[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Roxanne uczyć, tak bardzo Simone i Shawn marzyli o wspólnym
żeglowaniu.
Po wypadku Ellen i BJ doszli do wniosku, że raz na zawsze
powinna wybić sobie z głowy żeglowanie. Myśleli, że sunięcie po
wodzie oraz towarzyszące mu uczucie wolności można zapomnieć
tak łatwo jak plan lekcji. Nieustannie powtarzali jej jednak, że nie
powinna nawet o tym myśleć, więc nie myślała. Nie wiedziała
wówczas tego, co wie teraz. Nie wiedziała, że gdy coś jest dla
ciebie stworzone, trzeba zrobić wszystko, aby z tego nie
rezygnować.
Oddała się sennym marzeniom, gdzie słony smak, Shawn,
seks i morze mieszały się ze sobą. Zniła, że leci, a po kilku
chwilach obudziła się z cudownym pomysłem w głowie.
* * *
W SPECJALNIE wydzielonej części działu dla dziewcząt w
Modowej Dolinie domu towarowego Macy s wisiał szeroki wybór
mundurków szkolnych, pod różnymi herbami i flagami szkół. W
pózne piątkowe popołudnie sklep był pełen podekscytowanych
dziewcząt przybyłych w towarzystwie mam. Wśród nich chodziło
kilka zblazowanych starszych uczennic, które same robiły zakupy,
z telefonem komórkowym przyklejonym do ucha. Roxanne kupiła
dla Merell spódnice i bluzki oraz, co najważniejsze, krótki
czekoladowo-brązowy blezer ze złotym wyszywanym herbem
Arcadii, który odróżniał uczniów ze starszych klas od
dzieciaków z nauczania wczesnoszkolnego. Po zakupowym
szaleństwie Merell drżała z podekscytowania i ostatnią rzeczą,
jakiej potrzebowała, był cukier. Mimo to Roxanne zabrała ją do
kawiarni Wielki Zły Kot w Hillcrest i nie odezwała się ani słowem,
gdy dziewczynka zamówiła czekoladowy koktajl mleczny oraz
talerz frytek oblanych stopionym serem w kolorze halloweenowej
dyni.
Merell miała za sobą naprawdę ciężki dzień. Zasługiwała,
aby zjeść to, na co przyszła jej ochota. Przy stolikach obok tłoczyli
się dorośli i dzieci. Patrząc na nich, można było odnieść wrażenie,
że wszyscy mówią równocześnie i próbują przekrzyczeć
rockandrollowe piosenki z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych,
które puszczał DJ siedzący w szklanej kabinie zawieszonej nad
jadalnią.
Czy w czwartej klasie przyjazniłaś się z kimś? zapytała
Merell. W tym roku znajdę sobie najlepszą przyjaciółkę. Chcę
zapytać mamusię, czy będę mogła zorganizować w naszym domu
przyjęcie z noclegiem. Zamieszała koktajl słomką. Myślisz,
że mi pozwoli?
Roxanne mogła założyć się o swoją pensję, że odpowiedz
będzie odmowna. Podejrzewała też, że Merell zdawała sobie z tego
sprawę. Próbowała wyobrazić sobie, jakie zmiany zajdą przez
najbliższe kilka tygodni i miesięcy w życiu rodziny Duranów, ale
nie potrafiła przewidzieć reakcji Johnny ego na wiadomość o
wizycie Olivii w izbie przyjęć. Zastanawiała się, czy Simone
mówiła o separacji i Alicii, ponieważ miała ku temu podstawy, czy
może wszystko wymyśliła, a potem przekonała siebie, że to
prawda. Tak czy inaczej, takie myśli mogły poważnie namącić jej
w głowie.
Roxanne oparła dłoń na kolanie i dyskretnie zerknęła na
zegarek. Nie chciała, aby siostrzenica się zorientowała, że spędziły
zbyt dużo czasu poza domem.
Merell odsunęła od siebie koktajl mleczny.
Tatuś wpadnie w szał, kiedy się dowie o Olivii. Już
wczoraj po powrocie z tamtej kolacji strasznie się pokłócili. Tatuś
wykrzyczał wiele przykrych rzeczy. Merell układała frytki,
jakby budowała chatkę z bali. Powiedział, że mamusia jest do
niczego, a mamusia płakała i powtarzała: nie, nie, nie . Tatuś
zezłości się, gdy usłyszy, że mamusia poszła spać i zostawiła
Olivię na dworze. Może mnie też zacznie obwiniać.
Dziewczynka uniosła wzrok znad swojej budowli i dodała:
Tatuś nazwał ją głupią zdzirą, a potem mamusia rozpłakała się
jeszcze bardziej.
Roxanne odchyliła się do tyłu. Jej zdolność mówienia,
wszystkie słowa, jakie znała, gdzieś zniknęły. Chwyciła kurczowo
serwetkę leżącą na kolanach, jakby dzięki temu mogła zachować
pionową pozycję na krześle.
Jak udało ci się to usłyszeć?
Merell spuściła wzrok, a następnie spojrzała na drugi koniec
sali, gdzie iluzjonista zabawiał siedzące przy stoliku małe
dziewczynki w brokatowych czapeczkach urodzinowych.
Merell?
Widziałaś szafę z drewna cedrowego stojącą w holu?
Przechowujemy w niej koce i pościel.
Szafa na pościel znajdowała się tuż obok sypialni Johnny ego
i Simone. Półki wykonano z grubo ciosanych desek cedrowych,
więc w środku pachniało tak jak latem w górach.
Gdy wejdę do niej i przysunę się do pleców szafy, słyszę,
o czym rozmawiają.
Musisz przestać. Podsłuchałaś prywatną rozmowę
pomiędzy dwoma dorosłymi osobami. Ludzie mają prawo do
prywatności, nawet mama i tato.
Iluzjonista wyciągnął sznur pastelowych apaszek zza szyi
jednej z zaproszonych dziewczynek. Jej przerazliwy krzyk sprawił,
że wszyscy w pomieszczeniu odwrócili się w tamtym kierunku,
aby sprawdzić, co się stało.
Słabe zawyrokowała Merell. Przecież on wyciąga je
z rękawa.
Posłuchaj mnie powiedziała Roxanne, pochylając się
nad stołem. Wiem, że w twoim domu dzieją się dziwne rzeczy.
Pewnie myślisz, że jeśli będziesz podsłuchiwać rozmowy
rodziców, zrozumiesz w końcu, co się dzieje. Ale to nie działa w
ten sposób. Dorośli czasami mówią do siebie okropne rzeczy, ale w
rzeczywistości myślą inaczej.
Może tak właśnie było podczas rozmowy o Alicii i separacji.
Może Johnny nie mówił poważnie.
Jeśli będziesz próbowała zrozumieć, o czym rozmawiają
ludzie podczas kłótni, w twojej głowie pojawi się jeszcze większy
mętlik i popsujesz sobie humor stwierdziła Roxanne z
przekonaniem. Chcę, abyś obiecała, że skończysz z
podsłuchiwaniem.
Merell milczała. Uniosła wzrok znad sterty frytek.
Ona robi złe rzeczy.
Kto?
Mamusia.
Roxanne wzięła jedną z frytek Merell, zanurzyła ją w
roztopionym serze, a potem ugryzła. Przypominało to jedzenie
tektury zanurzonej w słonym płynnym plastiku.
Czy tego dotyczy sekret, o którym mówiłaś? Chodzi o złe
rzeczy, które robi mama?
Merell pokiwała głową.
Kto jeszcze zna ten sekret, Merell?
Mamusia, babcia i niania Franny. Blizniaczki też, tylko
one o tym nie wiedzą. No i Olivia, ale ona nie potrafi mówić.
Merell zaczęła zataczać okręgi szklanką z koktajlem,
powiększając tym samym mokrą plamę, która powstała pod jej
dnem. Roxanne westchnęła przeciągle i czekała na wyjaśnienia
siostrzenicy.
Czekałyśmy na powrót tatusia z pracy. Było gorąco, więc
usiadłyśmy nad basenem. Mamusia nie chciała iść, ale babcia jej
kazała. Powiedziała, że kąpiel dobrze jej zrobi, na co mamusia
odpowiedziała, że nienawidzi wody i że nic nigdy nie poprawi jej
samopoczucia. Babcia stwierdziła wtedy, że mama jest nędzną
namiastką kobiety.
Merell rozejrzała się pospiesznie po sali, jakby spodziewała
się, że iluzjonista przerwie wykonywanie sztuczek, a dzieci i
dorośli zgromadzeni w kawiarni pochylą się ku niej, aby
podsłuchać, o czym mówi.
Mamusia się rozpłakała i babcia Ellen powiedziała, żeby
przestała dramatyzować. Mamusia odpowiedziała, że chce się
zabić, a babcia na to, że jeśli tak bardzo tego pragnie, może utopić
się w basenie. Nikt jej nie powstrzymuje. Merell zamilkła na
chwilę, jakby w myślach rozważała słowa babci. Wydaje mi się,
że nie mówiła poważnie. Chyba zachowywała się złośliwie i
jednocześnie próbowała zażartować.
Była sarkastyczna.
No właśnie. Dziewczynka upiła łyk koktajlu
mlecznego. Siedziały przy basenie. Babcia Ellen piła wino i
mamusia też sobie nalała. Na to Franny powiedziała, że nie
powinna tego robić, bo ma dzidziusia w brzuchu, ale mamusia
odpowiedziała Franny, żeby się zamknęła, bo nie należy do
rodziny.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]