[ Pobierz całość w formacie PDF ]
siostrzeńcy. Siostra przesłała mi ich zdjęcie już wcześniej, w nowych
mundurkach szkolnych, a teraz dostałam następne.
Uniosła telefon, żeby lepiej mógł zobaczyć.
Ilios obojętnie rzucił okiem na ekran, ale nagle poczuł, że nie może
oderwać wzroku od fotografii. Młoda kobieta na zdjęciu klęczała, trzymając w
objęciach chłopców w mundurkach, a jej twarz promieniowała miłością i
szczęściem, które wcześniej biło od Lizzie, kiedy mówiła o rodzinie. Jej bliscy
bez wątpienia bardzo się kochali. Co prawda, chłopcy nie mieli ojca, lecz
przed aparatem fotograficznym śmiali się pogodnie. Gdyby Lizzie urodziła
dziecko, z pewnością ofiarowałaby mu taką samą miłość, jaką teraz dostrzegał
na jej twarzy. Dziecko... Jego dziecko...
Zamyślony Ilios nie zauważył, że Lizzie podeszła bliżej. Drgnął dopiero,
gdy położyła mu dłoń na ramieniu.
Mają te mundurki wyłącznie dzięki tobie powiedziała cicho, z
nieskrywaną wdzięcznością.
88
R
L
T
Dzięki niemu? Ilios zamarł, gdyż słowa Lizzie przypomniały mu o tym,
jak wygląda rzeczywistość. Lizzie była teraz z nim tylko dlatego, że
szantażem zmusił ją do małżeństwa.
Nerwowo wzruszył ramieniem, strącając jej rękę, i cofnął się o krok.
Przejdzmy do ogrodu. Z pewnością zainteresuje cię pewien element
mruknął.
Lizzie nie spodziewała się, że zostanie tak demonstracyjnie odepchnięta.
Pospiesznie wyłączyła telefon i wrzuciła go z powrotem do torebki. Ilios
niewątpliwie chciał jej przypomnieć, że ich związek ma charakter wyłącznie
biznesowy. Nie interesowało go oglądanie rodzinnych zdjęć.
Jak myślisz, ile czasu musi minąć, zanim twój kuzyn pogodzi się z
faktem, że nie ma żadnych podstaw do obalenia testamentu dziadka? spytała
Iliosa, kiedy bez pośpiechu zmierzali do ogrodu na tyłach domu.
Za szerokim, kamiennym tarasem ciągnęły się schody. U ich stóp rosły
rzędy bukszpanu, który niegdyś z pewnością był starannie przycięty i tworzył
elegancki, misterny ogród w stylu francuskim. Jego punktem centralnym była
gustowna fontanna. Lizzie nie mogła jednak skupić się na otoczeniu, bo w
skrytości ducha miała nadzieję na cud. Najbardziej na świecie pragnęła teraz,
aby Ilios powiedział jej, że zmienił zdanie co do rozwiązania małżeństwa,
gdyż doszedł do wniosku, że pragnie z nią być do grobowej deski.
Ilios wzruszył ramionami.
Jak rozumiem, nie możesz się doczekać powrotu do rodziny?
Tęsknię za nimi przyznała z bólem serca.
Rzeczywiście, brakowało jej bliskich, ale coraz trudniej było jej
zachowywać się tak, jakby między nią a Iliosem do niczego nie doszło. Przed
chwilą, kiedy wyszli z domu, miała ochotę wziąć go za rękę, jakby byli
89
R
L
T
najprawdziwszą parą. Ogromnie pragnęła jego fizycznej bliskości, jak każda
zakochana kobieta.
Niestety, moi prawnicy są zdania, że na razie powinniśmy pozostać
małżeństwem, gdyż tak szybki rozwód wzbudziłby uzasadnione podejrzenia o
oszustwo. Zapewniam cię jednak, że na równi z tobą pragnę rychłego
zakończenia naszego związku obwieścił oschle.
Lodowata deklaracja Iliosa zmroziła jej serce. Mimo to Lizzie
powiedziała sobie stanowczo, że sama jest sobie winna i że zasłużyła na ten
ból.
Spójrz na to powiedział Ilios kilkanaście minut pózniej, kiedy
przeszli przez rozległy ogród i dotarli na brzeg ładnego, sztucznego jeziorka.
Ilios wskazał dłonią grotę, upstrzoną posągami i ozdobioną małym
słodkowodnym zródełkiem.
Co to takiego? zdumiała się.
