[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że gdy zaklęcia zostaną zdjęte, będzie można przywrócić rozum oszalałym nieszczęśnikom.
Wspinając się po schodach, Harfos czuł strach, szarpiący mu trzewia. Gdy dotarł do połamanych
drzwi matczynej komnaty, przerażenie zamieniło się w zimną i twardą jak lód bryłę, zdającą się
rozrastać we wszystkich kierunkach. Z buntującymi się jelitami i żołądkiem, wszedł do środka.
Rzucił jedno spojrzenie na odrażające truchło pokojowej oraz czarne ramiona, obejmujące jego
matkę, po czym uciekł z krzykiem.
Oszalały z przerażenia wypadł z domu i biegł ulicami szybciej niż kiedykolwiek w życiu. Nie
zdołałby przyśpieszyć, nawet gdyby zażył zawartość drugiej fiolki. Napotkani przechodnie usuwali
mu się z drogi, przekonani, że mają do czynienia z szaleńcem.
Zwiadomość tego, co się z nim dzieje, odzyskał dopiero dobijając się do bramy pałacu Damaos.
Chwilę pózniej znalazł się twarzą w twarz z Taloufem.
 Co, w imię Erlika&
 To nie bogowie!  stęknął Harfos, czepiając się kraty z taką desperacją, jak gdyby rozluznienie
uścisku groziło mu runięciem do gorejącego wnętrza wulkanu.  Czary w naszym domu!!!
Talouf nie tracił głowy. Brama otwarła się natychmiast i młodzieńca otoczyli strażnicy. Jeden z nich
dał mu wody, inni wsparli go ramionami. Po paru chwilach poprowadzili go do komnaty, w której
czekała Liwia.
Dziewczyna siedziała w fotelu z rzezbionej kości słoniowej na jedwabnych poduszkach. Twarz Liwii
miała identyczną barwę jak jej biała nocna koszula. Patrzyła na intruza chłodnym jak stal wzrokiem.
Jej spojrzenie nie stało się cieplejsze, gdy Harfos skończył swoją opowieść.
 Zatem uciekłeś?  zapytała tonem bardziej lodowatym niż niejeden sędzia, wydający wyrok
wbicia na pal.
 Pani& Liwio&  głos Harfosa chwiał się tak samo jak nogi pod nim.  Ja& Na pałac zostało
rzucone zaklęcie, które wprawiłoby w przerażenie najmężniejszego człowieka.
Zaczął opisywać stan swojej matki i służącej, lecz Liwia uciszyła go, uniósłszy dłoń. Zrobiło się jej
niedobrze. Gdy odzyskała panowanie nad sobą, w jej błękitnych oczach pojawiło się nieco więcej
ciepła.
 Jak myślisz, co stało się z twoją matką?
 Nie wiem  odpowiedział Harfos.  Wygląda na to, że twoi wrogowie zostali moimi.
 Domyślam się kto to  odparła Liwia.
 Akimos?
Uśmiechnęła się po raz pierwszy od jego wejścia i skinęła głową.
 Nie zdziwiłabym się, gdyby wiedział coś na ten temat.
 W takim razie jedzmy do niego&
 Nie sądzę, byśmy uczciwymi metodami dowiedzieli się od niego czegokolwiek. Możemy zmusić
go do mówienia innymi środkami, lecz w tym celu musimy uwolnić kapitana Conana.
Harfos miał wrażenie, że twarz stojącego obok Liwii Rezy skrzywiła się lekko na dzwięk tego
imienia.
 Gdzie go trzymają?
Przyszła kolej na opowieść Liwii. W jej trakcie nogi Harfosa ugięły się tak, że Reza musiał podsunąć
mu stołek. Gdy Liwia skończyła, młodzieniec utkwił spojrzenie w podłodze, by nie widziała jego
oczu.
Wolałby, by połamano mu kości, niż wrócić do domu, którym zawładnęły magiczne okropności, lecz
równocześnie dałby się obedrzeć ze skóry, byle tylko Liwia nie pomyślała, że jest tchórzem.
 W takim razie& gdyby kilku twoich ludzi udało się ze mną do pałacu Lokhri&
 A co z czarami?  mruknął Reza.
