[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oczach, ale wiedziała, że nie może się rozpłakać. Po pierwsze, nie była mazgajem, a po drugie,
ponieważ Rick naprawdę wierzył, że jest bezdusznym facetem, a po trzecie, że kochała go i nie
wiedziała, jak ma tego dowieść. Tak, kochała go. Pomyślała, że musi zrobić wszystko, żeby dziś
wieczorem, na balu, zmusić Alana do mówienia. Rick otrzyma wtedy swą ukochaną firmę i będzie
szczęśliwy. Szkoda tylko, że ona nie może dać mu szczęścia.
- Nie jesteś złą lokatą, Rick. Jesteś fantastycznym, wspaniałym i sympatycznym człowiekiem. I
jesteś wspaniałym kochankiem. Nie ma znaczenia, co zdarzy się po dzisiejszym balu. Niezależnie
od wszystkiego będę zadowolona, że cię poznałam. - Przycisnęła usta do jego ust, ale on stał
sztywno jak posąg. Poczuła się zraniona. - Muszę już lecieć. Mam jeszcze masę rzeczy do
zrobienia, zanim zajedzie po mnie kareta z bajki.
Frontowe drzwi trzasnęły za Lily, a Rick stał ciągle w tym samym miejscu, w którym go
zostawiła. Kochała go. Gdyby nie miał trzydziestu czterech lat i doskonałego zdrowia, to
przysiągłby, że ma atak serca. Usiadł i ukrył twarz w dłoniach. Czy miał dopuścić do małżeństwa
bez miłości, jak postąpił jego ojciec w stosunku do matki? Szorował rękami włosy na głowie i
rozcierał napięte mięśnie karku.
Pamiętał swoje najmłodsze lata, pełne śmiechu, zabawy i miłości, spędzane z obojgiem
rodziców. Wszystko to się skończyło po jego porwaniu. Matka skierowała całą swoją miłość, którą
do tej pory darzyła ojca, na ogród.
Nie mógł zrobić tego samego Lily. A jeśli Lily ma rację? Jeśli nie jest takim draniem bez serca,
jak jego ojciec? Ale nie mógł ryzykować. Nie mógł zranić Lily.
Mechanicznie zaczął wykonywać sobotnie czynności. Wziął prysznic i zjadł lunch. Przestraszył
go dzwonek telefonu, wskazując w jakim napięciu się znajduje.
- Rick Faulkner - powiedział do słuchawki.
- Rick, tu Kara. Mogę dać ci dokumenty Alana, jeśli przyjedziesz do biura.
Zacisnął palce na słuchawce, a serce zaczęło bić mu mocno.
- Już jadę - powiedział krótko.
Lily weszła do domu. Jakaś postać wynurzyła się z półmroku panującego w salonie. Zapiszczała
z przerażenia i upuściła pudełko z butami.
- Mamo, ale napędziłaś mi stracha. Co tutaj robisz?
- Zadzwonił do mnie Trent. Niepokoi się o ciebie. - Mama Lily była drobną blondynką, pełną
wdzięku i mimo swych czterdziestu pięciu lat, ciągle piękną.
Lily poprawiła suknię, którą trzymała w ręku.
- Nie powinnaś przerywać wakacji. Ze mną jest wszystko w porządku.
Lily miała nadzieję, że mówi prawdę.
- Lily, powiedz, co zamierzasz zrobić. Trent powiedział mi, że próbujesz spotkać się z ojcem.
Podniosła pudełko z butami i skierowała się do swojego pokoju.
- Trent za dużo gada. Muszę to powiesić - wskazała na suknię.
- To przepiękna suknia. Masz zamiar włożyć ją na dzisiejszy bal?
Cholerny Trent. Była wściekła na niego za gadulstwo.
- Tak. Czy wyjaśnił ci, dlaczego idę na bal do Fauknerów?
- Powiedział mi o oszustwie, jakiego dopuścił się kuzyn Ricka Fauiknera i o klubie, do którego
należą panie z towarzystwa. Ale powiedział mi również, że spędzasz noce poza domem oraz o
twoim niezdrowym zainteresowaniu Ianem Richmondem.
Lily powiesiła suknię na drzwiach szary i odwróciła się do matki.
- Czy go kochałaś, mamo?
- Wiesz, że tak.
- A czy twoja ciąża była przypadkowa, czy starałaś się złapać go w ten sposób?
- Czy to Ian tak ci powiedział? - spytała, blednąc.
- Nie, nie rozmawiałam z nim, ale mogę zrozumieć, że kochając kogoś bardzo, można zrobić
wszystko, żeby go przy sobie zatrzymać. Przepraszam cię, że kiedyś mówiłam ci takie straszne
rzeczy.
- Och, kochanie moje, wszystko rozumiem.  Joann West westchnęła. - Twój ojciec był moją
pierwszą miłością i moim pierwszym kochankiem.
Lily poczuła się niezręcznie. Nigdy nie rozmawiała z matką na takie tematy i nie była pewna,
czy chce teraz o tym mówić.
- Spotkaliśmy się w ostatniej klasie szkoły.  Joann uśmiechnęła się do swych wspomnień. -
Wyglądał jak książę z bajki, gdy spacerował po szkole, patrząc swymi ciemnymi, pełnymi wyrazu
oczami. Ty i Trent odziedziczyliście je po nim. Był bardzo ładnym chłopcem i wszystkie
dziewczyny uganiały się za nim. Tylko ja nie. Mama ostrzegała mnie przed takimi pełnymi czaru [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl