[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Uprzedziłam Paula, że twój tajemniczy adorator zjawił się na weselu.
Facet ma tupet.
Jest przyjacielem Jaspera.
A, to co innego.
Gdy zajechali przed udekorowany zielenią i kwiatami klub, orkiestra grała wiązankę
starych melodii.
Szybciej, szybciej krzyknęła Lucy. Już się zaczęło.
Rozległy się oklaski, ponieważ przyjechała młoda para. Tamsin była bez welonu i trenu.
Nowożeńcy weszli na parkiet i zatańczyli walca, a potem orkiestra zagrała inny utwór i
Tamsin zawołała:
Teraz tańczą wszyscy.
Zaraz po przyjściu Sophie zauważyła Jagona. Przebrał się w jasny garnitur, który
pamiętała z Portugalii. Stał przy barze z Jasperem i kobietą ubraną z klasyczną elegancją.
Sophie! rozległ się znajomy głos.
Harry Statham podszedł do niej, szeroko uśmiechnięty, z wyciągniętymi rękoma. W
młodości syn pastora buntował się przeciw konwenansom, lecz szybko się ustatkował.
Doktorze Statham, co stało się z kolczykami i lokami? wesoło zapytała Sophie.
Przepadły razem z młodością. Harry cmoknął ją w policzek. Wszystko przemija.
Czemu masz podkrążone oczy? Dużo pracujesz?
Haruję jak wół.
Ożeniłeś się?
Nie, wciąż czaruję pielęgniarki w szpitalu.
Gdy tańczyli, Sophie miała nadzieję, że Jago patrzy na nią z zazdrością, jednak
rozczarowała się. Był zbyt pochłonięty rozmową z elegancką partnerką.
Czego się napijesz? spytał Harry.
Poproszę coś zimnego, bez alkoholu. Podeszło kilkoro znajomych i jedni przez drugich
zaczęli opowiadać, co kto robi i jak im się wiedzie. Sophie tańczyła ze wszystkimi, łącznie z
panem młodym i drużbą. Nawet z panem Hayfordem, który mimo wzrostu i tuszy okazał się
doskonałym i zapalonym tancerzem.
Dobrze się bawisz? zapytał sędzia.
Cudownie. Idąc śladem jego wzroku, spojrzała na Tamsin tańczącą z Jasperem. Jest
bardzo szczęśliwa.
Tak. Sędzia uśmiechnął się smutno. Dziękuję Bogu za szczęście córki, ale będzie mi
jej brak.
Przecież przeprowadza się tylko na drugi koniec wsi.
I tak będę tęsknił. Starszy pan popatrzył na nią badawczo. A kiedy zatańczę na
twoim weselu?
Chyba nigdy, bo poślubiłam pracę.
Szkoda.
Sędzia drgnął, gdy ktoś dotknął jego ramienia.
Czy można? zapytał Jago.
Smithy? Sędzia uśmiechnął się wyrozumiale. Z żalem, ale odstąpię ci moją uroczą
partnerkę.
Co to za melodia? spytała Sophie dość ostro, aby ukryć, że jest podniecona.
Chyba rumba szepnął Jago wprost do jej ucha.
Nie umiem tego tańczyć...
Ja też nie. Wobec tego będziemy tylko poruszać się do taktu. Jesteś rozrywana i już się
bałem, że wcale z tobą nie zatańczę.
Ty też nie możesz narzekać na brak towarzystwa.
Jesteś zazdrosna?
Ani trochę.
A ja jestem. Chciałem przemocą odciągnąć cię od tłumu kolegów. Bardzo podobasz mi
się z rozpuszczonymi włosami rzekł gorącym szeptem. Ale nie w tej sukni.
Dlaczego?
Bo wszystko przez nią widać.
Nieprawda. Pod spodem jest podszewka.
Dobrze wiem, co jest pod spodem.
Gdy zagrano rock and rolla, wziął ją za rękę i zaprowadził do opustoszałego baru.
Jak przyjechałaś?
Z Paulem i Lucy.
Ja cię odwiozę.
Ale...
Nie ma żadnego ale . Skinęła bez słowa głową.
Kiedy najwcześniej wypada się pożegnać?
Po odjezdzie młodej pary. Uśmiechnęła się do nadchodzącego Jaspera. Wszystko
idzie jak z płatka, prawda?
Aż dziw, że moja siostra cokolwiek sprawnie zorganizowała. Jasper wyszczerzył zęby
w szelmowskim uśmiechu. Ojciec zamierzał urządzić weselisko w pięciogwiazdkowym
hotelu, ale Tamsin nie chciała o tym słyszeć. Udał się panieński wieczór?
Tak.
Jak go spędziłyście? zapytał Jago.
Byłyśmy tylko w trójkę, u Lucy. Zjadłyśmy pizzę i wypiłyśmy butelkę wina. To był
pomysł Tamsin.
Chyba pamiętasz, Smithy, że moja siostra nie lubi ekstrawagancji.
Jasper ukradkiem spojrzał na ich złączone dłonie, a Jago wymownie na przyjaciela.
Hm mruknął Jasper. Wybaczcie, ale muszę już iść. Do zobaczenia.
Orkiestra zagrała marsza weselnego, a nowożeńcy zaczęli się żegnać, więc Sophie i Jago
wyszli z baru. Tamsin objęła przyjaciółkę tak mocno, że pogniotła storczyki.
Przepraszam, ale już przedtem trochę im się dostało. Roześmiała się, patrząc na
Jagona spod rzęs. Widziałam, jak zalecałeś się do Sophie.
Za dużo widzisz. Rozbawiony Jago zwrócił się do Davida: Opiekuj się tą uroczą
trzpiotką.
Po to ją poślubiłem. %7łono, powóz czeka. Powóz , czyli stary samochód przystrojony
balonikami, puszkami i parą kaloszy, wzbudził ogólną wesołość. Samochód ruszył z piskiem
opon i brzękiem metalu.
Dokąd oni jadą z taką pompą? zapytał Jago.
Tylko na drugi koniec wsi. David kupił dom niedaleko szkoły jezdzieckiej swojej żony.
Jutro wyruszają w podróż poślubną.
Podeszli do nich Lucy z Paulem.
Czemu tu jeszcze stoicie? Orkiestra będzie grać do białego rana.
Sophie jest zmęczona odparł Jago. Zaraz odwiozę ją do domu.
Więc do jutra, Sophie powiedział Paul. Chodz, Lucy. Idziemy szaleć.
Lucy objęła przyjaciółkę i wymownie spojrzała na Jagona.
Pilnuj jej.
Obiecuję.
Sophie uparła się, żeby pożegnać się z panem Hayfordem. Musiała też zamienić kilka
słów z innymi osobami, więc minęło pół godziny, nim wsiedli do samochodu.
Myślałem, że nigdy się nie wyrwiemy mruknął Jago. Dokąd jedziemy?
Do mamy, która ma malutkie mieszkanie w Ty Mawr, w dawnym dworze. Speszona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]