie odpowiedział.
- Dlaczego zgodziła się pani na ten ślub? - zapytała mło
da dziennikarka.
Jess uśmiechnęła się do niej przyjaznie.
- Jego Wysokość, książę Raoul, pilnie poszukiwał kan
dydatki na żonę. A ja właśnie byłam w pobliżu. Książę ma
trzydzieści pięć lat, jest szalenie przystojny, miły dla swojej
matki, kocha swojego siostrzeńca i jest lekarzem. Pomyśla
łam, że musi wyglądać oszałamiająco w białym kitlu. Ach,
a czy wspomniałam jeszcze, że jest też niezmiernie bogaty?
- Uśmiechnęła się znacząco i kontynuowała: - Jednak od
rzuciłam wszystkie te argumenty i postanowiłam wyjść za
[ Pobierz całość w formacie PDF ]