[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przerwy obiadowej.
 Wie pani, gdzie ona jest?  spytała Margaret, z trudem łapiąc powietrze.
Kierowniczka sklepu wspomniała, że Lila nie potwierdziła swoich podejrzeń, przypomniał sobie
ponuro Carlson.
 Ma na imię Angie. Mieszka z dozorcą klubu golfowego w stróżówce na terenie Dunbury Country
Club. Zmyśliłam historyjkę, żeby usprawiedliwić swoją wizytę  że bluzeczki, które sprzedałam,
były uszkodzone. Ten dozorca wszystko mi wytłumaczył. Angie pracuje jako opiekunka do dzieci,
pojechała do Wisconsin z dwójką maluchów i ich matką. Dzieciaki nie są tak naprawdę blizniętami,
tylko jest między nimi mała różnica wieku. Matka jechała właśnie po Angie, kiedy okazało się, że
zapomniała jednej z walizek. Zadzwoniła do niej, żeby skoczyła do sklepu i kupiła kilka niezbędnych
rzeczy. To dlatego ta kobieta nie była pewna co do rozmiaru.
Margaret, która do tej pory stała, zrobiło się nagle słabo i opadła na najbliższy fotel. Zlepy
zaułek, pomyślała. Nasza jedyna szansa okazała się ślepym zaułkiem. Zamknęła oczy i po raz
pierwszy poczuła, jak uchodzi z niej nadzieja na odnalezienie Kathy. Nim będzie za pózno.
Walter Carlson jednak jeszcze się nie poddawał.
 Czy w domu były jakiekolwiek ślady obecności dzieci, panno Jackson?
Lila potrząsnęła głową.
 To naprawdę bardzo mały dom; pokój dzienny, kuchnia połączona z jadalnią. Drzwi do sypialni
były otwarte. Jestem pewna, że ten Downes był tam sam. Odniosłam wrażenie, że kobieta, której
dzieci pilnuje Angie, tylko po nią wstąpiła i od razu wyjechały.
 Czy ten facet, Clint Downes, wydawał się pani zdenerwowany albo zaniepokojony?  pytał
Carlson.
 Jim Gilbert zna jego i tę dziewczynę  wtrąciła się matka Liii.  Dlatego kazał Liii dać spokój.
To bez sensu, pomyślała Margaret. Bez sensu i nic nam nie da. Jej napięcie zmieniło się w tępy
ból. Chcę wracać do domu, myślała. Chcę być z Kelly.
Lila odpowiedziała na pytanie Carlsona.
 Nie, nie zauważyłam, żeby ten Clint, czy jak mu tam, był zdenerwowany. Ale bardzo się pocił.
Jest jednak gruby, więc zakładam, że zawsze mocno się poci.  Na jej twarzy pojawił się wyraz
niesmaku.  Jego dziewczyna powinna mu kupić dezodorant. Zmierdział jak szatnia dla piłkarzy.
 Co pani powiedziała?  Margaret popatrzyła na nią w osłupieniu. Lila wyglądała na zmieszaną.
 Przepraszam, pani Frawley. Nie chciałam być trywialna. Dałabym wszystko, żeby pani pomóc.
 Pomogła pani!  krzyknęła nagle ożywiona Margaret.  Pomogła pani!
Szybko wstała z fotela i podeszła do Carlsona. Po minie agenta widziała, że on też wie, jak ważny
jest ten mało subtelny komentarz Liii. Jedyne, co pamiętała opiekunka dziewczynek na temat
napastnika, to właśnie intensywny zapach potu, jaki wydzielał, i fakt, że mężczyzna był gruby.
75
Kobziarz pospiesznie założył bluzę z kapturem i wielkie ciemne okulary. Chciał jak najszybciej
znalezć się na Cape Cod. Pojechał na lotnisko własnym samochodem i zaparkował pod halą. Pilot
czekał, samolot stał na pasie startowym gotowy do odlotu. Kobziarz dowiedział się również, że na
lotnisku w Chatham, zgodnie z jego życzeniem, jest już przygotowany samochód, nie zapomniano też
o mapie okolicy. Samolot zostanie, aby zabrać go z powrotem, kiedy tylko tego zażąda.
Godzinę pózniej, o dziewiętnastej, znalazł się na miejscu. Poczuł się nieswojo pod gwiazdzistym
niebem Cape Cod. Powietrze było zaskakująco rześkie. Nie padało. Z jakiegoś powodu spodziewał
się, że powita go tak samo zachmurzone niebo i ulewny deszcz, jak w Nowym Jorku. Przynajmniej
samochód okazał się dokładnie taki, jak tego oczekiwał, czarny sedan średniej wielkości, połowa
samochodów na drogach tak wygląda. Przestudiował mapę. Motel Pod Muszelką musiał być gdzieś
niedaleko.
Mam jeszcze jakąś godzinę, może więcej, myślał. Clint mógł zdążyć na samolot o siedemnastej
trzydzieści. Jeśli nie, wyleciał tym o osiemnastej. Teraz jest pewnie w Bostonie i wypożycza
samochód. Pilot mówił, że jazda z Bostonu do Chatham trwa około półtorej godziny. Kobziarz
postanowił zaparkować gdzieś w pobliżu motelu i poczekać na tamtego.
Nie chciał pytać o numery rejestracyjne furgonetki, bo Downes mógłby zacząć coś podejrzewać.
Jakoś sobie poradzi. Nie powinno być trudno znalezć pojazd na parkingu. Lucas mówił, że to stare
zdezelowane auto. No i oczywiście musiało mieć tablice z Connecticut.
Nigdy nie spotkał Angie ani Clinta. Znał ich tylko z opisu Lucasa. Niewykluczone, że podjął
niepotrzebne ryzyko, przyjeżdżając tutaj. Downes miał zamiar sam pozbyć się dziewczyny i dziecka.
Kobziarz mógłby pozwolić zatrzymać mu pieniądze. Nie w tym tkwił problem. Wolał, żeby wszyscy,
którzy mieli cokolwiek wspólnego z porwaniem, pożegnali się z tym światem. Co prawda nikt poza
Lucasem nie znał jego nazwiska ani wyglądu, jednak obawiał się, że Wohl wspomniał o nim
Clintowi. Jeżeli tak, Downes będzie chciał to jakoś wykorzystać. Zwłaszcza kiedy skończą mu się
pieniądze. Korek był większy, niż się spodziewał. To normalne w miejscowościach
wypoczynkowych w sezonie, uznał. Poza tym coraz więcej ludzi osiedla się tu na stałe. Zresztą kogo
to obchodzi? Wreszcie zobaczył duży neon z napisem  Wolne pokoje . Motel Pod Muszelką był biały
z zielonymi okiennicami, sprawiał wrażenie nieco porządniejszego niż inne przydrożne hotele. Droga
wjazdowa rozdzielała się, jedna ścieżka prowadziła do biura, druga na tyły budynku. Wybrał tę
drugą. Starał się nie jechać zbyt szybko ani zbyt wolno, żeby nie zwrócić na siebie uwagi. Rozglądał
się, wypatrując furgonetki. Był niemal pewien, że nie ma jej przed budynkiem. Z tyłu parkowało dużo
więcej pojazdów. Pewnie większość należy do ludzi, którzy mieszkają w pokojach na drugim piętrze.
W pewnym sensie to dobrze, uznał. Kiedy namierzy furgonetkę, będzie mógł zaparkować w pobliżu.
Gdyby Angie miała jakiś mózg, nie zaparkowałaby zbyt blisko budynku. Tablice rejestracyjne aut
były zbyt dobrze widoczne w świetle padającym z ganku. Kobziarz jechał teraz bardzo wolno,
przyglądając się uważnie mijanym pojazdom. Wreszcie dostrzegł samochód, który niemal na pewno
należał do tamtych dwojga, ciemnobrązową furgonetkę, co najmniej dwunastoletnią, z wgnieceniem z
boku i tablicami rejestracyjnymi Connecticut. W odległości jakichś pięciu aut dostrzegł wolne
miejsce parkingowe. Zatrzymał się tam, wysiadł z sedana i podszedł do furgonetki, aby jej się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl