[ Pobierz całość w formacie PDF ]
którędy najłatwiej będzie się włamać. Monipodio dodał, że byli to ludzie dla bractwa
63
niezmiernie cenni i że ze wszystkiego, co za ich sprawą skradziono, dostawali dwudziesty
procent, podobnie jak piąta część Skarbu Narodowego przypada w udziale Najjaśniejszemu
Panu. Rzekł wreszcie, że starcy owi byli wielce uczciwi, szanowani, dbali o swą dobrą sławę,
sumienni i bogobojni, że co dzień słuchali Mszy Zwiętej i modlili się z przedziwnym
nabożeństwem.
Niektórzy z nich dodał a zwłaszcza ci dwaj, którzy wyszli stąd przed chwilą,
zadowalają się wynagrodzeniem znacznie niższym od tego, jakie im, według naszych
obliczeń, przypada w udziale. Mamy innych dwóch, którzy z zawodu są tragarzami i ze
względu na swe rzemiosło chodzą często po przeróżnych domach, znają wszelkie wejścia i
drogi do odwrotu i wiedzą, które z nich są niezawodne, które zdradliwe.
Wszystko to istne cuda rzekł Rinconete i pragnąłbym gorąco przydać się na coś tak
świetnemu bractwu.
Niebo dobrym chęciom zawsze sprzyja odparł mu na to Monipodio.
Gdy tak gawędzili o tych i innych rzeczach, zapukano do drzwi. Podniósł się Monipodio,
aby zapytać, kto idzie i odpowiedziano mu z progu:
Proszę otworzyć, mości Monipodio; to ja, Repolido.
Cariharta usłyszawszy te słowa podniosła głos do nieba, wołając:
Proszę nie otwierać, mości Monipodio! Nie otwierajcie temu ludożercy, temu Herodowi,
temu Okieńskiemu tygrysowi.
Nie przeszkodziło to jednak hersztowi bandy wpuścić nowo przybyłego na dziedziniec.
Lecz Cariharta widząc, że wrota otwarte, zerwała się na nogi, wpadła do izby, gdzie
znajdował się oręż i stamtąd, zamknąwszy drzwi za sobą, poczęła wołać wielkim głosem:
Niech go nie widzę na oczy, tego próżniaka, tego kata niewiniątek, tego tępiciela gołębi
domowych!
%7łelazna Ręka i Szczutek starali się tymczasem przytrzymać Repolida, który gwałtem
chciał wejść do izby, gdzie zamknęła się była Cariharta. Lecz, nie mogąc kroku naprzód
postąpić, przez zamknięte drzwi wołał do niej:
Dosyć już, dosyć, złośnico! Uspokój się, serce moje! Obyś tak w tym roku jeszcze
wyszła za mąż!
Ja, za mąż? odparła Cariharta. Patrzcież go, jaki chytry; chciałbyś ty pojąć mnie za
żonę, ale raczej za pokrajanego trupa wyjdę, niż za ciebie!
Cicho, głupia rzekł Repolido dosyć tego: skończmy swary, bo już pózno. A uważaj,
abym nie stracił cierpliwości, bo choć jestem spokojny i pokorny, jeśli się znowu rozzłoszczę,
jak Bóg na niebie, gorzej będzie teraz niż dziś rano. Toteż moja rada, przeprośmy się i nie
wywołujmy wilka z lasu.
I diabła samego z lasu wywołam krzyczała Cariharta bodajbyś tylko poszedł na
złamanie karku i żebym cię nie widziała więcej na oczy!
Nie mówiłem wam? odezwał się Repolido. Na Boga żywego, zdaje mi się, że jeszcze
chwila, a przerwę te układy i inną zacznę rozmowę.
Tu wmieszał się Monipodio:
W mojej obecności nie będzie żadnych bójek: Cariharta wyjdzie nie na twoje grozby, ale
dlatego, że ja ją o to poproszę i wszystko się skończy ku ogólnemu zadowoleniu. Bo
niesnaski między kochankami to mają do siebie, że pózniej tym przyjemniej jest się godzić.
Hejże, Juleczko! hej, córko! Hej, Cariharto najmilsza! Wyjdzże do nas serce, a ja już to na
siebie biorę, że Repolido na kolanach cię będzie przepraszał.
Jeśli te przeprosiny mają być upokorzeniem rzekł na to Repolido lub mogą uchybić
godności osobistej, to i przed całym wojskiem zbirów się nie upokorzę. Lecz jeśli o to tylko
chodzi, że taki hołd ma być Cariharcie przyjemny, nie mówię, że się rzucę na kolana, ale
rzucę się z wieży zamkowej, gdy ona tego zażąda.
Z tej odpowiedzi śmiać się poczęli Szczutek i %7łelazna Ręka, co srodze zagniewało
64
Repolida, który myślał, że dworują sobie z niego. Toteż, zwracając się do nich, zawołał
gwałtownie:
Ktokolwiek będzie się śmiał albo zechce śmiać się z tego, co Cariharta powiedziała na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]