[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bawne, ale jedynie woda mineralna nie pogarszała jej stanu.
Otworzyła butelkę i wrzuciła plasterek cytryny do szklanki.
Skrzypiąca, stara winda zatrzymała się na jej piętrze. Josie
zamarła. Po chwili usłyszała kroki kogoś, kto nosił ciężkie
buty.
Niski, męski głos wypowiedział jej imię. Usłyszała dzwięk
dzwonka do drzwi.
- Mademoiselle, ma pani bardzo przystojnego gościa.
Lucas? O, nie! Josie zamarła.
- S'il vous plait. Cest tres froid. Bardzo proszę otworzyć.
Jest strasznie zimno.
Madame kogoś przyprowadziła. Wiedziała, że Josie jest
w domu. Kilka minut temu złapała ją na klatce schodowej,
aby zaprezentować najnowsze zdjęcia Remiego.
Kiedy otworzyła drzwi, ujrzała Lucasa i madame, która
uśmiechała się od ucha do ucha.
- Madame powiedziała, że jesteś w domu. Czy mogę
wejść?
Skinęła głową. Wszedł do środka, a gospodyni szybko
zniknęła.
- Chcesz się czegoś napić? - Nie była w stanie spojrzeć mu
w oczy. Czuła, że jej twarz zalewa rumieniec. Czy wiedział,
co się wydarzyło? - Wina? Wody?
- Obojętnie. - Jego głos był zimny, tak samo jak jego oczy.
S
R
Przyglądał się jej twarzy. Palcem wskazującym delikatnie
uniósł jej brodę.
Odskoczyła do tyłu, odwracając wzrok.
- Dlaczego jesteś taka blada i zdenerwowana? Czy dobrze
się czujesz?
Może jednak zna prawdę?
Nalała wina do kieliszków.
- Jak ci minęły święta?
Ustawił kieliszki na stole.
- Zwietnie. Dziękuję. Czemu do mnie nie oddzwoniłaś?
- Byłam zajęta. - Machnęła ręką. - Malowałam.
Rozejrzał się po salonie.
- Gdzie są twoje sztalugi?
Nie wspomniała, że zapach terpentyny, której używała do
czyszczenia pędzli, przyprawiał ją o mdłości. Ani też o tym,
że zabijała czas, serfując w internecie, rozmawiając ze znajo-
mymi oraz grając w gry komputerowe.
- Codziennie chodziłem do galerii, ale była zamknięta.
- Były święta - mruknęła.
- Domyśliłem się w końcu i dlatego wydzwaniałem do cie-
bie. Na szczęście udało mi się dzisiaj przekupić madame, że-
by się tutaj dostać.
Wpatrywał się w nią w napięciu.
A więc o niczym nie wiedział?
- Byłam dla ciebie okropna i tak też się czuję. Przepraszam
cię. Myślałam jednak, że Adam wszystko ci opowiedział.
- Adam? A co on ma z nami wspólnego?
S
R
- Więc nie powiedział ci, że był w Paryżu?
Z wyrazem zdziwienia na twarzy pokręcił przecząco
głową.
Ogarnęła ją ponownie wściekłość. Jakim prawem Adam
każe jej to robić?
- Przyjechał tutaj na święta - wyjaśniła.
Zmrużył oczy.
- Matka mówiła mi, że podróżuje w interesach. Teraz, kiedy
o tym wspomniałaś, przyznaję, że wyjaśnienia ich obojga były
dość wymijające. Co, do diabła, tutaj robił? Z tobą?
- Zapytaj go.
Wściekła, oparła dłonie na jego ramionach i popchnęła
go w kierunku okna, gdzie po raz pierwszy ujrzała Adama.
- Około dwóch tygodni temu stał w tamtym mieszkaniu po
drugiej stronie podwórza - wyszeptała smutnym głosem.
- Spotkałaś go?
Przytaknęła.
- Tego samego wieczoru, kiedy przyleciał do Paryża. Jego
samolot się spóznił. Byłam głodna. Poszliśmy na kolację.
- Coś jeszcze?
- Będziesz musiał z nim porozmawiać. Nie powinnam być
tą osobą, która...
- Do diabła! Spójrz na mnie! Spałaś z nim!
Nienawidził Adama jak nigdy wcześniej. Odwróciła się
do Lucasa. Prawda najwyrazniej wypisana była w jej oczach,
bo machnął kilkakrotnie pięścią.
- Zabiję go!
S
R
Nagle jej złość zniknęła. Czuła jedynie zmęczenie i smutek.
- Przepraszam cię... Lucas - wydukała. - Naprawdę bar-
dzo mi przykro.
- Powiedz, że tego nie zrobiłaś, do diabła! - Upadł na ko-
lana. - Powiedz!
- Chciałabym...
Kiedy nie zaprzeczyła, zerwał się na równe nogi i ruszył
w jej kierunku. Jego dłonie zacisnęły się na jej ramionach,
a palce wbiły mocno w jej ciało. Odwróciła się, by się wy-
rwać z tak mocnego uścisku. Ponownie podeszła do okna
i zapatrzyła się w okno mieszkania Adama. Przez chwilę
miała nadzieję, że ujrzy w nim swojego bezwzględnego ko-
chanka.
Czy właśnie z tego powodu stała tutaj prawie każdej nocy?
- Tam go właśnie zobaczyłam. - Wskazała ruchem głowy.
- Stał tam i obserwował mnie. Nie wiedziałam, kim jest, aż
do momentu, kiedy było już za pózno - powiedziała cicho.
- Przysięgam. Nigdy bym...
- Co zrobiłaś?
- Nie chcesz wiedzieć. - Zamknęła oczy.
- Bardzo żałuję, że cię kiedykolwiek poznałem! - Jego sło-
wa odbierała jak bolesne uderzenia. - Do diabła, a co, jeśli
jesteś w ciąży? Czy pomyślałaś o tym? Czy kobiety takie jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl