[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Hej! - powiedziała Brigid, pukając do drzwi. - Chcecie zobaczyć kilka
pingwinów?
- Ta. - Iggy wymamrotał gorzko - Spraw żeby stanęły na tle białego klifu.
Kieł i ja spojrzeliśmy na siebie. U niektórych z nas ukazały się ostatnio
nowe umiejętności. Czy u Iggiego będzie to wzrok?
I kolejne pytanie: Kiedy to nasze całe ratowanie-Zwiata się zacznie?
Koniec tłumaczenia Artemidy89
Rozdział 39
Asystent UberDyrektora spojrzał znad ekranu komputera Mutanci przybyli właśnie na
stacje, jak oczekiwano
UberDyrektor nie mógł przytaknąć, za to mógł mrugnąć. Wszyscy razem? %7ładne z nich nie
zostało na łodzi?
Nie, sir . Asystent wskazał monitor i nacisnął przycisk. Ekran szybko pokazał lekko
niewyrazny obraz sześciu zmutowanych dzieci idących między zaspami śnieżnymi w kierunku
stacji Lucie. Ekran się podzielił, i druga połowa pokazała obraz ze środka jadalni Wendy K.
Asystent szybkim ruchem zrobił zbliżenie na twarze grupki przebywającej w środku stacji i
porównał je do zbliżeń twarzy z łodzi. Pasowały.
Cała szóstka razem powiedział asystent.
Bardzo dobrze powiedział UberDyrektora. Wyślij wiadomość do naszych kontaktów,
mówiącą, że plan idzie zgodnie z oczekiwaniami .
Tak, sir powiedział asystent odwracając się z powrotem do komputera.
UberDyrektora wysłał rozkaz w myślach, a chwilę pózniej drzwi się otwarły. Potężna kreatura
mierząca prawie siedem stóp i ważąca spokojnie ponad 300 funtów weszła do pokoju.
Ah, Gozen powiedział UberDyrektor.
Asystent momentalnie zesztywniał w swoim fotelu i powoli odwrócił wzrok. Jeśli zwykli
żołnierze powodowali u niego strach, tak Gozen myśląc bardzo łagodnie go przerażał. Nie
tylko, dlatego że był ogromny, ale głownie przez to, że jego ludzka twarz była
przytwierdzona do ciała Frankenstein a. Zakrzywiony, świecący metalowy talerz pokrywał
część jego łysej czaszki w miejscu gdzie nie dano rady wyhodować skóry. Jedno ramie było o
dobrą stopę dłuższe niż drugie, a dłoń miała metalowe szpice przytwierdzone do kości
knykci. Drugie ramie miało siny odcień jakby w ręce było niewłaściwe krążenie. Był to efekt
wszczepienia ludzkiego hormonu wzrostu prosto w tkanki.
Twarz była ludzka, ale kiedy stwór mówił, można było zobaczyć gwozdzie w jego szczęce,
tuż pod skórą. Jednego dnia, asystent widział jak Gozen sięgnął, chwycił śpiewającego
ptaszka i po prostu skręcił mu kark, a potem jak gdyby nigdy nic odrzucił kolorowe ciałko na
bok. Asystent nie wiedział czy Gozen miał jakieś zasady czy chociaż uczucia, albo
jakiekolwiek pojęcie dobra i zła. Przez większość czasu dawał przykład ogromnej, nieludzkiej
siły.
Gozen rzekł ponownie UberDyrektora, aby zwrócić na siebie uwagę tego czegoś. Już
prawie czas. Przygotuj swój oddział.
Tak, sir powiedział Gozen bez jakiegokolwiek ruchu. Jego głos brzmiał jakby ktoś wolno
odtworzył nagrany ludzki głos.
Po plecach asystenta przebiegł dreszcz.
Rozdział 40
Jak się okazało, cała ta sprawa z ratowaniem świata zaczęła się następnego dnia.
Teraz, ktoś kto nie miał o sprawie pojęcia, myślał że zabawa z pingwinami nie ma za wiele
związku z zapobieganiem apokalipsie, ale hej, my tu tylko pomagamy.
Popatrz na to! Jestem pingwinem! Krzyczała Angela, rzucając się na brzuch i zjeżdżając w
dół zaspy. Osiągnęła nieprawdopodobną prędkość zjeżdżając na sam dół, gdzie czekało na
nią około dwudziestu pingwinów cesarskich, poruszających swoimi skrzydłami.
Moja kolej! Gazik nie czekał aż Angela zejdzie mu z drogi, rzucił się po prostu w dół zaspy,
gdacząc obłąkańczo. Zderzył się z nią oczywiście, popychając ją na kilka pingwinów które,
szczerze mówiąc, powinny zwracać na otoczenie więcej uwagi. Dwa z tych dużych, ciężkich
ptaków zjechały w dół, jeden idealnie na Gazika. Słyszałam ulatujące z jego trochę
obciążonej klatki piersiowej powietrze z miejsca gdzie stałam robiąc naukowe notatki.
Oto próbka mojego wkładu w światową wiedze naukową.
Miejsce: Stacja Lucie, Antarktyka.
Data: Przypomnijcie mi żebym sprawdziła i wpisała potem.
Czas: Ciężko powiedzieć, z tym całym północnym słońcem i w ogóle, a mój zegarek
zgubiłam dawno temu.
Obiekty: Pingwiny cesarskie.
Ilość: 27 dorosłych nie ma opcji żebym rozróżniła, które to samiec a które samica, a nie
mam zamiaru sprawdzać pod ogonami. 12 małych puchatych pisklaków. 5 awio
amerykanów.
Rozmiar: Te pingwiny są zadziwiająco duże jakieś 4 stopy wzrostu. Sądząc po reakcji
Gazika na to jak jeden na nim wylądował są całkiem ciężkie. Powiedziałabym 60 funtów? W
końcu mówimy o dużych ptakach.
Stan ptaków: Są małymi opasłymi frajerami, zbudowanymi z wygody i szybkości. I na
pewno nie czują tego zimna. Dałabym im solidną 10.
Aktywność: Głównie zjeżdżają z lodowców dla zabawy. Skaczą do lodowatej wody co
chwile, a potem wyskakują z niej jak grzanki z tostera, Zauważalny lekko rybi zapach po
każdej takiej wyciecze. Jeden rzygnął kawałkiem ośmiornicy, prawie, że na but Iggy iego.
Fart, że jego wzrok znów zniknął. Na ten widok prawie i ja chciałam haftować.
Jak idzie? Spytał Brian Carem, dreptając do nas. On i Sue Ann, która z nim była, mieli
notatniki i specjalne długopisy, które pisały w ekstremalnych warunkach. Wspomniałam jak
tu było strasznie zimno? Także dzięki mamo!
- Sue Ann spojrzała na pingwiny wyskakujące z wody i zaśmiała się. Są takie urocze& ,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]