[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tao Gan skinął głową i udał się do gabinetu sędziego Di.
Sędzia siedział za biurkiem ubrany teraz w siwą szatę z cienkiej
bawełny, na głowie miał czarną domową czapeczkę z jedwabiu.
Przed nim stał niewysoki, ale silnie zbudowany młodzieniec w
wieku lat mo\e dwudziestu pięciu, ubrany w proste brązowe szaty i
czarne aksamitne nakrycie głowy. Twarz miał przystojną, ale nie-
zbyt miłą.
Siadaj powiedział sędzia do Tao Gana. Oto najstar-
szy syn pana Lenga. Niepokoi się o swego ojca i chciałby się do-
wiedzieć, dlaczego kazałem go aresztować. Jakkolwiek sąd nie jest
wcale zobowiązany zdawać nikomu sprawy ze swoich działań, to
jednak w tym wyjątkowym przypadku syna, który przyszedł do-
wiedzieć się o ojca, zdecydowałem się uczynić wyjątek. Właśnie
powiadomiłem tego młodego człowieka, \e jego ojciec jest podej-
rzany o zamordowanie włóczęgi wczoraj wieczorem i \e dziś na
wieczornym posiedzeniu będzie szczegółowo przesłuchiwany. Czy
ma pan jeszcze jakieś uwagi, panie Leng, bo chciałbym omówić z
moim asystentem pewne wa\ne i pilne sprawy.
Mój ojciec nie mógł wczoraj wieczorem nikogo zamordo-
wać, Wielmo\ny Panie odezwał się spokojnym głosem mło-
dzieniec.
Sędzia Di spojrzał nań spod uniesionych brwi. Młodzieniec
sprawił na nim znacznie korzystniejsze wra\enie ni\ jego ojciec.
Mówił bardzo kulturalnym językiem i wydawał się całkowicie
pewny swoich racji.
Dlaczego? spytał sędzia krótko.
Z tego prostego powodu, \e wczoraj wieczorem mój ojciec
był kompletnie pijany, Wielmo\ny Panie. Sam otwierałem drzwi,
kiedy tu\ przed kolacją przyniósł go do domu nasz sąsiad, pan
Wang, z synem. Ojciec nie mógł ustać na nogach, tak \e syn pana
Wanga musiał go wnieść na własnych plecach. Od razu poło\yli-
śmy go do łó\ka.
Dobrze. Wezmiemy ten fakt pod uwagę powiedział sę-
dzia.
Młodzieniec bynajmniej nie okazywał chęci opuszczenia pokoju.
Odchrząknął i powiedział:
Myślę, \e widziałem prawdziwych morderców, Wielmo\-
ny Panie. Sędzia wyprostował się w fotelu.
Proszę to wyjaśnić bli\ej rozkazał.
Ludzie przebąkują, Wielmo\ny Panie, \e w chacie drwala
na stoku góry znaleziono zwłoki jakiegoś włóczęgi. Czy mogę
przyjąć, \e tak jest w istocie? spytał młodzieniec, a kiedy sędzia
skinął twierdząco głową, zaczął mówić dalej. Tak się zło\yło,
\e wczoraj póznym wieczorem wyszedłem z domu zaczerpnąć
świe\ego powietrza. Zwiecił jasny księ\yc i panował przyjemny
chłodek, tak \e nabrałem ochoty na spacer po lesie za naszym do-
mem. Jeszcze raz sprawdziłem, czy ojciec śpi, i wyszedłem ogro-
dową furtką do lasu. Kiedy przeszedłem kawałek ście\ką biegnącą
w dół, gdzieś tak do tych trzech dębów, przy których jest ostry
zakręt, zobaczyłem poni\ej jakieś dwie postacie. Księ\yc ledwie
przeświecał przez gęste listowie, tote\ nie widziałem ich dokład-
nie. Jedno, co mogłem stwierdzić, to to, \e były dwie, jedna mała i
drobna, natomiast druga to prawdziwy olbrzym, dzwigający na
plecach jakiś cię\ar. Poniewa\ wieczorami włóczą się po tym lesie
ró\ne zbiry, szybko zawróciłem i poszedłem z powrotem do domu.
Tao Gan próbował dać sędziemu jakiś znak, poniewa\ opis pa-
sował jak ulał do osoby Seng Kiu i jego siostry, lecz sędzia nie
zwrócił na niego uwagi, tylko spojrzał na młodzieńca surowo i
zapytał:
Jak długi zamierzał pan odbyć spacer?
Młodzieniec zawahał się przez moment. Ju\ nie wyglądał na tak
pewnego siebie.
Oh, pomyślałem sobie, \e przejdę się gdzieś tak mniej wię-
cej do chaty drwala, stojącej na polance, w połowie drogi na dół.
Znakomicie powiedział sędzia Di. To znaczy, \e
mogę zwolnić pańskiego ojca, a na jego miejsce zaaresztować pa-
na, poniewa\ właśnie przed chwilą udowodnił mi pan, \e pański
ojciec nie mógł popełnić tego morderstwa, a zarazem dostarczył
pan przekonujących wskazówek, \e to pan miał znakomitą okazję,
by to zrobić.
Młody Leng spojrzał zaskoczony na sędziego.
Mogę dowieść, \e tego nie zrobiłem! wykrzyknął.
Mam... mam świadka.
Tak te\ myślałem. Taki młody człowiek nie chodzi na spa-
cery do lasu sam jak palec. Tę przyjemność odkrywa się dopiero w
pózniejszym wieku. Proszę powiedzieć, kim ona jest?
To pokojówka mojej matki odpowiedział młodzieniec
rumieniąc się po same uszy. W domu oczywiście trudno się
nam spotykać, ale wieczorem udaje się jej czasem wyśliznąć i... i
chodzimy wtedy do tej opuszczonej chaty.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]