Nimfeum wyjaśnił. Sztuczna grota ze specjalnie zaprojektowanymi
i wykonanymi posągami. Podobna znajduje się w Villi Barbaro. Część
znajdujących się tam rzezb miała wyjść spod dłuta Marcantonia Barbaro. To
świetny pomysł, sama przyznasz. W ten sposób właściciel willi mógł
zademonstrować swój talent rzezbiarski albo stworzyć wystawę dzieł artysty,
którego był patronem. Jeziorko wymaga oczyszczenia i pogłębienia, a mała
świątynia na wyspie powinna zostać wyremontowana.
To miejsce jest olśniewające powiedziała Lizzie szczerze.
Naprawdę robi wrażenie. Teraz rozumiem, dlaczego twój przodek chciał je za-
trzymać w rodzinie. Uważam jednak, że plan przerobienia willi na warsztat to
cudowny pomysł i bardzo wspaniałomyślny. To będzie doskonały prezent dla
przyszłych pokoleń. Dzięki tobie wyjątkowe umiejętności zostaną przekazane
następnym generacjom architektów i konserwatorów.
90
R
L
T
Nie chodzi mi o to, żeby demonstrować wspaniałomyślność.
Wielokrotnie miałem przestoje z powodu braku wykwalifikowanych rzemieśl-
ników, więc postanowiłem coś z tym zrobić. Ilios mówił urywanym głosem,
zupełnie jakby pochwały Lizzie wprawiły go w irytację.
Czyżby nie chciał ich słyszeć, tak jak nie chciał jej? Nie wolno jej się
nad tym zastanawiać. Powiedziała sobie stanowczo, że lepiej jest pielęgnować
w sercu to, co ich połączyło, niż to, co ich teraz dzieli.
Naprawdę świetnie się bawiłam. To był wspaniały dzień. Dziękuję ci
za to, że mnie tutaj przywiozłeś i pokazałeś mi willę powiedziała szczerze,
gdy szli do samochodu, żeby wyruszyć w drogę powrotną do Salonik.
Ilios musiał przyznać, że on również miło spędził czas, choć zbyt często
musiał walczyć ze sprzecznymi uczuciami, które wywoływała bliskość Lizzie.
Podczas jazdy do Salonik zatrzymali się w tej samej tawernie, w której
jedli lunch. Lokal znajdował się tuż nad morzem, więc usiedli na zewnątrz,
żeby cieszyć się ciepłym dniem.
Zjedli już czarne, soczyste oliwki z owczą fetą i właśnie delektowali się
mrożoną kawą, kiedy stało się coś, czego żadne z nich nie mogło się
spodziewać. Powietrze przeszył głuchy grzmot, a ziemia zadrżała pod ich
stopami. Stół przesunął się gwałtownie, przez co rozlała się kawa. Ilios zerwał
się z miejsca, podszedł do Lizzie i wraz z nią położył się na ziemi, osłaniając
ją własnym ciałem przed niebezpieczeństwem.
Trzęsienie ziemi powiedział krótko.
Trzęsienie ziemi?
W tej okolicy to normalne wyjaśnił. Wszystko będzie w porządku,
tylko leż spokojnie.
Przyciskał ją do ziemi całym ciałem, a jedną dłoń wsunął pod jej głowę,
dzięki czemu Lizzie mogła wdychać znajomy zapach jego skóry. Ilios z
91
R
L
T
pewnością wyczuł gwałtownie bicie jej serca, ale miała nadzieję, że złożył to
na karb strachu przed trzęsieniem ziemi. Wyglądało na to, że przeznaczenie
stroi sobie z niej żarty, gdyż przecież ogromnie pragnęła leżeć w objęciach
Iliosa, tyle że niekoniecznie w takich okolicznościach. Marzyła o tym, aby
wziął ją w ramiona jak kochanek, a tymczasem on tylko zapewniał jej
bezpieczeństwo w obliczu klęski żywiołowej.
Co to takiego? spytała niespokojnie, gdy w oddali rozległ się głuchy
łoskot.
Tylko kilka kamieni i głazów, które stoczyły się ze wzgórza.
Lizzie wstrzymała oddech, kiedy znowu się poruszyła. Jej ciało przeszył
dreszcz, na co Ilios przytulił ją mocniej. Gdyby ją kochał, moment ten byłby
pełen wyjątkowo silnych emocji. Dlaczego musiała zakochać się w tym
człowieku? Czemu nie mogła go tylko pragnąć?
Ziemia wkrótce się uspokoiła, podobnie jak serce Lizzie, które
[ Pobierz całość w formacie PDF ]