 Można dostać się do mojej piwnicy, omijając resztę domu. Zabiorę tylko najpotrzebniejsze mi
rzeczy, większość z nich uniesie jeden człowiek.
Na twarzy Liwii pojawił się promienny wyraz. Gdyby Harfos nie siedział, runąłby teraz bezwładnie
na podłogę. Obdarcie ze skóry byłoby zaiste małą ceną za zachowanie takiego wyrazu na obliczu
ukochanej!
ROZDZIAA 13
Wartownik w Ostoi Charofa pełnił straż samotnie. Zrodki uniemożliwiające ucieczkę więzniów były
na tyle liczne i przemyślne, iż sądzono, że jeden wartownik w zupełności wystarczy. Miał on
obowiązek nie spać, być trzezwy oraz zapisywać imiona wchodzących i wychodzących na woskowej
tabliczce, która wisiała przy drzwiach.
Strażnik przeciągnął się tak, że nogi sięgnęły do połowy podziemnego korytarza, a ramiona w pół
drogi do sklepienia. Zesztywniał, usłyszawszy dobiegające z góry ciche kroki.
Wstał i wyciągnął miecz.
 Kto tam?
 Swój  rozległ się głos, bardziej dziewczęcy niż kobiecy.
W chwilę pózniej mówiąca znalazła się w polu widzenia wartownika. Mogła mieć najwyżej
siedemnaście lat, lecz miała dojrzałe kształty. Jej tunika była wytarta, pocerowana i poplamiona.
Strażnik założyłby się o miesięczny żołd, że dziewczyna nie miała nic pod spodem. Na jej odkrytej
głowie piętrzyła się masa ciemobrązowych włosów.
 Swój, powiadasz?
Wartownik nie schował miecza, lecz opuścił ostrze.
 Mamy przecież czas, żeby się zaprzyjaznić, prawda?
 Nie widziałem cię na górze.
 Kiedy ostatni raz pełniłeś służbę przy Wrotach Himgosa?
Wartownik roześmiał się i potrząsnął głową.
 Aż tak dawno?  dziewczyna uśmiechnęła się.  Nic dziwnego, że się nie spotkaliśmy. Przyjęto
mnie do pracy w kuchni pięć dni temu.
Strażnik pokiwał głową. To tłumaczyło, dlaczego nie znana mu dziewczyna była ubrana jak zbiegły
więzień oraz jej obecność tutaj. Kucharki i podkuchenne z wartowni otrzymywały bardzo niską płacę
i musiały sobie dorabiać&
 Cóż, skoro nie masz nic lepszego do roboty, może rzeczywiście spróbujemy się zaprzyjaznić?
Strażnik miał nadzieję, że jego płaszcz wystarczy dziewczynie za pościel.
 Oczywiście.
Prześlizgnęła się obok, ocierając się o niego biodrem i przesunąwszy dłonią po jego ramieniu.
Usiadła, sięgnęła za dekolt tuniki i wyciągnęła stamtąd niewielką butelkę z ognistym winem.
Dziewczyna wyciągnęła naczynie w stronę wartownika. Zaraz potem tunika opadła najpierw z
jednego jej ramienia, a następnie z drugiego. Powoli zsunęła się do piersi, a potem jeszcze niżej&
Strażnik miał rację. Dziewczyna nie miała nic pod spodem. Zrobił krok do przodu i& w jego głowie
zajaśniała błyskawica i zabrzmiał grom. Zrobił drugi krok, tracąc władzę w nogach, po czym runął
bezwładnie twarzą na posadzkę.
Dziewczyna poprawiła ubranie, odkorkowała butelkę i polała Gwardzistę winem. Sierżant Talouf
zeskoczył ze schodów i ukląkł przy strażniku. Szybko wyłuskał mu zza pasa klucze, po czym odszukał
swoją pałkę, która ciśnięta z dużą siłą trafiła wartownika w potylicę.
 Zmarnujesz porządne wino, wiesz?!  wybuchnął Talouf.
 Im gorzej będzie nim cuchnął, tym mniej podejrzliwi będą jego przełożeni  odparła Gisela i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl